Dobry wieczór moi kochani~
Kurcze...po raz kolejny nie dotrzymałam swojej obietnicy. Zdarzyło się to ponownie i nawet już nie wiem ile razy zdążyłam Was zawieść moją nieobecnością. Za każdym razem zastanawiam się, czy kiedy napiszę nowy post po dłuższym czasie ktoś jeszcze tutaj będzie. Za każdym razem, gdy tutaj zaglądałam bolało mnie serce, że świeciło tutaj pustkami, smutkiem i po prostu...ciszą.
Ostatnio myślałam o Was wszystkich. Myślałam o moim blogu, za którym tęskniłam. Wiele razy wspominałam Wam między wierszami, dlaczego dzieje się to wszystko tak, a nie inaczej. Jednak chcę, abyście wiedzieli, że nie pisałam Wam wszystkiego do końca, bo...czasem wstydziłam się swoich głupich, naprawdę głupich myśli, czy sytuacji dziejących się wokół mnie. Poza tym nie chciałam obarczać Was swoimi problemami, dlatego...wyszło, jak wyszło.
Chciałabym Wam teraz napisać, co ostatnio się u mnie dzieje, jak się czuję i przede wszystkim - co z blogiem.
Zatem już wyjaśniam.
Od naprawdę długiego czasu zmagam się z dość głęboką depresją, stanami lękowymi, czy silną nerwicą. Przez ostatnie miesiące dużo płakałam. Płakałam po cichu. Tak, aby nikt nie widział, a potem wracałam do wszystkich tak, jakby nic się nie wydarzyło. Od miesięcy nie było tygodnia, abym chociaż raz nie wylała fontanny łez. Dlaczego? Depresja, problemy rodzinne, rozterki osobiste. Miałam naprawdę momentami nieciekawe myśli, z czego na szczęście zdawałam sobie sprawę. Skupiałam się jedynie na moim wewnętrznym bólu i wszystkim, co działo się dookoła. Nic nie było dla mnie proste. Pod względem tych lęków oraz mojego zdrowia, które nie jest w najlepszym stanie. Ostatnio czuję się marnie do tego stopnia, że wydaje mi się, iż popadłam w jakiś czysty obłęd, który chce powoli zepchnąć mnie w czarną otchłań. Czasem trudno jest mi wytrzymać z samą sobą, zamartwiam się, że robię wszystko źle, albo mówię ciągle coś nie tak. Jestem pełna obaw, że nigdy nic się nie zmieni, zawsze będę już tkwiła w tym "bagnie" aż koniec końców po prostu odechce mi się wszystkiego. Czasem nie miałam siły na nic. Potrafiłam nie jeść, nie wychodzić. Siedziałam i gapiłam się w telefon zamykając swoją duszyczkę w idiotycznych rzeczach. Stałam się obojętna dla samej siebie i myślałam o sobie, jak najgorzej. Moje serduszko momentami bardzo cierpi, ale staram się przywrócić je do życia, chociaż nie jest to łatwe. Staram się przywrócić do życia całą siebie, a co za tym idzie - chciałabym także uczynić to samo z blogiem.
Bardzo tęsknię za Wami. Za kontaktem z każdym z Was. Za pisaniem i wstawianiem nowych wpisów. Chcę to robić dalej. Z całego serca chcę nadal to robić. Nigdy nawet przez chwilę chociażby nie pomyślałam o zrezygnowaniu z bloga, pisania, bo pisanie to całe moje życie. Pisanie to coś, co jest nieodłączną częścią mnie. To moja droga, z której nie chcę zbaczać, dlatego....chciałabym Was prosić, abyście zostali ze mną. Abyście kontynuowali ze mną tę podróż i czekali na coś nowego. Mogę się Wam przyznać, że od trzech miesięcy piszę coś, co chciałam napisać od długiego czasu. Jeżeli macie jeszcze cierpliwość i nie zbrzydło Wam czekanie na mnie to... będzie mi miło jeśli zaczekacie na nowość. Pisałam w swoim życiu mnóstwo rzeczy, ale to jest według mnie czymś najlepszym w moim wykonaniu.
Dziękuję każdemu, kto to przeczytał i każdemu, kto nadal tutaj ze mną jest.
Dziękuję jeżeli zaczekacie.
Na pewno powrócę.
Kocham Was każdych z osobna i cieszę się, że ktoś jeszcze tutaj zagląda <3
Już wkrótce....!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz