sobota, 22 października 2016

''24/7=heaven or hell?'' CHAPTER 2


Na początku chcę powiedzieć, że rozdział pojawiłby się już na początku kończącego się już tygodnia. Przepraszam za te opóźnienia, aczkolwiek postaram się być tak często jak to tylko możliwe, dla Was kochani~
Zapraszam Was do przeczytania drugiego rozdziału ''24/7=heaven or hell?''!


Spojrzałaś na zegarek widząc godzinę trzecią nad ranem. Wróciłaś spojrzeniem w sufit, w który wpatrywałaś się od dobrych dwóch godzin. Co innego mogłaś robić myśląc o tym wszystkim co wydarzyło się w ciągu jednego dnia? Oczywiście to nie była dla Ciebie żadna nowość. Twój ojczym oraz Jinyoung uprzykrzali Ci życie niemalże na każdym kroku, jednak było coś innego co nie pozwalało Ci zmrużyć oka. Mark.

Odwróciłaś głowę w bok patrząc na przyjaciela, który mógł spokojnie spać, wiedząc, że Ty byłaś przy nim. Jego delikatny wyraz twarzy podczas snu wywoływał u Ciebie tysiąc emocji. Jak ktoś tak kochany i pełny dobroci chłopak może być jedną z cierpiących dusz na ziemi? Dlaczego ktoś to jest dla Ciebie wszystkim nie może wieść spokojnego życia, tylko wciąż spotyka na swojej drodze wiele smutku i cierpienia.. 

Odwróciłaś swoje ciało na bok tak, aby być twarzą w twarz z chłopakiem. Chciałaś przysunąć się bliżej niego. Chciałaś objąć go wokół bioder, móc styknąć swoje czoło z jego czołem lecz... nie mogłaś, a raczej nie chciałaś. 

Na krótką chwilę przymknęłaś powieki. Otwierając je pierwsze na co spojrzałaś to ręce chłopaka obatulone opatrunkami. To był kolejny powód, który nie pozwalał Ci zasnąć, nie mogłaś kiedy wróciłaś do momentu poprzedniego dnia do rozmowy Twojej i Mark'a.

''Siedziałaś na podłodze, tuż obok łóżka Twojego przyjaciela. Od paru minut starałaś się dokładnie obandażować każde poranione miejsce na rękach Mark'a. Chłopak siedział na łóżku będąc wpatrzonym w to jak delikatnie starasz się nałożyć bandaże, tak, aby nie czuł zbyt dużo bólu. 

Chcąc odezwać się na moment, aby przerwać tą ciszę, nie potrafił otworzyć ust i tak jakby nic się nie stało zacząć rozmowy. Wiedział. Wiedział, że w środku czujesz złość na niego. Wiedział, że nie potrafisz w tej chwili powiedzieć cokolwiek.Czuł, że tak prędko mu nie wybaczysz. Nie wybaczysz tego, że ponownie zranił samego siebie. 

Patrzył na Twoje skupienie na twarzy. Miał rację. Wyglądałaś tak tylko wtedy gdy zrobił coś co Tobie się nie podobało. Nie mógł zrobić nic innego jak pogodzić się z tym faktem, zacząć jednocześnie myśleć o swoim błędzie. 

-Przepraszam... - powiedział cichym tonem głosu. Słyszałaś tą charakterystyczną chrypę w jego wypowiedzi. Miał ją tylko wtedy kiedy jego emocje zaczęły całkowicie nad nim panować, wiedząc, że prędzej jego oczy napełnią się łzami. Nie uniosłaś głowy. Nie spojrzałaś w jego oczy. Wciąż będąc zajętą opatrywaniem jego ran, nie umiałaś po prostu odezwać się tak jakby nic się nie stało. Aczkolwiek to nie znaczyło, że było Ci szkoda Twojego przyjaciela. Chciałaś powiedzieć mu kilka słów, dzięki którym mógłby odetchnąć, ale... co mogłaś powiedzieć? Żadne sensowne zdanie nie przyszło Ci na myśl. 

-Gdyby to ''przepraszam'' mogło cofnąć czas i wyleczyć rany z Twoich rąk... byłabym o wiele spokojniejsza, Mark - skierowałaś wzrok na jego twarz widząc wstyd na twarzy Mark'a. Był świadomy, że zrobił źle... lecz to był jedyny powód, aby sprawić, że jego smutek odejdzie chociaż na moment. 

-Przepraszam, że jestem zbyt słaby. Jestem żałosny... a Ty masz prawo się na mnie złościć.

-Mark... nie jesteś żałosny... nigdy nie byłeś. Nigdy Ci tego nie mówiłam, ale swoją złością chcę dać Ci nauczkę. Chcę abyś zrozumiał, że to co robisz jest błędne... dlatego zawsze kiedy widzę Cię w tym stanie, naprawdę się wkurzam i mam nadzieję, że jeśli to zobaczysz zaczniesz znów być silniejszym. Wiem coś o tym bo... sam wiesz jak było ze mną. Dlatego nie chcę abyś robił tą głupotę, którą robiłam ja. Swoją złością chcę uchronić Cię przed nieszczęściem, bo... gdyby Ciebie nie było, nie byłoby mnie. Wolałabym być z Tobą na ziemi, a jeśli by było trzeba... to razem w niebie - spojrzałaś w dół składając powoli niepotrzebny kawałek bandażu. Mark spojrzał na Ciebie zmartwionym i troskliwym wzrokiem padając przed Tobą na kolana. Chociaż jego ręce czuły jedynie ból, nie powstrzymało go to od tego, aby móc objąć Cię wokół szyi, przygarniając Cię do siebie, tuląc Cię czule i delikatnie. 

-Jeśli mnie jest pisane to co najgorsze, pogodzę się z tym, ale... Ty zasługujesz na to co najlepsze. Twoje miejsce jest zdecydowanie tutaj gdzie teraz jesteś.. na ziemi. Nie myśl nawet o tym, aby gdziekolwiek się wybierać, ze mną czy beze mnie - ułożyłaś podbródek na barku chłopaka obejmując go wokół bioder. Przymknęłaś oczy, czując się szczęśliwszą będąc w jego objęciach, na moment zapominając, że próbowałaś dać mu nauczkę - Y/N... wiem, że... nadal czujesz złość, ale... chciałbym mieć prośbę. Jaebum... wiem, że się martwi, ale... jeśli uda się to ukryć jak najlepiej... nie mów o tym wszystkim... o tym, że znów raniłem samego siebie. Nie wybaczy mi tego jeśli się dowie. A Tobie mogę ufać... - myślałaś o tym przez kilka sekund będąc zakłopotaną. Mark miał rację. Jaebum tym razem nie wybaczyłby mu tak łatwo, ale... trudno Ci okłamywać przyjaciela, zaś drugiemu złamać obietnicę i powiedzieć o wszystkim. Mimo to, nie miałaś wyboru.

-Nie powiem mu, obiecuję. 

-Dziękuję. I... Y/N... zostań ze mną do rana, nie chcę być sam, mam dość bycia samym. Proszę... zostań... - westchnęłaś delikatnie zgadzając się na drugą prośbę Mark'a. Chłopak był tak bliski Twojemu sercu, że złość, którą czułaś znikała jeszcze tego samego dnia. Nigdy nie robił nic co byłoby na pokaz. Jego delikatna strona była zbyt delikatna i nie byłby w stanie Cię zranić czy w jakikolwiek sposób wykorzystać. Był Twoim wiernym przyjacielem, towarzyszem na całe życie, którego miałaś zamiar bronić i chronić tak jak najlepiej potrafiłaś...''

Kiedy wróciłaś do rzeczywistości spojrzałaś na Mark'a, który nadal przebywał w krainie snów. Uniosłaś się do siadu patrząc na jego ciało. Dotknęłaś jego dłoni, która była chłodna. Przeniosłaś wzrok przed siebie patrząc na koniec łóżka. Ruszyłaś się do przodu sięgając po ciepły koc, którym delikatnie nakryłaś Mark'a od ramion aż do nóg. Położyłaś się z powrotem obok niego zarzucając na siebie tylko kawałek tego miękkiego, ciepłego nakrycia. Nie potrzebowałaś go aż tak bardzo jak Mark, przy którym zawsze czułaś się rozgrzana, wiedząc, że to jego obecność tak na Ciebie działa. 

Zasnęłaś chwilę po tym gdy tylko ułożyłaś głowę na poduszce, dołączając do krainy, w której obecnie przebywał Twój przyjaciel~ 

                                                       ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

-Chyba nie sądziłeś, że uda Ci się uciec i schować gdzieś gdzie Cię nie znajdziemy? - usłyszał głos zza siebie leżąc na ziemi. Chłopak, tracąc równowagę podczas ucieczki, potknął się nie mając możliwości wstania i podjęcia ponownej próby ratowania swojej skóry przed tym, który prześladował go jak demon. Odwrócił twarz w stronę trzech mężczyzn, którzy powoli zbliżali się w jego stronę. Młody przerażony chłopak mógł jedynie cofać się do tyłu leżąc na ziemi, oddychając przy tym nerwowo. 


Trzech mężczyzn zatrzymało się przed jego osobą, patrząc na swoją ofiarę z góry. Każdy z nich spojrzał sobie w oczy zaczynając drwić i śmiać się z niewinnej osoby, która nie mogła uciec. 


Jeden z trzech, który wydawał się być liderem całej grupy, zrobił nieznany chłopakowi gest głową w stronę swoich kumpli, którzy po chwili podeszli do leżącego na ziemi młodego chłopaka podnosząc go za materiał marynarki. Mężczyzna o bardzo ciemnych włosach, mocno brązowych oczach i nieufnym wyrazie twarzy, który dyrygował swoimi kumplami zrobił kilka kroków przed siebie stając przed młodym zakłopotanym i wystraszonym nastolatkiem, który bał się spojrzeć w oczy starszego od siebie mężczyzny - naprawdę myślałeś, że.. ucieczka do dobre rozwiązanie? - czarnowłosy zapytał kręcąc głową w dziwny sposób. Chwycił młodego za szczękę odwracając jego głowę. Kiedy młodszy chłopak spojrzał w oczy starszego od siebie mężczyzny czuł jak jego serce przyspiesza, co spowodowane było strachem - może i możesz uciekać... ale nie możesz się schować.. - dodał mając swój szyderczy, typowy dla jego osoby uśmiech, którym odstraszał każdego na swojej drodze. 


Wyjął dłoń z kieszenie odwracając się plecami do młodszego po czym wrócił, uderzając chłopaka pięścią w brzuch. Uderzenie chociaż nie było tak silne, było na tyle mocne, aby osłabić chłopaka w jedną sekundę. Czarnowłosy patrzył na cierpiącego z bólu chłopaka, który padł na kolana. Mężczyzna złożył dłoń w pięść chcąc zadać cios w jego twarz, lecz zanim zdążył to zrobić poczuł uścisk na nadgarstku, który blokował jego siłę. 


-Odpuść... i zostaw go w spokoju. - usłyszał niski ton głosu, czując jednocześnie spojrzenie na swoich plecach osoby, która przerwała mu jego ''zabawę''. 


Wyrwał się z uścisku czarnowłosego odwracając głowę w stronę osoby z bardzo dobrze znanym mu głosem i nie mylił się... głos należał do kogoś kto nie był mu obcy. 


-Jaebum! Zawsze pojawiasz się w momentach, w których niespecjalnie chcę Cię widzieć. Za każdym razem niszczysz to czego nawet dobrze nie zacząłem. Powinieneś nauczyć się, że brzydko jest wtrącać nosek w nie swoje sprawy. Chyba, że... warto trochę obić Ci twarz dla przypomnienia co to są dobre maniery.. 


-Czasem trochę się zapominasz, Jinyoung. Nie wszystko po czym stąpasz jest Twoje i celem nie są wszyscy, których mijasz.


-Dobrze powiedziane. Doceniam.  Jednak... Twoje zdanie nijak się dla mnie liczy... Ty i Twoja opinia to... jak głaz na dnie morza. Szybko zapominam i.. udaje, że nie istnieje. Pewnie masz dla mnie jeszcze inne rady, ale zatrzymaj je dla siebie i wracaj tam skąd przyszedłeś. Ja wrócę do swoich spraw, a Ty zapomnij, że cokolwiek widziałem. Może Y/N czeka na Ciebie tym razem w innym zakątku szkoły z nie tylko rozpiętym dekoltem.. - Jaebum czuł jak rozrywa go od środka gorąca lawa. Jego dłonie zaczęły układać się w pięści i chciał skończyć to nie słownie lecz ręcznie. 


Był gotów pokazać, że ma w sobie więcej odwagi niż Jinyoung'owi mogło się wydawać, jednak jego gniew został zatrzymany przez obecność Mark'a jak i Twoją. Jego przyjaciel odsunął go do tyłu, aby nie stał zbyt blisko Jinyoung'a.


-Jaebum... nie rób czegoś kto nie jest tego wart. Odpuść - oznajmił przyglądając się całej sytuacji. Jego wzrok sięgnął do chłopaka, który klęczał na ziemi i pół otwartymi oczyma spoglądał na wszystkich, którzy są wokół niego. Wiedział, że nie musiał pytać dokładnie co się wydarzyło. Widok tego chłopaka sam nasunął myśl, która nie była kłamstwem - wiem, że Cię to nie obchodzi, ale dopóki jesteśmy przed szkołą i dopóki mogę w miarę kontrolować siebie samego wejdź do budynku, zniknij w tłumie, a chłopaka zostaw w spokoju. Nie dręcz niewinnych osób, którzy niepotrzebnie cierpią. W dodatku młodszych od Ciebie osób. Nie zaczynaj czegoś przez co mogą wyjść kłopoty i nieszczęście. Bo gdyby coś się stało... Ciebie miałby kto ochronić, ale wina i tak spadłaby na nas, a tego chłopaka, Jaebuma, mnie i Y/N... nikt by nie obronił. Pokaż chociaż trochę, że nie żyjesz samym gniewem i odejdź od tego miejsca zapominając o tym co się wydarzyło... nigdy o tym nie wspominając - stałaś za plecami Mark'a patrząc na swojego przyrodniego brata. Mark próbując osłaniać Cię swoim ciałem, jednocześnie zatrzymując Jaebum'a, aby nie robił nic głupiego. 


Jinyoung przez moment zawiesił wzrok na Tobie mając zamglone spojrzenie. Nie wiedział co powiedzieć. Pierwszy raz zamilkł, odchodząc bez słowa, zostawiając chłopaka w spokoju, nawet go nie przepraszając. Wraz ze swoimi kumplami powoli opuszczali dane miejsce wchodząc do szkoły, w której zabrzmiał dźwięk dzwonka. Całą czwórką wodziliście wzrokiem na Jinyoungiem chcąc mieć pewność, ze kiedy wejdzie do środka, nie wróci do Was i tak też było. 


Przez kilka krótkich sekund staliście w bezruchu myśląc nad tym kiedy Jinyoung zrobi coś co doprowadzi do nieszczęścia. Nie mogłaś pojąć skąd w kimś może wziąć się tyle gniewu, nienawiści i bezduszności. Twój przyrodni brat ani trochę nie okazywał rodzinnej miłości, której z resztą nigdy od niego nie dostałaś. Wiedziałaś, że się nie zmieni. Nie było takiej opcji, która zmieniałby jego zachowanie. 


Kiedy się ocknęłaś spojrzałaś na młodego chłopaka, który miał przerażenie w oczach. Podeszłaś do niego dając mu do zrozumienia, że może być spokojny, pomagając mu się pozbierać po tym wszystkim co go spotkało. 


-Dlaczego nie pozwoliłeś mi raz, a porządnie na pokazanie temu kretynowi gdzie jest jego miejsce?! - oznajmił Jaebum wyglądając jakby bił się z powietrzem. Chłopak nie mógł ustać w jednym miejscu mając żal do Mark'a, który w porę powstrzymał go od czegoś co mogłoby go wiele kosztować. Mark patrzył na swojego przyjaciela, który ani na moment nie zatrzymywał swojej frustracji zachowując się jak furiat - chciałem chronić nas przed nim... i innych, którzy kończą jak ten chłopak.. miałem na myśli tylko nasze życia..


-Nasze życia? Właśnie powstrzymałem Cię od błędu, który mógłby kosztować... nasze życia. Byłeś w gniewie i takim sposobem niczego być nie załatwił, tylko pogorszył i naraził na niebezpieczeństwo nie tylko nas... ale w szczególności Y/N. Wiesz, że Jinyoung prowokuje specjalnie, a Twoja złość dodaje mu tylko satysfakcji  i motywacji, aby wzbudzać w Tobie więcej złości.. bo jemu właśnie o to chodzi. Nie popadaj w jego gierki bo skończy się to źle dla nas... i Ciebie. 


-O czym Ty mówisz?! - Jaebum odwrócił się w stronę Mark'a podchodząc do niego szybkim krokiem, kładąc dłonie na jego marynarce, którą ściskał swoimi pięściami - chciałem nam pomóc... A Ty mówisz, że o mało wszystkiego nie zniszczyłem?


-Nie o to mi chodziło.. - oznajmił Mark nie przejmując się faktem, iż był szarpany przez swojego przyjaciela. Robił jednak wszystko, aby uniknąć kontaktu wzrokowego nie chcąc, aby zobaczył łzy w jego oczach, które nie pojawiły się tam bez powodu. 


-A o co? Powiedz wprost, że masz gdzieś moją pomoc. Powiedz, że chcesz, abym przestał być jedną częścią Was. O to Ci chodzi? 


-Nie chcę Cię stracić! - odpowiedział Mark łapiąc Jaebum'a za ramiona popychając go do tyłu o kilka kroków - myślisz, że dlaczego nie chcę, abyś wplątał się w rękoczyny z Jinyoungiem? Bo boję się, że każda taka próba skończy się tym, że nigdy więcej Cię nie zobaczę. Jinyoung w każdej chwili mógłby mi Cię odebrać a ja... - przerwałby na moment tuląc przyjaciela do siebie jak młodsze rodzeństwo - a ja... nie chcę stracić kogoś.. kogo traktuję jak brata. Taka myśl nie wchodzi w grę. Dlatego chcę trzymać Cię od niego z daleka. Nie chcę, aby jeden błąd odebrał mi jedynego brata - głos Mark'a w jednej chwili zacząłby drżeć, a łzy, które nie chciał, aby wydostały się na zewnątrz, zrobiłyby to co uważały za słuszne, płynąc po jego policzkach. 


Jaebum będąc w szoku po słowach Mark'a nie drgnął przez moment nawet na chwilę. Skierował wzrok w przypadkowy punkt czując jak cała złość odpuszcza, a na jej miejsce pojawia się wstyd za swoje zachowanie i szczera miłość jak brat do brata wiedząc, że nie może dojść do sytuacji, w której jego życie byłoby narażone nie mogąc już stąpać po ziemi, będąc widzialnym. 


Jaebum powoli objął Mark'a chowając twarz w zagłębienie jego szyi, chwytając go w uścisk najmocniej jak potrafił chcąc zapomnieć o tym, że w ogóle podniósł głos na przyjaciela. Jaebum był dla Mark'a jedną jedyną osobą, którą znał najdłużej, traktując go jak swoją rodzinę, nie pozwalając mu się załamać nawet w najgorszych chwilach. 


Kiedy chłopak, nad którym znęcał się Jinyoung mógł opuścić teren Waszej szkoły w spokoju, Ty, Mark i Jaebum przekroczyliście teren budynku mając nadzieję, że nie napotkacie na drodze tego kogo nie mieliście już ochoty dzisiaj oglądać. 


Mark rozdzielił z Wami drogę idąc do swojej klasy, Ty i Jaebum udaliście się do swojej, do której chodziliście razem. Sytuacja, która miała miejsce dzisiejszego ranka sprawiła, że Jaebum nie odezwał się nawet na moment. Był obok Ciebie, lecz zachowywał się jak cień, który miał za moment zniknąć chcąc wymazać o sobie pamięć. Nie byłaś pewna czy Twoje usta powinny przemilczeć, czekając aż Twój przyjaciel uzna kiedy będzie najlepszy moment, aby zacząć z Tobą rozmowę czy odezwać się, powiedzieć coś co prawdopodobnie byłoby bez sensu, a Jaebum zignorowałby Twoją osobę nie czując, aby była potrzeba na jakąkolwiek odpowiedź z jego strony. 


