piątek, 27 kwietnia 2018

Kang Daniel - I Found You [część 4/?]


Jeśli są jakiekolwiek błędy przepraszam Was za nie, ale głównie są to przekręcone wyrazy :(
Hope you like it!

Od momentu kiedy Somin po długim spędzonym czasie u Ciebie udała się do siebie Ty nie mogłaś przestać myśleć o tym wszystkim co powiedziała Twoja przyjaciółka. Wcześniej nie myślałaś o tym wszystkim aż w ten sposób, a jej słowa dały Ci sporo do myślenia i to nawet aż za bardzo. Nie mogłaś wyrzucić ze swojej głowy słów o rzekomej randce oraz myśli o Danielu. Chłopak był powodem, dla którego nie mogłaś spać nocami myśląc co robi i czy myśli o Tobie tak samo jak Ty o nim. Były chwile kiedy chciałaś po prostu chwycić telefon i zadzwonić, aby móc usłyszeć chociaż jego zaspany głos, który byłby ukojeniem dla całej Ciebie. Nie chcąc wyjść na idiotkę powstrzymywałaś się od tych czynów, które z resztą nie były w Twoim stylu.


Dzisiejszej nocy jedyną myślą jaką miałaś była myśl o spotkaniu i co może się podczas niego wydarzyć. Somin, która nieźle namieszała w Twojej głowie dała Ci sporo nadziei na odważne kroki do przodu, ale tak naprawdę Daniel wcale nie musiał mieć na myśli randki tylko przyjacielskie spotkanie. Z drugiej strony wiele razy widziałaś w jaki sposób patrzył na Ciebie nie mówiąc już o tych wszystkich "przypadkowych" czynach z jego strony, za które przepraszał robiąc się nerwowym i wstydliwym. Miałaś wiele opcji i różnych swoich przemyśleń, ale co ma się wydarzyć okaże się kiedy spotkasz się z Danielem w co prawda jednym z najbardziej romantycznych miejsc.


~*~*~*~*~*~*~

Tej sobotniej nocy udało Ci się przespać niecałe trzy godziny. Z podekscytwania na to co przyniosą kolejne godziny nie potrafiłaś tak po prostu zasnąć jakby nic ważnego nie miało się wydarzyć. Być może za bardzo dałaś ponieść się fantazji, za którą po części odpowiedzialna była Somin robiąc niezły wir w Twojej głowie. Jednak i Ty sama bez porad przyjaciółki nie umiałaś na spokojnie myśleć o spotkaniu z kimś kto nie jest Ci obojętny.

Widząc na zegarku wczesną godzinę spojrzałaś w okno, za którym przebijały się przez chmury mocne promienie słoneczne delikatnie świecące w Twoje oczka. Leżąc jeszcze kilka minut zastanawiając się co robi w danej chwili Daniel wyszłaś spod kołdry od razu rozmyślając nad tym jak powinnaś ubrać się na zwykłe spotkanie choć być może nie tak do końca zwykłe. Nie byłaś typem dziewczyny, której szafa jest przepełniona bluzkami z głębokim dekoltem czy spódniczkami w stylu mini. To coś czego wręcz nie lubiłaś i nigdy nie zagościło w Twojej garderobie. Chciałaś wyglądać tak, aby było Ci wygodnie, a jednocześnie, aby było eleganckie i dziewczęce, niewinne z nutką kobiecości.

Wybranie czegoś odpowiedniego zajęło Ci sporo czasu. Wcześniej słyszałaś o takich rzeczach jedynie z opowieści innych osób nie wierząc, że tak to właśnie wygląda. Lecz chcąc wyglądać ładnie i przede wszystkim podobać się mężczyźnie wiedziałaś już dlaczego inne dziewczyny chcą wyglądać jak najlepiej. Nie miałaś pojęcia, że to dopadnie i Ciebie.

Po długich zastanowieniach dokonałaś wcale jak się okazało nie tak łatwego wyboru. Łącząc całość z rozpuszczonymi włosami, które Daniel uwielbiał i delikatnym makijażem, którego do tej pory nie robiłaś w swoim odczuciu wyglądałaś jak kretynka, na którą Daniel spojrzy ostatni raz. Czułaś, że zawalilaś jeśli chodzi o Twój wygląd, ale być może nie będzie tak jak widzisz to Ty. Nigdy nie byłaś zadowolona z samej siebie, a Twoja samoocena była niska. Daniel miał ten dar, że potrafił w pewien sposób pokazać Ci jak bardzo wartościowa jesteś mimo Twojego ciągłego zaprzeczania.

Wiedząc, że zbliża się wieczór udałaś się we wskazane przez Daniela miejsce, które jednak nie było aż tak daleko od Twojego domu. Dojście tam zajęło Ci około piętnastu minut, a im bliżej byłaś tym bardziej nie mogłaś opanować swoich emocji, które jak na złość zaczęły wariować w całej Tobie. Próbowałaś uspokoić siebie samą, ale to tylko pogarszało sprawę. Mówiłaś sobie w myślach, że będzie dobrze i nie wypadniesz przed Danielem tak głupio jak myślałaś, aczkolwiek nic nie było w stanie podnieść Cię na duchu. Bałaś się kompromitacji mimo, że czułaś się do tej pory swobodnie w obecności chłopaka. Słowa Somin z wczorajszego wieczoru dzwoniły w Twojej głowie przez co powstała cała fiksacja i zdenerwowanie czy dojdzie do czegoś więcej czego w rzeczywistości chciałaś, ale uciekałaś przed tym.

Będąc na miejscu skryłaś się na moment za drzewem, aby móc choć odrobinę doprowadzić się do porządku. Widziałaś Daniela siedzącego na jednej z ławek, przy której świeciło mnóstwo małych lampeczek co dawało romantyczny klimat. W jego dłoni znajdował się lawendowy tulipan i z uśmiechem spoglądał na oświetlone gwiazdami niebo. Na ławce siedział sam mając ramiona rozłożone na oparciu ławki, a nogami lekko odpychał ją do tyłu. Od czasu do czasu przykładał tulipana do nosa, aby czuć jego ładny zapach.

Mając przed sobą taki obraz Daniela uśmiech sam pojawiał się na Twojej twarzy, a serce biło tak samo szybko jak wtedy kiedy głęboko spoglądał w Twoje oczy.
Nie chcąc, aby chłopak czekał na Ciebie dłużej wzięłaś głęboki wdech idąc w kierunku chłopaka. Przez moment był zapatrzony w jedną stronę nie mając pojęcia, że jesteś prawie przede nim. Kiedy spojrzał przed siebie nadal nogami odpychając ławkę do tyłu Twój widok sprawił, że Daniel nie zapanował nad sobą przewracając ławkę, a on sam wylądował na trawie i wszystko co widziałaś w ciągu sekundy to jego nogi będące w górze.

-Daniel?! - wypowiedziałaś na głos jego imię martwiąc się czy wszystko w porządku. Pobiegłaś do niego, aby sprawdzić czy nie stała mu się żadna krzywda chcąc pomóc mu pozbierać się z tego niefortunnego upadku - Nic Ci się nie stało? - zapytałaś ze zmartwieniem i przejęciem widząc jak Daniel próbuje unieść swoje nieco strzaskane części ciała. Chłopak otrzepał swoje ubranie z trawy mając bardzo duże oczy pod tym małym upadku co wyglądało uroczo i miałaś ochotę rozpłynąć się na ten widok. Mając jednak na pierwszym miejscu zdrowie przyjaciela pomogłaś mu wstać wciąż czekając na jakąkolwiek odpowiedź na Twoje pytanie. 

-Wszystko... w porządku... raczej - oznajmił Daniel lecz myślami wyglądał jakby był zupełnie w innym świecie. W świecie Twojej doskonałości, która uderzyła jego osobę nie mając pojęcia jak się zachować. Spoglądał na całą Ciebie unosząc jeden kącik ust do góry co tworzyło ten charakterystyczny uśmiech Daniela, który kochałaś. Czułaś małe zawstydzenie kolejny raz nie wiedząc jak się zachować, nie mogąc spoglądać dłużej w jego oczy wiedząc, że Twoje policzka zaczną rumienić się z sekundy na sekundę. Chłopak jeszcze przez krótką chwilę patrzył na Ciebie z zauroczeniem po czym cichym tonem głosu dodał - wyglądasz... nie boję się użyć tego słowa... cudownie.

Uciekałaś wzrokiem w dół, a Twoje policzka momentalnie zaczęły rozgrzewać się do maksymalnej temperatury. Zdobywając się jednak na odwagę uniosłaś głowę do góry patrząc wprost na Daniela, który był wpatrzony w Ciebie tak jak nigdy dotąd. 

-Dziękuję. Ty również wyglądasz nienagannie - dodtałaś odwzajemniając uśmiech w stronę przyjaciela. Daniel odruchowo chwycił opuszki Twoich palców próbując spleść je w jedność. Ty coraz bardziej czułaś jak serce z każdą minutą biło szybciej mając nadzieję, że Daniel wcale tego nie słyszy. Nie miałaś pojęcia jednak, że i on modlił się o to samo, abyś i Ty nie słyszała jak serce w jego klatce piersiowej szaleje z radości i nadmiaru rosnących uczuć.

Uniosłaś jedną dłoń kierując ją w kierunku twarzy Daniela, aby móc pozbyć się kawałka trawy znajdującego się w okolicy jego uszu jak i końcówek włosów. Kiedy zobaczył co chciałaś zrobić przypomniał sobie, że ma dla Ciebie coś czego jeszcze Ci nie wręczył. 

-Wybacz. Jestem kretynem. To coś co powinien był podarować Ci na samym początku jako powitanie, a... powitałem Cię w mało spektakularnym stylu. Przepraszam Cię. Gdybym wiedział, że będziesz wyglądać.... wspaniale postarałbym się o kwiaty, które dorównują Twojemu pięknu, a... zorganizowałem tylko małego tulipana. Teraz nawet mi wstyd - wyznał wręczając Ci w pięknym kolorze tulipana. Chwyciłaś kwiat czując jego piękny zapach i nie chciałaś, aby chłopak obwiniał się za coś za co wcale nie musiał. Uśmiechnęłaś się szeroko będąc szczerze zadowolą z tego piękna, którym był tulipan.

-Po pierwsze, nie masz powodu, aby za cokolwiek mnie przepraszać. Po drugie czuję się źle z faktem ja, że nic ode mnie nie dostałeś, a po trzecie... może i to zwykły tulipan, ale dla mnie został dany ze szczerego serca i... dziękuję Ci. Jest bardziej wartościowy, bo mogłam dostać go od Ciebie. Jest wyjątkowy, bo nie tylko dostałam go od kogoś dla mnie ważnego, ale jest pierwszym, który kiedykolwiek otrzymałam - Daniel nieco odetchnął w środku z ulgą ciesząc się, że jednak nie zawalił w kwestii małego podarunku, który leżał w obowiązku każdego mężczyzny. Widział radość w Twoich oczach i całej Tobie, a to sprawiało, że i on nie mógł powstrzymać euforii, którą odczuwał dzięki Tobie. Byłaś jego powodem do uśmiechu i gdyby mógł powiedziałby Ci to właśnie w tej chwili. "Dostałem coś od Ciebie. Twoją przyjaźń i zaufanie. Czyli to co jest najcenniejsze na świecie i nie można kupić tego nigdzie" dodał w swoich myślach będąc zahipnotyzowanym Twoim wdziękiem i urodą, którą uważał za wspaniałą od dawna. Nie chcąc jednak, aby całe Wasze spotkanie wyglądało jak dwa słupy stojące na przeciwko siebie chłopak chwycił Twoją dłoń kierując Was w inne miejsca, bardziej romantyczne co zaplanował sobie wszystko w swoich myślach.

Tak jak wyznała Somin chłopak zabrał Cię do jednego z najpiękniejszych parków, w którym byłaś dotąd jedynie raz. Mijaliście wiele różnych par, które spacerowały pod gwieździstym niebem pośród innych zakochanych w sobie osób. Patrzyłaś na te wszystkie osoby, które nie tylko spacerowały, ale okazywały sobie uczucia czując w głębi jak bardzo chciałabyś w tym momencie powiedzieć w stronę Daniela coś co od dawna siedzi w Twojej głowie. Chłopak chociaż w tej kwestii był dokładnie taki sam chciał zatrzymać Cię w tej chwili chwytając Twoje ramiona, aby mógł wyznać to co od dawna czuł wobec Ciebie. Na samą myśl przyjemne ciepło zalewało wnętrze jego ciała, a co dopiero kiedy próbował otworzyć buzię i wyznać Ci to wszystko, lecz nie mógł. Czuł się jak frajer, który nie potrafi nawet wyznać mniejszej połowy tego co być może zmieniłoby sporo między Wami. Jednak ta nieśmiałość, której nie umiał do końca pokonać psuła wszystko co było najpiękniejsze.

Na początku trudno było Wam znaleźć jakikolwiek temat. Oboje mieliście odwrócone głowy w przeciwne strony przez co atmosfera była nieco dziwna. Nie było to coś czego oczekiwaliście, ale nawet nie mówiąc nic cieszyłaś się, że mogłaś trzymać chłopaka nie będącego Ci obojętnym za ramię, w dodatku spacerując z nim w jednym z najcudowniejszych miejsc.

Przechodząc obok drzewa przypominające kwiat wiśni Daniel na moment oddalił się od Ciebie, aby mógł wyrwać jeden kawałek tego cuda natury wplatając go w Twoje włosy. Spojrzałaś w dół uśmiechając się niewinnie po czym uniosłaś wzrok nadal wstydząc się wymienić z nim spojrzeniem, aczkolwiek nie wstydziłaś się zrobić jednej rzeczy. Ułożyłaś głowę na jego klatce piersiowej jedną dłonią obejmując go wokół pasa dziękując mu w ten sposób nie tylko za to, ale za wiele innych rzeczy. Daniel nie mogąc się powstrzymać objął Cię wokół ramienia idąc z Tobą dalej w bardziej głębsze miejsca, które były jeszcze piękniejsze.

-Byłaś tutaj kiedykolwiek?

-Byłam. Nie w tych okolicach, ale byłam. No i nie w takich okolicznościach jak ta.

-A która okoliczność należy do przyjemniejszych? - zapytał Daniel na co włączył Ci się tryb nieśmiałej osoby. Nie miałaś pojęcia jak odpowiedzieć na jego pytanie, ale z wielką chęcią odparłabyś prosto z mostu, że dzisiejsze spotkanie należy do tych najlepszych, które przeżyłaś w całym swoim życiu.

-Nie tylko do przyjemniejszych, ale wyjątkowych, których nie zapomnę. Z Tobą... czuję się tak inaczej. Nie musimy rozmawiać, abym czuła się szczęśliwa, bo sama Twoja obecność sprawia, że mogę w pełni poznać smak słów "być szczęśliwą".

-Uznam tą odpowiedź jako "ta okoliczność zdecydowanie bardziej mnie urzekła".

-Nie będę zaprzeczać - oznajmiłaś nie potrafiąc puścić Daniela z uścisku. Im dłużej mogłaś być jak najbliżej niego tym bardziej nie mogłaś zmusić się, aby dać mu odetchnąć. Wstydząc się zapytać Daniela czy czuje to samo nie zrobiłaś tego, aczkolwiek chłopak odczuwał dokładnie to samo co Ty.

-Ja zaskoczę Cię i powiem, że dziś jestem tutaj po raz pierwszy. Znałem te okolice, ale omijałem je jak najdalej. Myślałem, że zawsze będę przechodził tędy obok dopóki nie spotkałem Ciebie. Ten park bardzo przypomina mi Ciebie. Niewinny jak Ty. Spokojny jak Ty. Pełny wdzięku, delikatności i świeżej bryzy, którą skrywasz Ty - mówiąc Ty i Daniel doszliście do jednego z mostów, gdzie po drugiej stronie znajdowała się ławka, a wokół niej pełno pięknych drzew, na których zawieszone były małe lampeczki oświetlające okolice. W tym miejscu nie było nikogo oprócz Was i to jednocześnie Cię przerażało jak i cieszyło. Usiadłaś pierwsza, a Daniel zaraz obok Ciebie. Był bardzo blisko próbując ułożyć dłoń na Twoim ramieniu. Trzymałaś ręce na swoich udach nie wiedząc co z nimi zrobić. Ponownie wstydziłaś się spojrzeć w oczy chłopaka, który z każdym czynem bardziej Cię onieśmielał - Gdybym nie zmotywował się wtedy... podczas tego niefortunnego dnia... nie mógłbym w tym momencie przebywać z Tobą tak jak teraz. Jestem Ci wdzięczny, wiesz? - odwróciłaś głowę w bok mając twarz bardzo bliski Daniela. Uniosłaś dłoń, którą chwyciłaś dłoń chłopaka dość mocno ją ściskając.

-Tak naprawdę... nigdy nie wyobrażałam sobie, że Ty i ja będziemy z dnia na dzień stawać się sobie bliżsi. Nigdy nie miałam tego na myśli, bo... ciągle byłam odrzucana i nikt nie traktował mnie poważnie. Byłam jak pionek, z którym każdy robił sobie to co chciał. Ale...Ty to wszystko wiesz. Cała szkoła wie. Czuję te ich uśmiechy kiedy przechodzę obok. Te ich twarze pełne nienawiści. Jak barbarzyńcy. Bez litości. Mają za nic kogoś takiego bezwartościowego jak ja.

-Nie mów tak, proszę. Moje serce pęka kiedy mówisz o sobie w ten sposób. A to nie jest prawdą. Jesteś bardziej wartościowa niż Ci się wydaje. Jesteś więcej warta niż Ci...kretyni i cała szkoła razem wzięci.

-Jeśli nie będziesz chciał odpowiedzieć, zrozumiem. Chcę tylko, abyś wiedział, że cokolwiek się wydarzyło to nic nie zmieni między nami. Nie wiedziałam czy powinnam pytać, ale... Ty i Twoi kumple... długo się znacie? - Daniel zabrał dłoń z Twojego ramienia opierając się łokciami o swoje kolana. Twoje pytanie najwidoczniej nie było na miejscu i tak szybko jak je wypowiedziałaś żałowałaś, że to zrobiłaś - Wybacz. Jestem idiotką pytając Cię o takie rzeczy.

-Nie przejmuj się. Jest w porządku. My znaliśmy się... dość długo. Zbyt długo, niestety. Nie widziałem ich błędów, bo najwyraźniej w świecie nie chciałem ich widzieć. Byłem ślepcem, glupkiem i wszystkim co najgorsze myśląc, że pasuję do nich. Ale... przecież ja nie jestem tacy jak oni. Nie potrafię być oprawcą, nie potrafię wynajdować ofiary. To wszystko było jak trucizna... - odparł biorąc głęboki oddech i wstydził się spojrzeć w Twoje oczy, ponieważ była jedna tajemnica, która chodziła za nim nieustannie będąc jak kula u nogi. Żałując, że zaczęłaś ten temat i widząc załamanie Daniela miałaś ochotę przytulic go tak czule jak nigdy dotąd. Chciałaś powiedzieć mu kilka słów otuchy, ale słowa były tylko słowami i nie pomogłyby w tym momencie nawet te najbardziej znaczące słowa - Przepraszam. To wszystko miało wyglądać inaczej. Nie planowałem, aby wewnętrznie rozklejać się przy Twoim boku.

-W porządku. Chciałeś wyrzucić z siebie wszystkie odczucia. Cieszę się, że mogę być tą osobą, której chcesz to wszystko mówić, ale... jednocześnie głupio mi, że musiałam zacząć ten temat, który nie okazał się być dla Ciebie łatwym więc to ja powinnam Cię przepraszać. Z drugiej strony dla mnie jesteś bohaterem. Zdałeś sobie sprawę, że to nie to życie, którego oczekiwałeś. Byłeś dość silny i odważny, aby powiedzieć "dość, kończę z tym". Nie jesteś taki jak oni. I udało Ci się to zrozumieć nawet jeśli uważasz, że stało się to za późno. Lepiej późno niż wcale. Zdołałeś uwolnić się z pewnej pajęczyny, z której uwolnić nie chcą się oni, bo myślą, że takie życie jest warte wszystkiego. Może niewiele to pomogło, bo nie przeżyłam tego co Ty, ale próbuję sobie wyobrazić wiele rzeczy, przez które przechodziłeś, bo i mnie nie było łatwo. Ja jestem z Ciebie dumna i chcę, abyś nie tylko o tym wiedział, ale trzymał te słowa głęboko w sercu - Daniel przez krótką chwilę bawił się swoimi palcami myśląc o swoim dawnym życiu. Wiele rzeczy, które miały miejsce w przeszłości powróciły do jego myśli i ilekroć próbował się ich pozbyć one pozostały z nim i przy nim nie mogąc oderwać tej cząstki siebie, której nie chciał. Myśląc na szybko o tym co usłyszał z Twoich ust poczuł ciepło, które było mu znajome od momentu pojawienia się Ciebie.

-Jesteś... pierwszą osobą, od której to usłyszałem. Im więcej spędzam z Tobą czasu tym bardziej jestem pewny tego, że jesteś wartościową osobą i... żałuję, że nie mogłem znać Cię od zawsze, ale.... cieszę się, że jesteś obok, przy mnie. Na co dzień jak i tu i teraz - Daniel wyprostował swoje ciało nie wstydząc się już niczego. Ułożył dłoń na Twoim policzku delikatnie gładząc go opuszkami swoich palców. Nie wiedziałaś co się dzieje i co się stanie, ale czułaś, że to nie ma nic wspólnego z przyjacielskim gestem.

Chłopak przez krótką chwilę spoglądał w Twoje oczy, w których widział całe Twoje piękno. Czuł jak płynie z nich ciepło, dobroć i coś co było dla niego tajemnicze lecz nie mógł odszyfrować co te diamentowe spojrzenie skrywa jeszcze w Twojej duszy.
Jego twarz była z sekundy na sekundę znacznie bliżej Twojej. Zamknęłaś oczy zaciskając wręcz powieki na daną sytuację. Daniel chcąc zrobić ten jeden odważny krok do przodu był pewny, że to jest właśnie to czego chciał. Było to podziękowanie jednocześnie połączenie z tym co skrywał od dawna.

Kiedy czułaś, że chłopak był coraz bliżej Ciebie, a jego usta niemalże dotknęły Twoich w tej cudownej chwili wszystko zepsuła ulewa, której się nie spodziewaliście. Delikatnie odskoczyłaś, a Daniel zrobił to samo co Ty. Deszcz w kilka sekund zdążył przesiąknąć przez Wasze ubrania czując chłód na swoim ciele. Odgarnęłaś swoje mokre włosy do tyłu spoglądając na przyjaciela, którego taki widok tym bardziej sprawiał, że zakochujesz się w nim z minuty na minutę mocniej. Tak jak kilkanaście dni temu i tym razem patrząc w swoje oczy wybuchliście śmiechem ciesząc się, że nie ma nikogo wokół Was. Wstałaś z miejsca chwytając za dłonie Daniela, którego pociągnęłaś za sobą. Stanęliście niedaleko jeziorka będąc pod gołym niebem. Spojrzałaś w górę, a deszcz lądował prosto na Twojej twarzy mając przy tym przymknięte oczy. Daniel objął Cię dłonią wokół pasa tym samym zwracając Twoją uwagę. Skierowałaś wzrok w jego stronę kładąc obie dłonie na jego policzkach, które byłyby nieco chłodne. Próbowałaś ocieplać jego skórę mimo, że sama potrzebowałaś ciepła. Dłońmi schodziłaś niżej zatrzymując je na jego klatce piersiowej po czym przyłożyłaś głowę w tym samym miejscu gdzie były Twoje dłonie chcąc po prostu od tak przytulić się do chłopaka, którego wiesz, że kochasz.

Daniel odwzajemnił uścisk zostawiając pocałunek na czubku Twojej głowy co było przyjemnym gestem z jego strony. Chłopak czuł jak bardzo zziębnięta byłaś i nie chciał, abyś przez niego nabawiła się na następny dzień problemów ze zdrowiem.

-Uciekajmy stąd - wyznał chwytając Cię za dłoń chcąc jak najszybciej zabrać Cię z tej ulewy. Nie mógł pozwolić, aby spotkanie, które zaczęło się świetnie skończyło się Twoim kilkudniowym leczeniem pod kołdrą i to przez niego samego.

Chociaż trudno było mu kończyć to co trwało dość spory czas ważniejsza byłaś dla niego cała Ty. Chciał dać Ci bezpieczeństwo pod każdym względem jako mężczyzna, który był Twoim przyjacielem oraz zakochanym w Tobie do szaleństwa wariatem mającym na Twoim punkcie świra. Nie ukrywał już tego faktu przed samym sobą i nie miał zamiaru dłużej się przed tym bronić. Był pewny tego co podpowiadały mu myśli oraz serce bijące od dnia, w którym spojrzał na Ciebie po raz pierwszy. Byłaś tą, z którą chciał iść dalej i chociaż bał się przez wydarzenia, które miały miejsca w przeszłości chciał pozbyć się swoich lęków i móc zacząć żyć tak jak powinien. Wiedział, że dzięki Tobie w pewnym stopniu udało mu się oczyścić umysł z niektórych momentów i gdyby nie Ty dziś nadal podążałby niewłaściwymi torami. Nie czekało go nic dobrego będąc w towarzystwie z kimś kto nie był warty jego uwagi i zrozumiał to w porę.... po pojawieniu się Twojej osoby.

~*~*~*~*~*~*~

Po Waszym wczorajszym spotkaniu nie potrafiłaś znaleźć sobie miejsca będąc w domu. Wciąż miałaś wiele momentów przed swoimi oczami nie potrafiąc nawet porozmawiać z Somin, która domagała się rozmowy i Twojej relacji z tego wieczoru. Chociaż bardzo chciałaś nie potrafiłaś o tym rozmawiać chcąc ochłonąć i dokładnie pomyśleć nad swoimi uczuciami w stosunku do Daniela. Kiedy chłopak w śmiały sposób próbował zbliżyć się do Ciebie co miało być Twoim pierwszym pocałunkiem poczułaś coś głębszego niż czułaś wcześniej. Myśl o jego osobie była numerem jeden w Twojej głowie i żałowałaś, że nie mogło trwać to o wiele dłużej tak jak tego chciałaś. Zachowanie chłopaka jednak dało Ci wiele do rozmyślania, bo nie zrobił tego od tak o. Wtedy to co wyznała Ci Somin zaczęło dzwonić w Twojej głowie i Ty sama czułaś, że te wszystkie wcześniejsze gesty z jego strony nie były robione bez powodu. Ciągnęło Cię, aby zapytać Daniela wprost o jego uczucia wobec Ciebie, ale takie zachowanie nie leżało w Twoim stylu, a i nie chciałaś odstraszyć swoimi dziwnym zachowaniami kogoś kogo darzysz czymś wyjątkowym. Modliłaś się jedynie o jedno, aby usłyszeć z jego ust to co być może chciał wyznać Ci wczorajszego wieczoru.

Daniel następnego dnia nie dał o sobie żadnego znaku. Nie odezwał się. Nie pojawił się u Ciebie, ani nie zauważyłaś, aby gdziekolwiek przechodził. Nie rozumiałaś o co chodzi i czy być może zrobiłaś coś co mogłoby spowodować takie zachowanie u niego. Nie chciałaś dać się zwariować ani pozwolić, aby negatywne emocje zwyciężyły. Jednak przypominając sobie już jedną taką sytuację kiedy spotkałaś załamanego Daniela w Waszej salce obawiałaś się czy nie wydarzyło się coś co skłoniłoby chłopaka do takiego zachowania. Był Twoim przyjacielem, o którego zamartwiałaś się nawet jeśli nie było takiej potrzeby. Jednak miał powody, które zmuszały go do tego i strach był o wiele większy, ponieważ do tej pory Daniel niewiele Ci powiedział o pewnych wydarzeniach, które w sobie dusi.

Ostatni dzień weekendu minął bez jakiegokolwiek odzewu ze strony chłopaka. Jedna strona Ciebie podpowiadała Ci, że nie powinnaś wszczynać żadnego alarmu, który mógłby okazać się niepotrzebny. Druga strona zaś nie chciała, abyś siedziała obojętnie o zrobiła cokolwiek, aby móc dotrzeć do chłopaka. Byłaś w jednym wielkim kołowrotku odchodząc od zmysłów chcąc chociaż jednego znaku, że powinnaś odrzucić złe myśli.

Następnego dnia, który był pierwszym dniem kolejnego tygodnia Daniel nie pojawił się pod Twoim domem tak jak robił to dotychczas. Nie wiedziałaś czy czuć się zawiedzioną z powodu jego postępowania czy martwić się, bo być może naprawdę miało miejsce coś o czym nie miałaś pojęcia.

Idąc do szkoły i będąc niedaleko budynku na jednym z murów zauważyłaś znajomą osobę. Chociaż byłaś kilkanaście kroków od niej doskonale poznałaś kogoś kto przebywał z Tobą przez tyle czasu niemalże każdego dnia.
Bez żadnego zawahania szybkim i zdecydowanym krokiem podchodziłaś do Daniela, który nawet nie widział, że stoisz obok. Stanęłaś przed nim czekając aż powie cokolwiek lecz z jego ust nie usłyszałaś nic. Usiadłaś na przeciwko niego mając nadzieję, że chłopak ocknie się i zacznie zdawać sobie sprawę, że nie siedzi tutaj sam, ale on zachowywał jak zahipnotyzowany nie mając pojęcia co jest tego powodem.

-Czekałam wczoraj cały dzień na... jakąkolwiek wiadomość. Czekałam cały dzień na cokolwiek. Nawet na głupią kropkę w wiadomości. Tymczasem Ty... nie zostawiasz po sobie śladu. Znikasz i... dlaczego Daniel? Czemu? - odparłaś mówiąc cichym i smutnym tonem nie chcąc kryć, że wszystko jest w porządku. Trzymałaś głowę w dole od czasu do czasu kątem oka spoglądając na przyjaciela, który wodził wzrokiem po przypadkowych miejscach. Wyczekiwałaś odpowiedzi  wyjaśnienia z jego strony chcąc wiedzieć co było powodem jego zachowania. Przez kilka następnych sekund Daniel milczał, ale sam wiedział, że milczenie nie będzie prowadzić do niczego dobrego, a jedynie pogorszy całą sprawę i co najgorsze nadal będzie prześladować go to czego boi się i zmaga się ze strachem od dawna.

-Nie mogłem... - odpowiedział nie unosząc głowy. Ta odpowiedź nie była satysfakcjonująca i nie miałaś pojęcia co myśleć o jego odpowiedzi.

-Nie mogłeś? Co... co to znaczy?

-Przepraszam Cię...

-Przepraszasz mnie? Daniel... naprawdę tylko tyle masz mi do powiedzenia? Przez cały wczorajszy dzień odchodziłam od zmysłów. Czekałam na jakikolwiek znak od Ciebie. Doskonale wiedziałeś, że kiedy kilkanaście dni wcześniej znalazłam Cię w tragicznym stanie bałam się o Ciebie, a Ty obiecałeś, że już nigdy tego nie zrobisz, a tymczasem Ty... znów uciekasz i zachowujesz się jakbyś..  zabił kogoś - wykrzyczałaś te wszystkie słowa, w szczególności dwa ostatnie. Daniel zdając sobie sprawę co powiedziałaś odczuł strach, niepokój, zmartwienie, a złe wspomnienia sprawiły, że wrócił do jednego z najgorszych dla niego dni mającego miejsce długi czas temu. Chłopak czuł jak jego ciało drży, a oddech stawał się coraz szybszy. Ty stałaś na przeciwko niego będąc poirytowaną, że nie chce z Tobą rozmawiać, ale zauważyłaś, że działo się z nim coś co przypomniało Ci dzień, w którym widziałaś go zapłakanego - Daniel, o co chodzi? Naprawdę nie widzisz, że chcę Ci pomóc. Dlaczego uciekasz? Czemu ciągle uciekasz? Robisz to już nawet przede mną...

-Nie mogłem, nie potrafiłem... Y/N mam mętlik w głowie, z którym nie potrafię sobie poradzić. To wszystko mnie przerasta i im dłużej to we mnie siedzi tym bardziej siebie nienawidzę. Chciałbym cofnąć czas, ale wiem, że nie mogę. Im bardziej chcę, aby to ze mnie wylazło tym więcej to narasta i gromadzi się we mnie. Jeśli tak ma być to... nie chcę tak żyć - odparł ze łzami w oczach kładąc dłonie na tył swojej głowy. Będąc w wielkim szoku nie wiedziałaś co powinnaś zrobić. Stałaś w osłupieniu patrząc na Daniela, który drugi raz uronił łzy w Twojej obecności. Na moment wstrzymałaś oddech patrząc tylko na swojego przyjaciela. Z ledwością przełknęłaś ślinę i byłaś wściekła na samą siebie, że zamiast porozmawiać na spokojnie Ty zaatakowałaś go w najgorszy sposób. Słysząc szlochanie chłopaka poczułaś ból w sercu spowodowany widokiem kogoś załamanego kto jest Ci bliski. Zrzuciłaś swoją torbę na trawę i powolnym krokiem zbliżyłaś się do chłopaka, który nie mógł przestać płakać. Usiadłaś obok niego i nie wiedząc czy jakakolwiek czułość będzie na miejscu nie zwracałaś na to uwagi. Robiłaś to co podpowiadało Ci serce oraz dusza wiedząc, że to właściwy ruch, który powinnaś wykonać. Objęłaś Daniela wokół ramienia zaś drugą dłonią chwyciłaś jego podbródek. Powoli odwracałaś jego głowę w Twoją stronę, a Daniel nie uciekał. Spoglądałaś wprost w jego oczy, które były całe we łzach co jeszcze bardziej bolało Twoją duszę. Westchnęłaś głęboko przykładając bez wahania swoje czoło do jego czoła delikatnie zaciskając pięść na jego włosach. Tym razem nie bronił się przed tym. Nie odmawiał bliskości co było pociesznym znakiem. Jednak taki widok kogoś kogo kochasz sprawiał Ci większy ból niż ból związany ze wszystkimi upokorzeniami mającymi miejsce wielokrotnie - jestem idiotką. Przez moje słowa cierpi ktoś kogo powinnam wspierać, a tymczasem ja co robię? Wpędzam Cię w większy dół.

-Y/N... - Daniel wypowiedział Twoje imię pociągając nosem. Nie potrafił oddalić się od Ciebie, ponieważ taka bliskość była tą, której potrzebował oraz chciał, bo kochał Cię tak samo jak Ty jego - Ty nie musisz mnie za nic przepraszać, ani się tłumaczyć z mojego zachowania. To ja powinienem przeprosić, że wtedy kiedy chciałaś mi pomóc ja... uciekałem i to ja jestem idiotą, że zamiast wyznać wszystko... przepraszam Y/N...

-Nie chcę Cię zmuszać do niczego więc jeśli chcesz otwórz się w odpowiednim czasi-

-Nie Y/N. Zbyt długo zwlekałem i za daleko to zaszło. Powinnaś wiedzieć więcej, nawet jeśli to bardziej mroczna strona mojej przeszłości - bałaś się czy Daniel w tym stanie będzie mógł opowiadać coś co było jak widać jego największym koszmarem i lękiem z przeszłości. Nie byłaś pewna czy chce zrobić to, bo tak podpowiadają mu myśli czy chce tego, abyś przestała się zamartwiać, a to była najgorsza z opcji. Nie zmusiłabyś go do czegoś czego nie chciał rozdrapywać, bo... nie byłaś taka, a jedynie co Tobą kierowało to troska o niego, a nie ciekawość, bo jaka jest radość we wracaniu wspomnieniami do tragicznych przeżyć? Wiedziałaś o tym sporo, bo Tobie życie również pokazało jak bardzo może być okrutne i byłaś w stanie go zrozumieć. Nie chcąc jednak zadawać mu bólu tym dłuższym przeciąganiem wszystkiego i zgodziłaś się wysłuchać tego co chciał Ci powiedzieć. Nie chciałaś jedynie, aby miało to miejsce przed budynkiem szkolnym. Chwyciłaś Daniela za rękę udając się z nim w spokojne miejsce, którym było Wasze wspólne zacisze, salka do ćwiczeń. Udało Wam się bez problemu wślizgnąć do niej bez złapania przez nauczyciela. Tam mogliście odnaleźć spokój, którego Daniel teraz potrzebował, aby mógł powiedzieć coś do czego ponownie musiał wrócić.

Siedziałaś na dużym materacu będąc opartą plecami o ścianę. Patrzyłaś na chłopaka zataczającego kółka wokół sali nie mogąc po prostu usiąść. Widziałaś jak nerwowo ruszał dłońmi, a jego oczy były przepełnione łzami, które tym razem powstrzymywał.

-To było dwa i pół roku temu. Zawsze przyzwyczajony do miłości rodziców nagle... mi ją odebrano. Moi rodzice nie potrafili zwolnić tempa jeśli chodziło o pracę i ich pozycję. Mówili, że to wszystko dla mnie, ale mnie nie obchodziło czy będę tym czy tamtym. Chciałem mieć po prostu rodziców. Któregoś dnia świat mi się zawalił kiedy... w jednym z samolotów... - Daniel przełknął z ledwością ślinę przymykając powieki. Oparł się plecami o ścianę za chwilę spoglądając w sufit, abyś tylko nie widziała tego jak powstrzymywał płacz.

-Jeśli czujesz, że nie dasz rady...

-Nie. W porządku. Chcę abyś wiedziała o wszystkim - odparł odgarniajac swoje włosy do tyłu biorąc głęboki oddech po czym kontynuował - kiedy wiedziałem, że zostałem sam... zacząłem szukać towarzystwa, aby móc wyleczyć się z depresji po tym zdarzeniu. Natrafiłem na sama wiesz kogo i od tamtej pory trzymałem tylko z nimi. Na początku byli jak bracia. Rozumieli mnie. Dwóch z nich mieli podobną sytuację, dlatego czułem, że znalazłem bratnią duszę. Myślałem, że mogłem na nich polegać, ale z czasem chociaż widziałem, że coś uległo zmianie... nie powstrzymałem tego, a dalej w to brnąłem. Któregoś dnia udaliśmy się do jednego ze starych budynków, który był do rozbiórki. Był w okropnym stanie i strach sam się pojawiał kiedy przechodziło się obok niego. Chociaż nie chciałem zmusili mnie... abym udał się na dach razem z nimi. Wszystko pod nami trzeszczało. Niektóre kawałki łamały się. Oni robili sobie z tego żarty. Ja widziałem, że skończy się to źle. Podeszli bliżej krawędzi gdzie wszystko w każdej chwili mogło runąć. Podczas kiedy cała czwórka śmiała się na głos ja nie potrafiłem cieszyć się tak samo jak oni. Chciałem ich zostawić, zejść z tego przeklętego dachu i... po prostu wrócić do domu. Nie zrobiłem tego. Jeden z nich uderzał nogą w krawędź, a obok budynku przechodziła młoda kobieta. Ostrzegałem ich, że powinni przestać, ale... w pewnym momencie framuga okna zaczęła skrzypić, szkło razem z drewnianą framugą osunęło się po ścianie. Chciałem to złapać, ale nie zdążyłem. Cały ten ciężar spadł na tą niewinną kobietę. Kiedy oni uciekli ja jedyny zostałem na miejscu, aby wezwać pogotowie. Żyła, ale była nieprzytomna. W szpitalu odwiedzałem ją raz dziennie, bo czułem się winny tego co się stało i nie umiałem sobie poradzić z tym. Po jakichś czterech dniach ta kobieta zmarła  Zmarła na moich oczach podczas jednej z moich wizyt. Czułem wtedy, że to moja wina, bo przecież... mogłem ich powstrzymać. Zachowałem się jak kretyn. Do tego jeszcze... nigdy nikt nie dowiedział się, że za tym stoją oni. Nie wydałem ich. Żałuję tego. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo tego żałuję i jaki wstyd czuję wraz z odrazą do samego siebie - Daniel odwrócił się twarzą do ściany opierając się o nią dłońmi. Nie płakał. Nie szlochał. Nienawidził siebie w myślach mówiąc sobie, że to on powinien zginąć zamiast tamtej kobiety, która mogła mieć długie spokojne życie. Widziałaś jego cierpienie i chociaż byłaś w szoku po tym wszystkim co wyznał nie chciałaś go zostawiać. Nie miałaś nawet takiego zamiaru. Był Twoim przyjacielem i osobą mającą specjalne miejsce w Twoim sercu. Czułabyś się fatalnie z myślą, że zostawiłaś go nie próbując mu pomóc.

Wstałaś z miejsca nawet nie poprawiając swoich ubrań, które były w nieładzie i zamierzałaś w stronę chłopaka. Będąc za jego plecami ułożyłaś obie dłonie na jego plecach nie wiedząc co powinnaś powiedzieć po tym co usłyszałaś.

-Dlatego... wtedy kiedy Ty byłaś drugą osobą, której życie było zagrożone nie mogłem pozwolić, aby spotkało to i Ciebie. Nie mogłem stać obojętnie i patrzeć. Fakt, że wtedy wszystko co było stare zrobiło się jak nowe, ale... nie chciałem zawieźć już nikogo. Nie chciałem zawieźć i Ciebie - dodał nadal będąc plecami odwróconym do Ciebie. Ty jednak wciąż nie potrafiłaś wydusić z siebie ani słowa mogąc jedynie pociesza go czynami.

Gładząc jego plecy poprzez koszulę i marynarkę Daniel zdał sobie sprawę, że jesteś tuż za nim. Powolnym ruchem odwracał swoje ciało w Twoją stronę będąc tuż przed Tobą. Wzrok skierowany miałaś na jego klatkę piersiową zaś on spoglądał wprost na Ciebie dodając po chwili :

-Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, że jesteś tutaj dzisiaj ze mną - po słowach Daniela czułaś jak pewne uczucie, bardzo dobrze Ci znane ponownie Cię ogarnia. Nie umiałaaś już tego powstrzymywać i nawet nie próbowałaś. Chcąc, aby Daniel mógł chociaż na moment zapomnieć o tym co było jego największym koszmarem chciałaś wymazać to z jego pamięci rzeczą, którą oboje kochacie. Rzeczą, która w pewnym stopniu Was połączyła nie rozdzielając Waszej dwójki. Taniec był lekarstwem na wiele rzeczy i miałaś zamiar połączyć swoje siły z chłopakiem w być może romantycznej choreografii. Zdjęłaś swoją marynarkę podwijając koszulę do góry, aby było widać nieco Twój brzuch. Po chwili chwyciłaś marynarkę Daniela, którą zdjęłaś z jego ciała tym samym odpinając dwa górne guziki od jego koszuli. Swoje dłonie ułożyłaś na jego klatce piersiowej będąc bardzo blisko Daniela. Chłopak objął Cię w pasie i chociaż próbował się powstrzymać, aby nie zrobić czegoś czym ponownie mógłby Cię zrazić było mu trudno nie zrobić kolejnego kroku w przód.

Daniel szedł przed siebie tym samym Ty robiłaś kroki w tył. Miałaś przymknięte powieki zaczynając oddychać ciężej z powodu bliskości chłopaka. Kiedy znalazłaś się przy lustrze, do którego przyległaś plecami czułaś oddech Daniela na swojej skórze wraz z jego czułym i delikatnym dotykiem wywołującym gęsią skórkę na Twoim ciele. Kiedy Wasze twarze były niesamowicie blisko próbując złączyć swoje usta w jedność było coś co ciekawiło Cię z dnia Twojego wypadku.

-Tamtego dnia... kiedy uratowałeś mi życie... wiedziałeś, że prędzej czy później będziemy sobie tak bliscy jak teraz?

-Tak. Nie tylko w dniu wypadku zwróciłem na Ciebie uwagę, ale to stało się kilkadziesiąt dni przed tym wszystkim. Wiedziałem, że będziemy sobie bliscy, ale nie, że ta bliskość doprowadzi mnie do czegoś innego - odparł robiąc w końcu ten długo upragniony krok pokazując Ci co naprawdę czuł do Ciebie oprócz przyjaźni. Ten pocałunek był Twoim pierwszym i... nie żałowałaś, że to właśnie Daniel mógł Ci go podarować.

Chłopak w delikatny sposób trzymał dłoń na Twoim policzku drugą dłonią pociągając za Twoją bluzkę. Ty zacisnęłaś pięść na jego koszuli odwzajemniając pocałunek, który był subtelny. Był taki jaki sobie wymarzyłaś i nie chciałaś przeżyć go w innych okolicznościach. Ten czas i to miejsce było dla Ciebie idealne, aby wyznać to co od dawna w sobie tłumiliście i co najlepsze odwzajemnialiście to co było najlepszą rzeczą na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz