czwartek, 2 marca 2017

Reakcja GOT7 : Kiedy Ci się oświadczają

To znowu ja z nowym postem, tym razem z reakcją Panów z GOT7! Z racji, iż zbliża się ich comeback, a GOT7 są bardzo bliscy mojemu sercu tak też postanowiłam dodać post z ich udziałem. 
Takową reakcję o identycznym bodajże tytule robiłam również z Bangtanami. Możecie ją znaleźć w zakładce z propozycjami na reakcje i wiecie? Czasem naprawdę opłaca się nie czytać drugi raz swoich prac, ponieważ wtedy całkowicie nie ma się pomysłu kiedy chce się dodać to samo, lecz z innym zespołem, a ja tak długo jak mam bloga tak nigdy nie czytałam drugi raz swoich prac i to naprawdę pomaga w tworzeniu, uwierzcie, więc polecam taką opcję osobom, które tworzą <3 
No, ale dość o pierdółkach i takich tam od panny Lave. Zapraszam Was do przeczytania i oczywiście - hope you like it! 

JAEBUM

Siedziałaś w swojej małej pracowni w Waszym mieszkaniu, w której byłaś pochłonięta malowaniem swoich obrazów, które były Twoimi małymi skarbami. Choć nie mogłaś sobie pozwolić na codzienną taką przyjemność, zawsze znajdowałaś te kilkanaście minut w tygodniu, aby zaszyć się w swoim zakątku i móc w ten sposób oderwać się od całego dnia, który nie zawsze był dla Ciebie łaskawy. 
Byłaś ku końcowi kolejnego małego dzieła, które postanowiłaś dokończyć po kilkudniowym odstawieniu tej pracy na bok, nie wiedząc jak zrobić z niej całość. Kiedy byłaś pewna jak zrobić z tego swoje kolejne cudeńko byłaś dumna, że poszło Ci to naprawdę szybko i nie ukrywałaś, nie mogłaś powstrzymać swojego uśmiechu dumy na twarzy. 


Podczas przebywania w swoim małym kąciku usłyszałaś głośne trzaśnięcie drzwiami oraz tak samo głośne stąpanie po schodach. Uniosłaś brwi do góry zdejmując z siebie biały fartuszek, który był zaplamiony farbami. Wytarłaś swoje ręce, które także zostały oznaczone farbami i ruszyłaś spokojnym krokiem do wyjścia ze swojej małej pracowni. W salonie Twój wzrok przykuła leżąca w nieładzie kurtka na podłodze, która zdecydowanie była kurtką Twojego chłopaka. Czując, że coś wydarzyło się w ciągu dnia między JB, a kimś kogo znał udałaś się na górę wprost do Waszego pokoju, od którego drzwi były uchylone na oścież. 
Stałaś w drzwiach patrząc na Jaebum'a, który siedział na skraju łóżka mając głowę w dole jak i zarzucone dłonie na swój kark. 
Nie wiedząc czy powinnaś obok niego usiąść postanowiłaś wpierw odezwać się do niego mówiąc : 

-J-Jaebum? Coś się stało? - po czym nie dostałaś odpowiedzi. Kiedy chłopak nie odpowiadał dłuższą chwilę miałaś odchodzić, aby zostawić go samego, aczkolwiek nim zdążyłaś odwrócić się plecami, JB uniósł głowę patrząc na Ciebie rozżalonymi oczami, w którym ukrywały się łzy. 

-Y/N... - Jaebum wstał wręcz podbiegając do Ciebie, obejmując Cię wokół klatki piersiowej, tuląc Twoją osobę mocno do swojego ciała. Otworzyłaś szeroko oczy nie wiedząc czym było spowodowane takie zachowanie ze strony Twojego ukochanego. Delikatnie ułożyłaś swoje dłonie na jego plecach będąc jednak w milczeniu, nie wiedząc co powiedzieć i nie musiałaś, ponieważ JB zaczął mówić to co usłyszał dzisiaj - nikomu nie pozwolę wyzywać Cię od najgorszych... nawet jeśli miałbym znienawidzić za to własną matkę, zrobiłbym to. Moja rodzina nic o Tobie nie wie, wypowiadają się o kimś kogo dobrze nie znają i boli mnie wysłuchiwanie, że nie jesteś dla mnie odpowiednia. Chciałbym, aby otworzyły im się oczy i zobaczyli, że nigdy z Ciebie nie zrezygnuję choćby nie wiadomo co - Jaebum przerwał, a Ty wiedziałaś, że był po spotkaniu ze swoją rodziną, która nie chciała, abyś pokazywała się w ich domu. Ciebie również to bolało, ale dopóki miałaś przy sobie JB nie potrzebowałaś miłości nikogo innego, bo tylko ta, którą dawał Ci Jaebum mogła zaspokoić wszystkie Twoje pragnienia - Y/N! - chłopak chwycił mocno Twoje ramiona patrząc Ci w głęboko w oczy, kontynuując - jeśli oboje czujemy się wspaniale w swojej obecności i... jeśli kochamy się tak mocno... dlaczego, d-dlaczego się nie pobierzemy? Wyobraź sobie jak wspaniale by było gdybym mógł być na zawsze Twój, a Ty na zawsze moja związani tym czego drugi człowiek nie może zburzyć... Y/N - Jaebum uklęknął przed Tobą biorąc Twoje obie dłonie w swoje ciepłe ręce i czekały Cię kolejne słowa z jego ust - nie mam pierścionka, chociaż chciałbym w tej chwili go mieć, ale chcę wiedzieć i bez tego, proszę wyjdź za mnie. Pobierzmy się. Zróbmy to. Nikt nie będzie wtrącał się w nasze życie, będziemy tylko Ty i ja i nikt więcej oprócz Ciebie i mnie i- 

-Jaebum! Jaebum spokojnie. Dobrze wyjdę za Ciebie tylko... złap powietrze skarbie, proszę - wyznałaś odpowiadając pozytywnie na prośbę swojego ukochanego. Chłopak mimo trudnej rozmowy z rodziną był w stanie uśmiechnąć się szczerze kiedy usłyszał od Ciebie to co chciał usłyszeć. 

-Y/N... Y/N! - Jae chwycił Cię w pasie unosząc Cię do góry przez moment kręcąc się w z Tobą w kółko - nigdy nie chce mieć nikogo innego jak tylko Ciebie obok siebie - oznajmił tuląc Cię do siebie w czuły sposób i chociaż nie miałaś pierścionka na palcu tak wcale nie miałaś zamiaru być z tego powodu smutną. Nie zależało Ci na prezentach tylko na tym, abyś była kochana przez mężczyznę, bez którego nie potrafisz żyć, a zdecydowanie był nim Jaebum. 


MARK

-Nie mogę uwierzyć, że piękniejszej z każdym dniem, nawet jeśli nie widzę Cię codziennie, wiem, że każdego następnego dnia jesteś jeszcze piękniejsza - usłyszałaś te słowa na powitanie od swojego chłopaka, z którym mogłam rozmawiać ostatnimi dniami jedynie przez Skype'a. Nie lubiłaś kiedy grafik jego zespołu był napięty do tego stopnia, że z ledwością mogłaś słyszeć głos Mark'a chociaż przez pięć minut, aczkolwiek oswajałaś się z tym każdego dnia nie obwiniając o to ani Mark'a ani jego przyjaciół z zespołu. Wiedziałaś, że wiążąc się z Markiem nie będzie to tak łatwe jak związek ze zwyczajnym mężczyzną, jednak nie żałowałaś tego, że oddałaś mu swoje serce, bo to była najlepsza decyzja w całym Twoim życiu.
Po powitalnych słowach Twojego najdroższego nie mogłaś zrobić nic innego jak spojrzeć na moment w dół czując jak Twoje policzki robią się ciepłe od nadmiaru uczuć spowodowanych tymi prostymi słowami z ust Mark'a. 

-Mark... - uniosłaś głowę patrząc w oczy swojego chłopaka poprzez laptop i odruchowo Twoja ręka wylądowała na ekranie gdzie widniała twarz chłopaka - tak strasznie jestem za Tobą stęskniona - westchnęłaś próbując utrzymać swój uśmiech robiąc wszystko, aby nie znikł.

-Wiem, czuję to samo. Wiem, że próbowałaś dotknąć mojego policzka. Kiedy to zrobiłaś próbowałem sobie wyobrazić, że robisz to naprawdę i chociaż miałem to w myślach, po ciele przeszło mnie niesamowite ciepło jakbyś dotykała mnie naprawdę w tej chwili - uniosłaś delikatnie jeden kącik ust do góry patrząc na Mark'a jedynie z ekranu - nie mówiłem Ci tego, ale kiedy jestem sam i nikt na mnie nie patrzy zamykam oczy i wyobrażam sobie jak wchodzisz do pokoju hotelowego i wiem, że zaraz położysz swoje ciepłe dłonie na mojej skórze, a ja odwdzięczam Ci się długo wyczekiwanym pocałunkiem, w którym czuć utęsknienie. Jak cudownie byłoby gdybym mógł teraz naprawdę Cię pocałować, Y/N.

-Wiem, odczuwam w każdej sekundzie to samo. Wyobrażam sobie wiele innych rzeczy kiedy leżę tutaj sama bez Ciebie, rzeczy, o których nie musisz się domyślać. Uczucie Twojego ciała na moim to jedynie czego teraz pragnę - zerkałaś rozmarzonym wzrokiem w stronę Mark'a, który patrzył dokładnie tak samo jak Ty. Chociaż rozmawialiście jedynie przez Skype'a tak przekazywane przez Was uczucia były tak prawdziwe jak wtedy kiedy byliście obok siebie. Nie miało znaczenia to czy mówicie to sobie będąc obok czy byliście rozdzieleni na pewien czas. Wasza miłość była tak głęboka i niezwykle uczuciowa, że nawet poprzez zwykłe wiadomości było czuć płomień tego co Was połączyło. 

-Zamknij oczy, Y/N. Jest coś co chcę Ci pokazać, a nie mogę czekać do dnia mojego przyjazdu. Zamknij oczy kochanie - nie mówiąc nic, zrobiłaś to o co prosił Cię Mark. Słyszałaś poprzez głośnik małe szelesty i wiedziałaś, że to Mark. Byłaś jeszcze bardziej ciekawa i zniecierpliwiona gdy słyszałaś te ciche dźwięki, zastanawiając się o co chodzi Twojemu chłopakowi - Możesz je otworzyć Y/N - otworzyłaś oczy tak jak powiedział Mark, którego nie było na Twoim ekranie, lecz było również coś co tak samo przykuwało Twoją uwagę. Widziałaś małe płatki róż porozsypywane na łóżku, na którym wcześniej siedział chłopak, a w środku otwarte pudełeczko z małą błyszczącą ślicznością. Wstrzymałaś na moment oddech po czym wzięłaś głęboki wdech, łapiąc się w okolicach klatki piersiowej mając pojęcie czym było to co leżało na łóżku Mark'a.

-Mark czy to jest... czy Ty...

-Chciałem poczekać, ale... nie mogłem. Kiedy myślałem o tym jaka jesteś przygnębiona gdy nie ma mnie obok pomyślałem, że... to będzie sposób, abym mógł uszczęśliwić Cię chociaż na parę minut. Jeśli chcesz się zastanowić z odpowiedzią, poczekam, ale... 

-Mark... żartujesz? Czemu miałabym się zastanawiać? Po prostu... nie wiem co powiedzieć..

-Powiedz ''tak'' skarbie~

-T-tak... tak Mark. Po stokroć tak... - Mark posłał w Twoją stronę uśmiech, którym obdarowuje tylko Ciebie i mimo jego nieobecności Twój uśmiech po raz pierwszy był szczery od dłuższego czasu, a to wszystko dzięki Mark'owi i niespodziance, która będzie w Twoich myślach aż do przyjazdu Twojego ukochanego i byłaś pewna, że inaczej nie będzie. 


JACKSON

-Jak się czujesz Y/N? Niczego nie potrzebujesz? Nie chce, abym podwyższył Ci poduszkę? Może podłożył jedną pod nogi? Albo przykryć Cię kocem, abyś nie zmarzła? I z dzieckiem wszystko w porządku? Nic się nie dzieje? Pamiętaj, że gdyby coś to zawsze jestem w gotowości, aby zawieźć Cie do szpitala!

-Jackson... - uderzyłaś książką o swoje uda biorą bardzo głęboki oddech po czym westchnęłaś ciężko przewracając oczami.

-Co?! Coś nie tak? Mam wyjechać samochodem z garażu?! 

-Jackson... to dopiero czwarty miesiąc! Ono nawet jeszcze nie zaczęło kopać, więc nigdzie mu się nie spieszy - oznajmiłaś wracając z powrotem do czytania jednej z Twoich ulubionych książek. Jackson widząc spokojną Ciebie i mając świadomość, że nie dzieje się nic złego postanowił zluzować i starać się nie być histerykiem podczas kiedy Ty powinnaś przebywać w spokoju, nie denerwując się. Chcąc zaskoczyć Cię niespodzianką, którą planował od miesiąca w chwili kiedy jego dłoń sięgała do kieszeni chłopak stchórzył nie robiąc tego co chciał. Nachylił głowę nad Twoim brzuchem, odkrywając nieco Twoją bluzkę do góry. Wyjrzałaś zza książki widząc Jackson'a, który ucałował Twój rosnący brzuch. Poczułaś szczęście w jednej chwili i cała ta sytuacja rozczuliła Cię do tego stopnia, że pod swoim nosem wydałaś ciche i długie ''awww''. 

-Mam nadzieję, że charakter będzie ono miało po swojej mamie, która jest zawsze bardziej opanowana ode mnie. Nawet teraz kiedy nosi Cię w brzuchu. 

-Musi mieć też coś z Ciebie, zdecydowanie wybrałabym Twoje poczucie humoru i to jak kochany jesteś. Czasem panikujesz tak, że mam ochotę Ci przywalić, ale... za bycie tym debilem najbardziej Cię kocham - Jackson uniósł nieco głowę kierując wzrok w Twoją stronę. Słysząc Twoje słowa, które były dla niego ukojeniem i lekarstwem na wszystko wiedział, że nie chciał dłużej czekać z tym o co chciał Cię poprosić.
Sięgnął do kieszeni od swoich dresowych spodni wyjmując z niej małego, drobnego pluszowego misiaczka, który przy szyi miał przywiązany mały pakunek, który przypominał kształt serduszka. 

-Powinienem był to zrobił już dawno, jeszcze przed wieścią o nadchodzącym maleństwie, ale... nie będę dłużej czekał. Jest to coś czego chcę i jestem pewny, że jesteś tą jedyną, dlatego... - Jackson zamilkł wręczając Ci małego misiaczka z pewnym nieznanym pakunkiem. Chwyciłaś prezent po czym delikatnie rozwiązywałaś wstążkę, która przytrzymywała mały pakunek. Po chwili z tego małego tajemniczego opakowania wyleciał piękny, drobny pierścionek z dwoma małymi sercami na samym środku. Chwyciłaś pierścionek w dłoń patrząc po chwili na Jackson'a, który patrzył na Ciebie pytającym wzrokiem czekając na Twoją odpowiedź, ponieważ wiedziałaś o co Twój chłopak chciał Cię prosić. 
Przez chwilę nie mówiłaś ani słowa, jedynie przyglądałaś się pierścionkowi, który świecił jak mały diamencik. Łezka szczęścia spłynęła po Twoim policzku i znając odpowiedź na pytanie swojego najdroższego zerknęłaś na niego kiwając głową na ''tak'' mając coraz to szerszy uśmiech. Jackson widząc pozytywną reakcję z Twojej strony padł na ziemię prawie umierając z zachwytu, którego nie potrafił pokazać inaczej jak leżeniem plackiem na dywanie. Jackson nie chcąc jednak się wygłupiać i aby ta sytuacja była dla Ciebie naprawdę romantyczna wstałby siadając obok Ciebie chwytając pierścionek zaręczynowy, który wsunąłby na Twój palec bardzo delikatnie. 

-Jackson... myślałam, że nigdy tego nie zrobisz... wybacz, że w Ciebie wątpiłam, strasznie mi za to wstyd. Dziękuję Ci za to, za to i za wszystko - wyznałaś i nie pozostało Ci nic innego jak czuły uścisk swojego, tym razem już spokojnie mogłaś powiedzieć, narzeczonego. 


JINYOUNG

-Jinyoung, a-ale dlaczego... dlaczego muszę iść z zakrytymi oczami? Nie mogę po prostu widzieć co jest przede mną? 

-Nuh-uh. Przykro mi skarbie, ale nie możesz. Bądź cierpliwa, to naprawdę nie potrwa długo - przez około dziesięć minut szłaś obok swojego ukochanego, lecz różnica była taka, że Ty przez całą tą drogę szłaś mając zakryte oczy i modliłaś się, aby nie walnąć gleby po drodze co było bardzo dużym prawdopodobieństwem zwłaszcza, że byłaś nieco niezdarną osobą i takie małe upadki zdarzały Ci się w najmniej odpowiednim momencie.
Nie wiedziałaś co planował Jinyoung jednak czułaś, że będzie to coś dużego, ponieważ nawet na moment nie pozwalał zdjąć bandany z Twoich oczu. 
Chłopak wyciągnął Cię w jedno miejsce na plaży, w którym oboje się poznaliście. Chciał zabrać Cię w miejsce, w którym pierwszy raz wpadliście na siebie i zabrał Cię tam nie bez powodu. Była to Wasza druga rocznica związku i nie chciał uwieczniać jej tylko zwykłymi kwiatami i słowami ''Kocham Cię''. Chciał pokazać jak bardzo mu na Tobie zależy, a był mężczyzną niezwykle szarmanckim i nie pozwoliłby, abyś dostała byle jaki podarunek z tak ważnej okazji. 
Byłaś ciekawa i próbowałaś wytrzymać, ale wszystko co robiłaś to wdychałaś głośno co chwilę poprawiając bandanę, chcąc ukradkiem spojrzeć, lecz Jinyoung nie był głupi i wiedział co próbowałaś zrobić - Skarbie poczekaj, to dosłownie jeszcze chwila.

-Ile ta chwila może trwać? Jinyoung... - nim zdążyłaś dokończyć poczułaś na swoich ustach ciepły dotyk ust Jinyoung'a, który próbował delikatnie mówiąc uciszyć się soczystym pocałunkiem. 
Kiedy byliście na miejscu czułaś tą przyjemną morską bryzę i wiatr, który wyraźnie wskazywał na oznaki nadchodzącego lata. Napawając się tym powietrzem na chwilę zapomniałaś o bandanie na swoich oczach i cieszyłaś się miejscem, w którym przebywałaś w tej chwili. 

-Y/N, możesz już zdjąć bandanę - kiedy tylko usłyszałaś te słowa rozwiązałaś kawałek materiału z tyłu swojej głowy, zdejmując daną rzecz tak, aby nie rozmazać swojego makijażu. Patrzyłaś przed siebie i nadal nie rozumiałaś dlaczego Jinyoung zabrał Cię tutaj tak nagle, ponieważ nie było nic co by przykuło Twoją uwagę. Po kilku sekundach Twój ukochany podszedł do Ciebie stając obok, chwycił Cię za dłoń mówiąc - Y/N spójrz przed siebie - po czym odwróciłaś głowę w stronę, w którą pokazał wzrokiem. Usłyszałaś dźwięk helikoptera, który wyraźnie widziałaś, lecz to co najbardziej zwróciło Twoją uwagę był przywiązany śnieżno biały materiał do helikoptera, na którym widniał napis ''Can you please stay with me for the rest of our lives, Y/N?'' na który wpatrywałaś się przez dłuższą chwilę. 

-J-Jinyoung... c-co to... - Jinyoung stanął wprost przed Tobą, sięgając dłonią do swojej kieszeni. Wyjął z niej piękną dużą muszelkę po czym klęknął przed Tobą otwierając muszlę przed Twoimi oczami. W środku znajdował się pierścionek z małą perłą, która błyszczała tak jak sama perła na zewnątrz. 

-Więc... zgodzisz się zostać przy moim boku do końca mojego życia, Y/N? - zakryłaś twarz swoimi rękoma mając wrażenie, że zapomniałaś języka w buzi. Odgarniałaś nerwowo i co chwilę swoje włosy do tyłu, które były rozwiewane przez wiatr. Padłaś na kolanach przed swoim chłopakiem, którego policzka chwyciłaś w swoje ręce wpijając swoje usta w jego z czego zrobił się bardzo pasjonujący i dość długi pocałunek, którego nie mogliście zatrzymać. 

-Chcę być z Tobą do końca życia, a nawet i jeszcze dłużej głuptasie - oznajmiłaś uśmiechając się poprzez łzy szczęścia. Chłopak nałożył pierścionek na Twój palec, na którym po chwili zostawił pocałunek nie puszczając Twojej dłoni z jego uścisku nadal wsłuchując się w echo Twojej pozytywnej odpowiedzi na jego pytanie, które w końcu mógł Ci zadać.


YOUNGJAE

-Y/N~ Jeszcze jeden? Ostatni? Proszę? - miałczał pod nosem Youngjae prosząc o kolejnego buziaka, który był chyba tysięcznym pocałunkiem, który otrzymał w przeciągu godziny do Ciebie. 

-Dobra, ale to już ostatni - oznajmiłaś całując swojego chłopaka nie wiadomo, który już dzisiaj raz. Twoje usta były pokryte smakiem Pocky, które oboje smakowaliście od dobrej godziny. Jedliście je albo osobno albo wspólnie kończąc następnie na pocałunku, które wcale do najkrótszych nie należały. Były namiętne, czułe i takie, w których mogłaś poczuć prawdziwą słodkość, takiej, której nie czułaś nawet w tych słodyczach, które jedliście. 
Dokańczając ostatnie porcje Pocky, Youngjae usiadł za Twoimi plecami obejmują Cię mocno w pasie, układając swój podbródek na Twoim ramieniu, zostawiając małe czerwone ślady na Twojej szyi. 

-Youngjae! - krzyknęłaś nieco próbując wyrwać się z uścisku chłopaka, który jednak był o wiele silniejszy od Ciebie. Czując smyranie na swojej skórze, a powodem tego był Youngjae cichurko chichotałaś pod nosem, momentami wydając dźwięki małego prosiaczka - Jeju Youngjae, co dzisiaj w Ciebie wstąpiło? Nigdy się tak nie zachowywałeś. 

-Tęsknota za moją kobietą sprawia, że nie potrafię się kontrolować.

-Ale widzisz mnie prawie codziennie.

-Ale nie wieczorami. Rzadko jesteśmy razem wieczorami. Tak jak dzisiaj, tak jak teraz. Chciałbym więcej takich wieczorów. Nie tylko jako chłopak i dziewczyna, ale... jako mąż i żona. Będąc gdzieś na plaży podczas pełni księżyca. Móc siedzieć na piasku tak samo jak teraz. Wtuleni w siebie nie przejmując się niczym. Wyobraź sobie jak mogłoby być cudownie. Byłbym najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi gdybyś uczyniła ten honor i mogła zostać moją żoną - odwróciłaś głowę za siebie będąc blisko twarzą w twarz ze swoim ukochanym. Chłopak spojrzał w Twoje oczy zaczynając odgarniać włosy z Twojej twarzy. Patrząc z niedowierzaniem na swojego chłopaka z ledwością przełykałaś ślinę myśląc o słowach, które przed chwilą padły z jego ust - Móc każdego wieczoru patrzeć w Twoje oczy tak jak teraz. Mógłbym pisać piosenki na temat wszystkiego co robisz. Jesteś moją muzą, poezją i lekarstwem na wszystko. Chcę być z Tobą do końca życia, nie opuszczając Cię nawet na sekundę. 

-Youngjae czy Ty... właśnie... 

-Głupio mi, że zacząłem ten temat, ale... nie mam pierścionka. Ale mimo tego i tak chcę prosić Cię o rękę. Masz naprawdę okropnego faceta. Oświadczać się bez pierścionka.

-Youngjae... nie potrzebuję pierścionka. Biorę ślub z Tobą, a nie z brylancikiem. To jest mało ważne. Najważniejsze dla mnie jest to, że.. chcesz tego tak samo jak ja - tył swojej głowy ułożyłaś na jego ramieniu i tym razem Ty byłaś tą, którą gestami prosiła o pocałunek, na który nie musiałaś wcale długo czekać. 


BAMBAM

-Tylko spokojnie BamBam. To tylko zwykła kolacja, na których oświadczysz się swojej kobiecie. Bez nerwów, nie ma co panikować, na pewno wszystko pójdzie po Twojej myśli. Wiem, że i tak prędzej czy później coś się spieprzy, w końcu to Ty BamBam, szczęście nigdy długo się Ciebie nie trzyma, ale musisz być dobrej myśli. Najwyżej dostaniesz kosza od dziewczyny, którą kochasz... a przed koszem z liścia... nie nie BamBam, wyrzuć to ze swojej głowy, nic takiego nie będzie miało miejsca... 

-Bam? Z kim rozmawiasz? - zapytałaś stojąc w progu, będąc ubraną w elegancką czerwoną sukienkę, którą dostałaś w prezencie od swojego ukochanego. BamBam słysząc Twój głos nieco podskoczył do góry, odwracając się nerwowo w Twoją stronę.

-Um.. ah! Y/N! Z kim rozmawiam? Ja? Z nikim, z nikim nie rozmawiam!

-N-na pewno? Wydawało mi się, że... - nim zdążyłaś dokończyć chłopak był blisko Ciebie, aby chwycić Cię za ramiona, móc wyprowadzić Cię powoli z pokoju. 

-Właśnie! Wydawało Ci się. Naprawdę z nikim nie rozmawiałem. Nie przejmuj się tym skarbie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku! - zmarszczyłaś brwi patrząc z niepokojem na twarzy na swojego najdroższego, którego zachowanie było nadzwyczaj dziwne... chociaż to wcale nie było niczym nowym dla Ciebie. 
Będąc obok BamBam'a odczuwałaś jakby ciągle myślami był gdzie indziej. Widziałaś jak uśmiechał się do samego siebie szepcząc do siebie coś czego nie rozumiałaś. 

-BamBam...

-Tak! Jest wszytko w porządku, nie przejmuj się niczym kochanie. 

-Trudno mi się nie przejmować kiedy wariujesz na moich oczach... 

-To ze stresu. Idziemy na kolację pierwszy raz od długiego czasu, boję się, aby wszystko wypadło dobrze, aby nie popełnić gafy, aby oświadczyć Ci się w jak najlepszy sposób i... fuck - ''Bambam jesteś debilem'' pomyślał chłopak na głos uderzając się w czoło. 
Spojrzałaś na swojego chłopaka, który nie wyglądał na usatysfakcjonowanego swoim gadaniem na prawo i lewo i gdyby mógł odgryzłby sobie język dokładnie w tej chwili.

-BamBam...? 

-Tak wiem wszystko schrzaniłem. Chciałem zrobić Ci niespodziankę. Chciałem, aby wszystko poszło tak jak należy, abyś zapamiętała ten dzień do końca życia i mogła go wspominać nie tylko naszym dzieciom, ale i wnukom, ale... Twój chłopak to totalny debil - wyznał mając coraz smutniejszy wyraz twarzy. Usiadł na kanapie trzymając głowę w dole wstydząc się, że wypaplał wszystko zanim zdążył pokazać pierścionek. 

-Wcale nie jesteś debilem.. no może troszkę? Ale gdybyś nim nie był nie miałabym codziennie tak wesoło, nie miałabym z kim się śmiać ani z kim powygłupiać się ze wszystkiego. A to, że się wygadałeś... wcale nie jestem rozczarowana, a wręcz przeciwnie. Jestem z Ciebie dumna, że wytrzymałeś tak długo z niespodzianką i to taką jaką są oświadczyny. Nie potrzebuję mieć życia usłanego różami, tak długo jak mam Ciebie mam wszystko i to mi wystarczy. Kocham Cię wariacie, wiesz? - oznajmiłaś siadając obok BamBam'a. Chłopak zerknął w Twoją stronę unosząc jeden kącik ust do góry po czym wyciągnął dłonie w Twoją stronę tuląc Cię do siebie jak najmocniej, ale tak, aby nie zrobić Ci krzywdy. 

-Też Cię kocham. Ponad życie Y/N. 


YUGYEOM

-Gyeommie, dokąd właściwie idziemy i w jakim celu? 

-Um... zobaczysz za chwilę. Obiecuję, że zaraz będziemy na miejscu. 

-Ale dokąd-

-Żadnych pytań skarbie. Zaraz będziemy na miejscu - wyznał zostawiając całusa na czubku Twojego nosa. Zastanawiałaś się dlaczego jesteście w miejscu, w którym było pełno sklepów z modnymi ubraniami. Yugyeom, który raczej nie przepadał za zakupami zwłaszcza w tego typu sklepach, dziś nie miał nic przeciwko i nawet sam wyciągnął Cię z domu, abyście udali się do tego typu miejsc, w dodatku nie ukrywając zatłoczonych miejsc. 
Minęliście za sobą sporo sklepów zbliżając się do tych, w których rzeczy nie należy do zbyt tanich. Pragnęłaś zadać chłopakowi kolejne pytanie, aczkolwiek powstrzymywałaś się od tego próbując uzbroić się w cierpliwość - Jesteśmy na miejscu - oznajmił wchodzą z Tobą do salonu pięknych sukienek wieczorowych. Nigdy nie sądziłabyś, że Yugyeom mógłby zabrać Cię do takiego miejsca i była to dla Ciebie totalna nowość - poczekaj tutaj skarbie. Usiądź, a ja zaraz wrócę i nie... żadnych pytań, pamiętasz? To długo nie potrwa - wyznał po czym zniknął w głębi wszystkich wiszących sukienek. Mogłaś jedynie westchnąć cicho, nadal czekając na nowy pomysł swojego chłopaka. 
Wiedząc, że nie dasz rady wysiedzieć, wstałaś z jednego z krzeseł, rozglądając się wokół i patrząc na te wszystkie sukienki, które mimo ceny były naprawdę śliczne. Przyglądałaś się wielu kreacjom, ale była tylko jedna, która przykuła Twoją uwagę. Koronkowa sukienka o morskim kolorze z małą liliową różyczką umieszczoną nad dekoltem. Był to rodzaj sukienek, które uwielbiałaś i chociaż wiedziałaś, że nie możesz sobie na nią pozwolić byłaś uśmiechnięta, że mogłaś chociaż na nią spojrzeć.

-Podoba Ci się? - usłyszałaś głos Yugyeom'a zza swoich pleców. 

-Tak, nawet bardzo - Yugyeom zdjął ją z wieszaka przybliżając do Twojego ciała. Uśmiechnął się szeroko chwytając Cię za dłoń, kierując Cię w stronę przebieralni.

-Przymierz ją Y/N.

-A-ale.. ale Yugyeom... jej cena jest..

-Przymierz myszko, proszę? - nie protestując zrobiłaś tak jak prosił Cię Twój chłopak. Yugyeom nie czekał długo aż wyjdziesz. Po chwili byłaś ubrana w morską sukienkę, która nie ukrywałaś - leżała na Tobie idealnie. 

-Dziwne... jej rozmiar jest wręcz idealny. Do mojego wzrostu, do mojego ciała. Do tego ten kolor, który jest moim ulubionym... bardzo dziwny zbieg okoliczności, prawda? Szkoda, że jej cena jest tak wysoka. 

-Y/N, podaj mi swoją dłoń - zrobiłaś tak jak prosił Yugyeom. Chłopak obrócił delikatnie Twoim ciałem, aby móc przyjrzeć Ci się nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Gyeommie przyciągnął Cię do siebie obejmując Cię w pasie muskając Twoje usta swoimi ustami. 

-Yugyeom... nie tutaj. Ludzie będą patrzeć. 

-Nie obchodzi mnie to. Chcę, aby świat widział piękno mojej kobiety. Chcę, aby każdy wiedział, że Twoje serce należy do mnie, a moje do Ciebie. Z chęcią mógłbym wykrzyczeć jak bardzo Cię kocham. Tak głośno, aby słyszał te słowa cały świat. Jesteś moją cudowną boginią w błękitnym kolorze. Moją morską bryzą. Wszystkimi gwiazdami na niebie. I również chcę, abyś była moją narzeczoną i przyszłą żoną. 

-N-narzeczoną? 

-Nie przyjrzałaś się dokładnie tej liliowej róży. Spójrz co jest w tym ukryte - wróciłaś do przebieralni, aby móc spojrzeć na róże, która widniała na sukience. Ujrzałaś w niej pierścionek, który był dość mocno przyczepiony do sukienki. Chociaż z trudem go zdjęłaś tak w końcu Ci się udało i odwróciłaś swój wzrok w stronę Yugyeom'a, który powtórzył - Chcę, abyś była moją narzeczoną i przyszłą żoną, Y/N. Zgodzisz się, aby być przy moim boku na zawsze? 

-J-ja.. ja... Yugyeom, t-tak... tak, tak! - wszytko co mogłaś zrobić to rzucić się na jego szyję tuląc go mocno do siebie nie wierząc, że to wszystko było zaplanowane, aczkolwiek taki rodzaj oświadczyn zdecydowanie zapadnie w Twojej pamięci do ostatniego dnia Twojego życia, które spędzisz u boku najcudowniejszego mężczyzny na świecie. 

3 komentarze:

  1. Kyaaa!
    Jakie do słodkie, mój poziom cukru jest niebezpiecznie wysoko!
    Boziu to było cudowne, jestem zachwycona twoimi reakcjami!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku to było strasznie słodkie ♥ Każda reakcja miała coś w sobie urzekającego. Świetnie piszesz! Zdecydowanie liczę na więcej ^^
    P.S
    Zapraszam do siebie, może znajdziesz coś ciekawego:
    http://itjustaweirdblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW... tylko to mogę rzec/napisać... ale jednak oświadczyny BamBam'a były najsłodsze...

    OdpowiedzUsuń