Wszelkie pytania, które chciałaś zadać przyjacielowi postanowiłaś zostawić na później, w ostatniej chwili gryząc się w język. Martwiłaś się. Byłaś przejęta całą sytuacją. To co się zdarzyło nie dawało Ci spokoju. Podczas jednej z lekcji bardziej skupiłaś się na Jaebumie niż na tym o czym była mowa na zajęciach. Spoglądałaś na przyjaciela siedzącego ławkę obok, lecz jego wzrok był wlepiony gdzieś w głąb klasy. Chciałaś wiedzieć co dokładnie wydarzyło się zanim pojawiłaś się Ty i Mark. 


Jaebum zawsze tracił kontrolę nad sobą bardzo szybko, lecz jego dłonie rwały się rękoczynów wtedy kiedy zaczynał tracić cierpliwość i nie widział innego wyjścia, aby zakończyć sprawę w ten sposób.


Mogłaś jedynie gdybać i domyślać się tego o co poszło pomiędzy Twoim przyrodnim bratem, a Jaebumem, aczkolwiek wiedziałaś jedno. Jinyoung wiedział w jaki dokładnie punkt uderzyć, żeby móc zobaczyć Twojego przyjaciela reagującego w ten sposób. Był to punkt, na który był najbardziej wrażliwy. Punkt, o którym wiedział Jinyoung. 



                                                       ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~

Od Twojego pobytu w szkole minęły dwie lekcje podczas, których miałaś zero skupienia. Jaebum, który milczał długi czas odezwał się do Ciebie pod koniec niedawno jeszcze trwającej lekcji co nieco uspokoiło Twoją osobą. Twój przyjaciel obiecał, że po lekcji spotkacie się w stołówce wraz z Markiem, którego nie widziałaś od dwóch godzin. 

Po skończeniu kolejnych zajęć Jaebum zniknął z klasy tak szybko jak tylko usłyszał dzwonek. Byłaś przekonana, że spotkasz go w miejscu, o którym wspominał, aczkolwiek udając się tam nie widziałaś ani Marka ani Jaebuma. 

Chodziłaś wśród tych wszystkich stołów i krzeseł próbując wyłapać swoich przyjaciół, lecz bez skutku. Na stołówce nie było śladu obu Twoich przyjaciół. 

Mając zamiar zostać i wybrać puste miejsce, aby w spokoju zaspokoić głód, który uaktywnił się na poprzedniej lekcji usłyszałaś bardzo znajomy głos, skierowany w Twoją stronę. 

-Y/N! - słysząc swoje imię odwróciłaś głowę w bok widząc siedzących przy stole Yoongiego i Hoseoka. Delikatny uśmiech wkradł się na Twoją twarz widząc znajome buzie, których obecność uwielbiałaś - przysiądź się do nas. Nie możesz siedzieć ciągle sama.. - oznajmił Yoongi, który był szczęśliwy Twoim widokiem. 

-Yoongi ma rację. Siadaj z nami, nie będziesz żałować - dodał Hoseok, który mówił z pełną buzią, będąc aż za nadto skupionym na swoim posiłku, który latał wokół całego stołu.

-Tak... z Twoimi manierami i mówieniem z pełną paszczą Y/N na pewno zechce zostać...

-N.. nie chcę być dla Was kłopotem.

-A czy kiedykolwiek byłaś? Gdybyśmy nie chcieli nie mielibyśmy życzenia, abyś usiadła z nami. 

-A... Jinyoung..? Co z nim? Nie będzie zadowolony jeśli zobaczy mnie z Wami, będziecie mieć kłopoty. 

-Y/N... znasz nasze zdanie na ten temat. Jinyoung jest tylko kumplem, ale nie popieramy większości jego decyzji. Jesteś naszą dobrą znajomą, która może z nami spędzić czas. Nie przejmuj się Jinyoungiem. Jego zdanie w tej kwestii się dla nas nie liczy i wiesz, że jesteśmy w stanie mu się sprzeciwić. Nawet jeśli nas zobaczy nie pozwolimy, aby zrobił Ci krzywdę - ciepłe słowa Yoongiego sprawiły, że nie przejmowałaś się faktem czy Jinyoung będzie tędy przechodził czy nie. Yoongi i Hoseok byli Ci bliscy i była to okazja, aby spędzić z nimi chociaż tą chwilę. 

Chcą zająć miejsce na przeciwko nich, na Twojej drodze stanęła osoba, która chwyciła za to samo krzesło co Ty. Twoja dłoń była pod dłonią kogoś innego, a Twój wzrok poszedł w górę chcąc wiedzieć kim była ta osoba. 

Przed Tobą stał Mark, który patrzył w Twoje oczy nie zabierając ręki z Twojej dłoni. Przełknęłaś cicho ślinę czując jak Twoje serce nieco przyspieszyło swoje bicie. Delikatnie zaczęłaś zabierać rękę spod dotyku przyjaciela. Stopniowo z każdą sekundą odpychałaś kontakt wzrokowy patrząc w stół. 

Mark po chwili zrobił to samo odsuwając krzesło dla Ciebie, na którym wcześniej chciał zająć miejsce. Chłopak usiadł obok Ciebie, a Jaebum po Twojej drugiej stronie. 

-Hoseok... nie chcę Cię tutaj widzieć następnym razem. Jak masz siedzieć ze mną zachowuj się jak człowiek, a nie świnia. 

-No ale o co Ci chodzi? - zapytał Hoseok, który... nigdy nie umiał odpowiednio zachować się przy stole. Kiedy jadł swoje jedzenie trzeba było trzymać z daleka od niego, aby żadne części tego co on zajadał nie trafiły na Wasze pożywienie. 

-Nie jedz jak świnia. Moja strefa jest całkowicie czysta. Twoja... to istny chlew.

-Przesadza.. po prostu nie wiesz co to znaczy jeść dobrze i ze smakiem.

-Wiem to co znaczy, tylko często nie mam na to czasu. 

-Bo jesteś leniwy i kiedy jesteś głodny wolisz spać niż wstać i zrobić coś dobrego dla swojego brzucha i samego siebie - Hoseok nie zwracał uwagi na Yoongiego, który próbował nauczyć go lekcji dobrych manier. Wasza trójka siedząc przed nimi nie robiła nic oprócz słuchania całej konwersacji, która wyglądała jakby nie miała końca co było dla Was zabawne. 

Jaebum i Mark spuszczali głowy w dół, aby nie pokazywać uśmiechu na twarzy, które pojawiały się dzięki komicznemu przedstawieniu Twoich dwóch bliskich znajomych. Był to dzisiaj pierwszy raz kiedy widziałaś ich uśmiechniętych. Był to dla Ciebie bezcenny widok. Cieszyłaś się widząc kiedy oni się cieszą. Mark rzadko ukazywał radość, będąc chłopakiem zamkniętym w sobie zaś Jaebum zawsze próbował pokazać, że jest twardym mężczyzną i żadne głupie żarty nie są w sanie go rozbawić. Dziś byłaś wdzięczna swoim znajomym za to, że mogli sprawić, aby Mark i Jaebum pokazali się z innej strony, szczerze się uśmiechając. 

Niespodziewanie zawsze gadatliwy i aktywny w towarzystwie Yoongi zamienił się w cichego i spokojnego chłopaka kiedy za swoimi plecami usłyszał : 


-Hej! Nie spodziewałam się widoku całej piątki w jednym miejscu. To rzadki widok, ale cieszy mnie, że bywają takie chwile - odsuwając się razem z krzesłem w stronę Hoseok'a. 


Był to głos Minjae. Kuzynki Mark'a, którą odwiedzałaś od czasu do czasu. Była rodziną Mark'a, aczkolwiek nie była świadoma wszystkich problemów Twojego przyjaciela... tych związanych z jego złymi stanami samopoczucia. Mark prosił, abyś nigdy, pod żadnym pozorem nie mówiła jej co się dzieje w jego życiu, chcąc zapewnić spokojne życie swojej kuzynki - gdybym wiedziała, że jesteście tutaj na pewno byłabym wcześniej... - oznajmiła patrząc na Yoongiego, który udawał, że jej nie widział. Chłopak stopniowo odsuwał się od Minjae. Dziewczyna z sercami w oczach przyglądała się Yoongiemu mając nadzieję, że w końcu na nią spojrzy. Wiedziałaś, że czuła coś do Twojego bliskiego znajomego. Wiedziałaś też, że chłopak nie wyzna co czuje gdyż wciąż powtarzał, że miłośc to coś co nigdy go nie spotka. Mimo tego, że ciągle uciekał widziałaś jak bardzo chciałby spojrzeć w oczy Minjae, w których było pełno miłości do chłopaka - Yoongi... miło Cię widzieć - dodała siadając obok chłopaka, którego policzki zrobiły się czerwone. 


Bawił Cię widok jak próbował udawać, że nic nie widzi i nic nie słyszy. Jednak Minjae była i to zaraz obok niego. Przewidywał, że dziewczyna usiądzie tuż obok niego, jednak nie utrzymywał z nią kontaktu wzrokowego.


Dziwiło Cię zachowanie Yoongiego. Nie wiedziałaś dlaczego próbuje unikać czegoś co jest dobre i ma szansę kwitnąć. Nie powinnaś się wtrącać i nie chciałaś, ale... wiedziałaś, że musisz im pomóc, a w szczególności Twojemu znajomemu. By mógł dostrzec, że wokół niego krąży najprzyjemniejsze uczucie na świecie. Takie, które nie zdarza się zbyt często. 


Miałaś zamiar po-przedrzeźniać Yoongiego, aczkolwiek Twoją uwagę przykuł ktoś inny.

Jackson.
Wodziłaś wzrokiem za chłopakiem widząc jak powoli znika. Mimo dzwonka na lekcję Ty wstałaś przebijając się przez tłum uczniów, aby móc dogonić chłopaka. Kiedy udało Ci się wyjść z tłumu szukałaś Jackson'a zauważając go schodzącego po schodach. Pobiegłaś za nim mając nadzieję, że nie stracisz go z oczu.

-Jackson! - krzyknęłaś mając nadzieję, że chłopak usłyszy, lecz nie... wyglądał jakby nie słyszał Twojego wołania. To nie powstrzymywało Cię od dalszego podążania za przyjacielem. 


Jackson był szybki. Momentami prawie, że biegł, aczkolwiek to nie było dla Ciebie problemem. Wciąż szłaś za chłopakiem kilka razy wołając jego imię. 


-Jackson! - krzyknęłaś ponownie widząc, że chłopak w końcu się zatrzymuje. Odwrócił się w Twoją stronę widząc jak biegniesz. W ostatniej chwili zatrzymałaś go przy wejściu do szkoły - Jackson....


-Y/N.. czy to nie może poczekać? 


-Poczekać? Nie wiem czy wiesz, ale wołałam się całą drogę tutaj... chyba wystarczająco czekałam..


-Czy to coś ważnego?


-Właściwie.. nie.. ale..


-Y/N wybacz. Pogadajmy innym razem. 


-Innym razem? Jackson... mówisz to cały czas. Kiedy Cię widzę.. zawsze gdzieś się spieszysz. Zawsze mnie unikasz.. nie reagujesz na moje słowa, nie słuchasz co mówię.


-To nieprawda. 


-Naprawdę? Pamiętasz co obiecałeś mi dwa tygodnie temu?... zapomniałeś.... obiecałeś, że swój wolny czas poświęcisz dla mnie. Miałeś przyjść... a po Tobie nie było śladu. Nie mów, że o niczym nie wiesz i nie pamiętasz bo sam mi to obiecałeś i to Ty mi to zaproponowałeś kiedy uznałam, że spędzamy za mało czasu. Mam wrażenie, że... chcesz mnie zbyć i dać sobie ze mną spokój.


-To nie tak... nie tak.


-Nie sądzę. Unikasz mnie. Mam wrażenie, że robisz wszystko, aby tylko się ze mną nie spotkać. 


-Wszystko widzisz inaczej. Nic się nie zmieniło jeśli chodzi o naszą przyjaźń.


-Przyjaźń? Pamiętasz w ogóle to, że jesteśmy przyjaciółmi? Jackson... skoro mówisz, że jestem w błędzie spędź ze mną trochę czasu. Proszę.


-Chciałbym, ale wierz, że nie mogę.


-Wiesz.. zapomnij o tej rozmowie. Nie było jej wcale. Jeśli tak ma to wyglądać... to może będzie lepiej jeśli w ogóle zapomnimy o sobie i nie będziesz musiał się martwić, że zabieram Ci Twój cenny czas - zrobiłaś trzy kroki w tył odwracając się na pięcie, zostawiając Jackson'a. 


-Y/N... nic nie rozumiesz... - dodał lecz było za późno, bo Ty powoli odchodziłaś nie chcąc nawet obejrzeć się za siebie. Chłopak kopnął nogą drzwi od budynku szkoły otwierając je z wielką siłą, wychodząc ze szkoły. 


Ty chcąc wrócić jak najszybciej do klasy szłaś przez puste korytarze, w których słychać było Twoje kroki. Będąc zamyśloną tym o czym rozmawiałaś z Jackson'em nie widziałaś czy idzie ktoś przed Tobą czy nie. 

Nie obchodziło Cię to.
Idąc trzymałaś głowę w dole nawet nie myśląc o tym czy trafisz do odpowiedniej klasy. 

Skręcając w inny korytarz, w którym była Twoja klasa wpadłaś na kogoś kto przez Ciebie wypuścił wszystkie książki ze swoich rąk. 


Chciałaś go ominąć nie mając ochoty pomagać, ale, że to wszystko stało się przez Ciebie zostałaś, kucając, pomagając danej osobie w zbieraniu wszystkiego. Uniosłaś głowę, aby spojrzeć w oczy nieznajomego, który... nie do końca okazał się być nieznajomym. 


-T... Taehyung? - powiedziałaś patrząc ciągle w jego oczy. Co było najdziwniejsze, nie mogłaś oderwać wzroku od jego spojrzenia, chociaż wcześniej Ci się to nie zdarzało.


-Um... Y..Y/N, tak? 


-Tak. P.. przepraszam za to... to moja wina. Trochę się zamyśliłam i... przepraszam.


-Wyglądam jakbym był zły? Nie, więc nie ma się czym przejmować. Nie Tobie pierwszej się to zdarzyło. Poza tym... miło było wpaść na Ciebie. Tak rzadko rozmawiamy, że nie wiedziałem czy dobrze odgadnę Twoje imię. Wybacz jeśli nie mogłem Cię skojarzyć. 


-Nie ma problemu. Nie Tobie pierwszemu się to zdarzyło - wstaliście w tej samej chwili nie wiedząc czy spojrzeć sobie w oczy. Trzymałaś kilka jego książek zachowując się pierwszy raz niezbyt naturalnie. Taehyung wyciągnął rękę w Twoją stronę nie wiedząc dlaczego. Wzrokiem pokazał na książki, które po chwili mu oddałaś. Podrapałaś się po karku uśmiechając się delikatnie nie wiedząc jak się zachować.


-Naprawdę było miło Cię spotkać. Mam nadzieję, że będziemy tak częściej wpadać na siebie.


-To by było... miłe. 


-Trzymaj się, Y/N - Taehyung minął Twoją osobę biegnąć do jednej z klas. Westchnęłaś delikatnie będąc nieco rozmarzoną nie wiedząc z jakiego powodu. Spojrzałaś w górę patrząc na zegar wiszący nad jedną z klas, zdając sobie sprawę, że ominęłaś około dwudziestu minut lekcji. ''Fuck'' powiedziałaś do samej siebie wracając na zajęcia tak, aby nie zwrócić uwagi nikogo~ 



TO BE CONTINUED

7 komentarzy:

  1. Super 💕 zapraszam do mnie fallingcrazyinlove.blogspot.com dopiero zaczynam, więc jest to dla mnie nowość 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo, to było naprawdę dobre.
    Zachowanie Mark'a - cholernie urocze i smutne.
    Zachowanie JB - nieodpowiedzialne, aczkolwiek mogę mu to wybaczyć ^^
    YoonGi - omo, chciałabym zobaczyć jego rumieńce.
    HoSeok - dlaczego to tak bardzo do niego pasuje? xD
    TaeHyug - mój bias...więc wiesz....rozmarzyłam się xD
    Z niecierpliwością czekam na nexta, bo naprawdę mnie tym zaciekawiłaś :)
    Zapraszam cię również na moje dwa blogi ^^
    Oczywiście, jeśli będziesz miała czas :)
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Akcja na stołówce najlepsza! Takie momenty lubie, zabawne. Chociaż jeśli chodzi o Ciebie to wszystko mi odpowiada, bo wiem że będzie bardzo dobrze napisane. Ale wiesz... Nie umiem sobie wyobrazić takiego Jinyounga... Jak tak można, przecież on jest taki kochany <3
    Czekam na kolejny rozdział! Bo oczywiście warto. A jak tam Twoje samopoczucie /zdrowie? Mam nadzieję, że już wszystko ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam, że bolało mnie serce dając robiąc z niego takiego bandziora i w ogóle, aczkolwiek to przez to, ze oglądałam ''GOT7 Sanctuary'' i on tam był w takim gangu, robił dużo złego. Jednak... nigdy nie wiadomo czy coś się zmieni w zachowaniu danej postaci.. może tak? Może nie? Nie nie, ja nic nie powiem xd
      Tak co do przeziębienia jest już w porządku, zajęło mi to dwa tygodnie, ale nic dziwnego, siedziałam w zimnej sali na zajęciach przez prawie 10 godzin ;;;;;;
      Dziękuję, że zapytałaś, to było kochane <3

      Usuń
    2. Też tak miałam w tamtym roku. Akurat zajęcia praktyczne w tak zimnej sali. Na szczęście tylko max. 5 godzin tam byliśmy, ale i tak wszyscy w kurtkach siedzieli a nawet w rękawiczkach. Cieszę się, że już jest ok :)
      Oglądasz Sanctuary?! Widziałam jakiś czas temu zwiastun i mnie zaciekawił. Kiedyś muszę to obejrzeć. Gdzie oglądałaś?

      Usuń
    3. Masakra. Jeszcze wykładowca otwierał okna co pół godziny. Siedziałam zaraz właśnie przy samym oknie z przodu bo przez problemy ze wzrokiem muszę siedzieć blisko i... i bum, mocne przeziębienie D: Ale już w porządku (na szczęście)~
      Ogólnie znalazłam fragment długi czas temu przez przypadek. Byłam mega zdesperowana, aby dowiedzieć się jaki jest tytuł XD I wpisałam po prostu w youtube ''GOT7 Sanctuary'' i będzie z angielskimi napisami <3 Momentami jest naprawdę wzruszające. Prawie wyłam jak patrzyłam jak bili Mark'a D:

      Usuń
  4. Sorki, że dopiero teraz, ale nie mogłam się do tego zabrać :/
    Jezzz... wszędzie mam takie tyły, że to po prostu jakaś masakra jest. Nie wiem, co mi się stało, ale ostatnio nie potrafię niczego przeczytać za jednym razem, chyba że jest krótkie, a jak już mi się zdarzy przebrnąć przez coś dłuższego naraz, to jest jakby małe święto XDD Tak samo mam z pisaniem komentarzy, zwykle nie potrafię wystukać nawet słowa na klawiaturze.
    Ale przynajmniej parę dni temu wena mi wróciła, to chociaż jest jeden pozytyw >.<
    Sorry, że tak nie na temat, rozdział świetny jak zawsze u oczywiście mega dopracowany. Gdzieś kiedyś (dwa dni temu XD) zauważyłam tam jakiś błąd przy jednym zdaniu, ale nie chce mi się teraz szukać -.-
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń