Strony

środa, 4 marca 2015

Zico - Fire Pt.2 [+18]


Druga część napisana dla mojej Kyomini!
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów (jeśli są to melduje, aby mnie poprawić!) i miłego czytania!

Od momentu, w którym pierwszy raz w swoim wspólnym życiu przeżyliście prawdziwą i chyba najdłuższą ‘’małą’’ wojnę i odkąd przeżyliście chyba jedną z najpiękniejszych nocy czułaś i byłaś 100% pewna tego, że chłopak, którego kochasz jest tym jedynym i na całe życie. Fakt faktem, że kolorowo nie było, czasami czułaś się opuszczona przez chłopaka a Wasze kłótnie, które były na porządku dziennym czasami oddalały Was od siebie, ale nawet w kryzysowych sytuacjach nadal go kochałaś tak mocno jak dzisiaj a Wasze uczucie wzmocniło się po ostatniej kłótni. Zbliżyliście się do siebie jeszcze bardziej a Wasze uczucie od tamtej pory jest silne i mocne jak pętla, której nie da się rozwiązać.
Zico był dla Ciebie jak dzień i noc, był kolorem Twojej krwi, jest jedyną osobą, której dotyk koi każdy nawet największy ból, jest jak najcudowniejsze lekarstwo na świecie i nigdy nie sądziłaś, że może to znaczyć dla Ciebie tak wiele. Czasami był obawą, ale nie dbałaś o to bo nigdy nie czułaś się tak jak właśnie przy nim i nawet największa głupota jaką potrafił popełnić nie zrażała Cię do niego bo mimo tego czułaś prawdziwą miłość i szczere uczucie, a on odwzajemniał wszystko, każde słowo ‘’Kocham Cię’’ wypowiedziane z Twoich ust.
Wasze wszystkie sprzeczki staraliście się pozostawić w przeszłości i nigdy więcej do tego nie wracać. Od tego momentu liczyłaś się tylko Ty i on, wy dwoje stworzyliście związek, który co prawda przechodził kryzysowe chwile, ale oboje stworzyliście coś pięknego, silnego, coś co będzie łączyć Was na zawsze.
Zico zmienił swoją osobą o niemal 360 stopni bo kochał Cię tak mocno jak tylko potrafił i wiedziałaś, że nikt nie będzie w stanie dać Ci tego co on, nikt nie będzie darzył Cię takim uczuciem jak on. Chcieliście podążać za sobą nawet w ciemnościach, zabrać się nawzajem do przeszłości niebieskich ciał. Byliście jak Romeo i Julia, którzy kochali się niezależnie od tego co by się stało, byliście jednością.
Zmiany zaszły nie tylko w Waszym wspólnym i prywatnym życiu, ale również zawodowym. Miałaś chłopaka, który od pewnego czasu otrzymał miano ‘’zastępca kierownika’’. Z dumą obserwowałaś jego starania i zaangażowanie we wszystko co robił i to, że został tym kim jest to dla Ciebie największy dowód na to, ze chłopak naprawdę przeszedł metamorfozę, choć czasami nie do końca umiałaś cieszyć się tym wszystkim, Twoje obawy i podświadomość pisały zupełnie inne scenariusze niż te, które starałaś sobie wyobrazić. Duży dom, drogi samochód i pieniądze – w zasadzie nie potrzebowałaś tego w swoim życiu bo i bez tego byłaś szczęśliwa z chłopakiem przy Twoim boku i to on był całym Twoim światem, tylko on i nic ani nikt nie był w stanie tego zmienić… nawet pieniądze.
Duża sypialnia ozdobiona w czerwone i czarne akcenty, która oświetlona była jedynie przez lampy uliczne i małą lampeczkę w sypialni a… a w niej Ty i on. Oboje siedzieliście na jednym fotelu z aksamitnej tkaniny, który znajdował się niedaleko łóżka. On tulił Cię na swoich kolanach, trzymając lampkę zimnego czerwonego wina i jak zwykle rozmyślał nad przyszłością zawodową a Ty wtulona w niego wygodnie ułożyłaś się na jego kolanach nie słuchając jak chłopak próbuje rozkręcić temat o swojej pracy i rozkoszowałaś się smakiem jego ciała i dotykiem jego skóry, którą całowałaś kawałek po kawałku rozpinając co chwilę kolejny guzik po guziczku. Na jego klatce piersiowej i nie tylko ukazywały się małe czerwone ślady, które z dumą mu robiłaś. Byłaś ubrana w jego ulubiony szlafrok ze śliskiego materiału i miałaś na sobie jedynie czerwoną, można powiedzieć, że nawet bordową bieliznę, którą chłopak za wszelką cenę próbował odsłonić ze szlafroka, który miałaś na sobie. Uwielbiałaś to jak opuszkami palców smyrał Cię po udach, biodrach, okolicach piersi i szyi i kochałaś to w jakże niezwykle szarmancki sposób próbował Cię uwieźć.
Ty postanowiłaś, że nie możesz pozwolić mu na to, aby nawet teraz w tej małej chwili uniesienia przejął inicjatywę. Ułożyłaś dłoń na jego policzku i powoli przeszłaś z pocałunkami na jego usta. Chłopak mimo, iż myślał tylko o pracy nie umiał powstrzymać się od tego, aby móc odwzajemnić Twój pocałunek choć… po chwili nieco spoważniał, spojrzał na Ciebie dziwnym wyrazem twarzy gdzie ujrzałaś również jego lekko podniecający uśmiech, którego nie mogło u niego zabraknąć. Zerknęłaś na niego przy czym oblizałaś swoje wargi dotykając je delikatnie opuszkami palców i wprost zapytałaś :
-Co? – nie otrzymują odpowiedzi spojrzałaś na niego z bardziej poważniejszym wyrazem twarzy odzywając się ponownie – no co? – i chcąc być jednak spokojną i opanowaną posłałaś w jego stronę mały i delikatny uśmieszek, na który zareagował odpowiadając :
-Masz… sine usta od całowania mnie skarbie, wiesz? – Zico jednak z podziwem oglądał Twoje lekko sine usta na co Ty, aby pokazać mu, że nie tylko on potrafi rządzić odpowiedziałaś z małym rewanżem do chłopaka :
-A co? To Cię nie podnieca?
-Jak jasna kurwa jego mać tak – odłożył lampkę wina na mały stoliczek obok i przestając myśleć o pracy i jutrzejszym dniu skupił się tylko i wyłącznie na Tobie obejmując Cię dłonią i przyciągając do siebie pokazał ponownie jak zamienia się w drapieżcę całując namiętnie jak jeszcze chyba nigdy dotąd.
Oboje podążaliście za dotykiem swoich języków, które nawzajem pieściliście w swoich ustach. Podczas kiedy Ty prawie zdzierałaś z niego koszulę a on pociągał za Twoje skąpe, bordowe majtki, świetnie zapowiadającą się chwilę uniesienia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu na co Zico zareagował od razu.
-Nie proszę, zostaw to, niech dzwoni dalej – chciałaś z powrotem poczuć usta Zico na swoich i nie chciałaś, aby cokolwiek i ktokolwiek odrywał Was od siebie, ale z chwilą widziałaś, że chłopak wybiera inaczej.
-Muszę, to telefon z pracy i nie mogę tego ignorować.
-No to zadzwoni kiedy indziej, wyłącz telefon i dokończmy to co zaczęliśmy przed chwilą… - po kilku sekundach chłopak zerwał się z siedzenia zostawiając Cię samą i podążał do wyjścia z sypialni na co Ty nieźle się rozzłościłaś.
-No ale… gdzie Ty idziesz? Przecież mieliśmy spędzać ten wieczór razem, zapomniałeś już?
-Przepraszam.
-Jasne, jak zawsze tylko to potrafisz z siebie wydusić, nie masz żadnych skrupułów.
-Kochanie nie kłóć się teraz, przecież to tylko telefon a ja zaraz wrócę z powrotem.
-Wrócisz… nad ranem, aby się przebrać, zjeść śniadanie i iść z powrotem na resztę dnia do pracy zostawiając mnie samą w domu, okej, jak chcesz – ruszyłaś się z fotela chcąc podążać w stronę balkonu na co chłopak zareagował dość gwałtownie mówiąc :
-Nie wygłupiaj się, zaraz wrócę.
-Dobra weź… idź już… pogadaj sobie przez ten telefon, nie pierwszy raz mnie wystawiasz. No idź, na co czekasz? Przecież.. nie możesz tego ignorować prawda? – chłopak bez zastanowienia się opuścił sypialnię a Ty uchyliłaś drzwi balkonu wychodząc na niego i zerkałaś przed siebie patrząc na cudownie oświetlone ulice miasta mówiąc do samej siebie – wiedziałam, że tak będzie – po czym zaczęłaś splatać swoje palce zaczynając zastanawiać się nad pewnymi rzeczami.
Zerknęłaś w górę patrząc w niebo, które cudownie wyglądało w świetle wszystkich małych gwiazd i księżyca, na który uwielbiałaś patrzeć. Stojąc na balkonie i rozmyślając czułaś dłoń wokół swojego biodra. Nawet nie próbowałaś się do niego odwrócić bo czułaś się lekko skrzywdzona i zignorowana przez chłopaka.
-Zostaw mnie.. – odsuwałaś się centymetr po centymetrze od Zico, który jednak się nie poddawał i podążał za Tobą.
-Kochanie.. przecież wiesz, że Cię kocham – widząc, że nie dajesz za wygraną zaczął przymilać się do Ciebie układając czoło na Twojej skroni i dłońmi oplatał Twoje ciało niczym wąż. Westchnęłaś jedynie cichutko mówiąc do niego :
-No właśnie nie wiem, nie wiem czy kochasz bardziej mnie czy swoją pracę, czy pół na pół, więc jeśli się zastanowisz to daj mi znać – stanowczo dałaś do zrozumienia chłopakowi, że nie masz ochoty na jego gierki i wolałaś, aby jednak porządnie zastanowił się czego tak naprawdę pragnął i chciał. Jednakże Twoje każde ostrzeżenie było ignorowane przez Zico, który stanął tuż obok Ciebie i powoli zsuwał z Ciebie Twój szlafrok odkrywając Twoje ramię. Z ogromną pasją zostawiał na nim pocałunki i nie wahał się przed zostawianiem malutkich malinek.
-Przestań, nic tym nie wskórasz – jednak im więcej odpychałaś chłopaka tym bardziej on napalał się na Ciebie. Dotknął Twój podbródek i delikatnie odwrócił Twoją głowę w jego stronę po czym z przerwami całował Twoje usta mówiąc ochrypniętym głosem :
-Wiesz, że Cię kocham… proszę, pozwól, że Ci udowodnię, tylko daj mi na to szansę – całkowicie pochłonięta szczerą miłością i słowami, które w jego ustach brzmiały jak ukojenie, pozwoliłaś oddać się tej pokusie i żądzy, która w narastająco szybkim tempie otoczyła Wasze ciała.
Zico wprowadził Was z powrotem do sypialni unosząc Twój szlafrok do góry i bardzo zwinnie zrzucił go z Ciebie po czym bezwładnie padliście na łóżko a chłopak zdjął z siebie wcześniej rozpiętą przez Ciebie koszulę.
-Co Ty robisz…uh – zapytałaś jakby zupełnie nieświadoma niczego patrząc przy tym prosto w oczy swojego ukochanego.
-Kocham Cię… - Zico niczym najdziksze zwierzę bez wahania utopił swoje wargi w Twoich czasami przygryzając je z całej siły. Nie mógł powstrzymać się również od tego, aby móc zobaczyć Cię nagą i tylko całą jego. Z całej siły zerwał ramiączka od Twojego bordowego stanika nie odrywając przy tym swoich ust od Twoich. Zsunął go z Twoich piersi a Ty mocno zacisnęłaś paznokcie na jego plecach robiąc dość głębokie ślady i rany na jego skórze co w ogóle nie przeszkadzało Twojego chłopakowi.
-Musisz się postarać, abym przestała się na Ciebie złościć… samymi pocałunkami nie sprawisz, że przestanę się na Ciebie wściekać – powiedziałaś do niego z małymi odstępami głośno przy tym oddychając. Zaczęłaś sięgać do jego spodni i rozluźniać jego pasek. On po chwili językiem zjechał od szyi aż do dołu brzucha i nie zastanawiając się chwycił za górną część Twojej dolnej bielizny i zsunął z Ciebie Twoje bordowe majtki. Chłopak chwilę Ci się przyglądał po czym powoli zdjął z siebie spodnie wraz z bokserkami. Dotykałaś jego skóry od klatki piersiowej a swoją dłoń zatrzymałaś bardzo niebezpiecznie blisko jego penisa co bardzo pobudzało chłopaka.
-Na co czekasz? – tym pytaniem zmotywowałaś Zico, który zatopił swoją męskość w Tobie i zrobił to z bardzo cwanym i uwodzicielskim uśmieszkiem. Ty wzięłaś bardzo głęboki wdech chwilę go zatrzymując i wypuściłaś powietrze wraz z małymi jękami, które wydobywałaś z siebie. Zico wsłuchiwał się w bicie Twojego serca, ciężkie oddychanie i małe jęki, które były dla niego jak jego ulubiona piosenka.
-Mm o.. fuck – głowa nie zwisała z Twojego łóżka a mimo to odchylałaś ją do tyłu tak jak tylko się dało przymykając delikatnie swoje oczy i chwytałaś chłopaka za pośladki zaciskając je w swoich dłoniach.
-Kochanie… całe łóżko skrzypi – Zico rzadko cokolwiek mówi podczas stosunku a to, że się odezwał rozzłościło Cię, ale raczej w dobrym znaczeniu tego słowa.
-Zabiję Cię jeśli teraz przest..ahh…niesz – przez moment Twoje zdanie zabrzmiało jak forma kryminalna Waszego stosunku, aczkolwiek chłopak był tak zmotywowany jak nigdy dotąd i chcąc sprawić Ci jeszcze większą przyjemność nieco przyspieszył ruchy, którymi oboje prawie doznaliście zaspokojenia. Chłopak nachylił się nad Tobą i spojrzał z poważną miną zerkając w Twoje oczy po czym powoli musnął Twoje spragnione usta i pocałunkiem rozpalił Wasze ciała.
Po kolejnym cudownym razie oboje doszliście w tym samym momencie a Ty jęknęłaś w jego usta i objęłaś go wokół szyi. Zico chwycił Cię za dłonie i pociągnął do siebie układają Cię delikatnie w swoich ramionach po czym oboje zetknęliście Wasze czoła ze sobą przy czym muskaliście swoje wargi co Zico robił bardziej namiętniej.
-Hej… chyba wystarczy już na dzisiaj, nie sądzisz?
-Sądzę… sądzę, że mam ochotę na więcej… - po czym ucałował Twoje usta i dodał ponownie – więcej i… więcej…
-Przestań – zaśmiałaś się cichutko do siebie i kontynuowałaś to co chciałaś powiedzieć – przecież dopiero skończyliśmy głupku – ale czy Zico w ogóle się tym przejął? Niee, ani trochę.
Chłopak odwrócił wzrok od Twoich oczu po czym przeniósł je na piersi i czule oraz jakże delikatnie smyrał Cię po nich opuszkami palców i wiedziałaś, że robi to specjalnie.
-Zico… - przymknęłaś oczy i zagryzłaś swoją wargę mówiąc dalej – wystarczy już, dopiero co skończyliśmy – mimo, iż mówiłaś ‘’nie’’ tak naprawdę miałam ochotę powiedzieć ‘’nie baw się ze mną tylko pokaż mi co jeszcze potrafisz’’, ale nie mogłaś mu ulec choć to co robił było silniejsze niż Twoje mówienie, że już nie chcesz. Wtuliłaś się do niego a on smyrał Twoje plecy i całował Twoją szyję. Spojrzałaś na niego, on na Ciebie i wyjechałaś prosto z mostu :
-Nie..
-Mm tak.
-Nie, już nie.
-Ależ tak skarbie – przyssał się do Twoich warg po czym ponownie układał Was na łóżku i dodałaś jedynie :
-Jesteś wariatem!
-Jestem mega napalonym szczęściarzem, który ma Ciebie tylko dla siebie i pragnie kochać się z Tobą przez całą noc nie robiąc żadnej przerwy – zamruczał jak duży i dorosły kociak i po chwili leżał na Tobie bardzo pewny siebie i zdeterminowany.
-Jesteś.. bardzo bardzo walnięty, ale.. ale bądź mój przez całą noc, proszę..?
-Jak sobie życzysz – nakrył Was od stóp do głów kołdrą pod którą to Ty przejęłaś stery pokazując Zico na co się stać.
Po całej namiętnej, szalonej i jednej z Waszych najdłuższych, ale cudownych nocy przebudziłaś się okryta nie kołdrą a prześcieradłem. Odwróciłaś się w drugą stronę łóżka gdzie leżał Twój ogier. Układając dłoń na jego miejscu poczułaś, że nie ma tam nikogo. Otworzyłaś swoje zaspane oczy po czym spojrzałaś na miejsce obok gdzie Twojego ukochanego nie było. Zarzuciłaś na siebie jedynie jego białą koszulę i rozglądałaś się po pomieszczeniach przecierając delikatnie swoje oczy. Zico jak zwykle i każdego ranka szykował się do wyjścia a po nocy, którą dzisiaj przeżyłaś całkowicie zapomniałaś o obowiązkach swojego faceta.
-Myślałam, że dzisiaj zrobisz sobie wolne – stałaś oparta o ścianę patrząc na Zico, który stał jedynie w samych spodniach i kompletnym nieładzie co Ciebie pociągało bez dwóch zdań.
-Wiem, ale wiesz jak to jest, nie mogę ignor..
-Tak tak wiem… nie możesz ignorować pracy, już to słyszałam – jak zwykle potrafił widzieć tylko pracę i pracę co Ciebie w niektórych momentach troszkę irytowało.
-No ale co Ty, przecież wczoraj o tym rozmawialiśmy – stojąc opartą o ścianę spuściłaś niego swój wzrok na dół kiedy chłopak podszedł do Ciebie próbując wywołać uśmiech na Twojej twarzy. – Kochanie, spójrz na mnie, proszę – uniosłaś niechętnie głowę patrząc z obrażonym wyrazem twarzy przewracając delikatnie oczami na lewo i prawo. Zico chwycił Cię za podbródek podchodząc bardzo blisko do Ciebie a drugą dłonią splótł Wasze palce i kontynuował zdanie, które chciał najwyraźniej dokończyć, lecz Ty zrobiłaś to pierwsza mówiąc :
-Co tu jeszcze robisz? Przecież spóźnisz się do pracy, a tego nie chcesz przecież – Zico nie odwracając wzroku od Ciebie powoli przybliżył swoje usta do Twoich całując Cię czule tak jak robił to każdego ranka.
-Nigdy, ale to nigdy i przenigdy nie pomyślałbym, że praca jest ważniejsza niż Ty. Przecież wiesz, że Cię kocham, z Tobą chciałbym iść na koniec świata i przenosić z Tobą góry, chcę stąpać po ziemi po której stąpasz Ty i nic nie zmieni tego uczucia pomiędzy nami, nic ani nikt, przysięgam – z jednej strony było trudno Ci nie złościć się na chłopaka bo czasami wydawało Ci się, że praca to jego druga dziewczyna, aczkolwiek z drugiej strony wiedziałaś, że jest tak jak powiedział i powtarza to za każdym razem kiedy chce, abyś była szczęśliwa i najszczęśliwsza na świecie. – No chodź tu.. – Zico przyciągnął Cię do siebie tuląc Cię najmocniej jak tylko potrafił. Ułożyłaś głowę na jego ramieniu przymykając oczy, aby móc nacieszyć się tą chwilą.
-Czy… Ty masz moją koszulę?
-A co? chciałeś ją włożyć do pracy? – objęłaś Zico w pasie i popatrzyłaś na niego z triumfalnym uśmiechem.
-Chciałem, ale… na razie masz ją na sobie i musisz mi ją oddać.
-No to mi ją zdejmij – zaczęłaś podążać ku sypialni i małymi kroczkami oddalałaś się od chłopaka drocząc się z nim na początek najlżej jak potrafiłaś.
-Kochanie, musisz mi ją oddać.
-No to chodź… nie mam nic pod spodem – posłałaś do chłopaka oczko i zaczęłaś rozpinać górne guziczki od koszuli i nie żartowałaś mówiąc, że nie masz na sobie nic oprócz tej koszuli.
-Nie masz… nic pod spodem?
-Jestem zupełnie naga pod spodem, możesz to sprawdzić, tylko musisz mi zdjąć tą koszulę jeśli tak bardzo ją chcesz – i bingo! Chłopak nie mógł powstrzymać się od tego, aby nie zrobić swojego znanego dobrze Ci cwanego uśmiechu i wyrazu twarzy jak wtedy kiedy leżałaś na łóżku z winogronami a on wszedł w skórzanej kurtce klękając nad Tobą z takim samym wyrazem twarzy jaki robi teraz.
-Chyba wiem co próbujesz zrobić.
-Naprawdę? Oświeć mnie – rozpięłaś koszulę do końca i powoli ukazałaś swoją nagą sylwetkę na co chłopak zagryzł swoją wargę sycząc przy tym.
-Chyba mnie przekonałaś – Zico przestał martwić się o koszulę i zdejmując ją z Ciebie nieco ją rozdarł, ale to było mało istotne dla niego w tamtym momencie bo chciał tylko Ciebie. Oboje upadliście na schody, które prowadziły do sypialni i postanowiliście osłodzić sobie poranek ciesząc się z sobą w jakże namiętny i podniecający sposób.
Nie wiedziałaś jednak tego, że noc jaki i poranek spędzony z Twoim ukochanym był tak naprawdę ostatnim, którym mogłaś się nacieszyć. Byłaś najszczęśliwszą osobą na ziemi do czasu kiedy jedna z osób, którą najbardziej w świecie kochałaś zrobiła Ci największe świństwo jakie tylko było możliwe…
-Nie wierzę, Ty nie czujesz się choć odrobinę winny całej tej sytuacji.
-Mam być winny temu, że chce dla nas, dla Ciebie jak najlepiej? Mam czuć się winny, że się zmieniłem? Mam czuć się winny, że jestem zupełnie inny niż kiedyś? O to Ci chodzi?
-Zachowujesz się jakbyś rozmawiał ze mną na ten temat po raz pierwszy. Cieszę się, że się zmieniłeś, ale.. czasami jednak wolałabym, aby wrócił dawny Zico – usiadłaś bezwładnie na schodku wzdychając cichutko.
-Dawny ja… - chłopak jedynie w chamski sposób pokazał swój głupi uśmieszek kręcąc przy tym głową – dawny ja to przeszłość, poza tym to Ty chciałaś, abym się zmienił więc zastanów się czego Ty w ogóle chcesz.
-Aha, czyli to moja wina?
-Tego nie powiedziałem.
-Ale zasugerowałeś i przestań chodzić w kółko po domu tylko rozmawiaj ze mną normalnie.
-Ale problem tkwi w tym, że ja wiem o co Ci chodzi i niebyt wiem jak z Tobą rozmawiać.
Im dłuższej słuchałaś chłopaka, tym bardziej stawałaś się coraz bardziej bezsilna.
-Powiedziałeś, że zrobiłeś to bo mnie kochasz…
-Bo kocham i zrobiłem to dla Ciebie, zrozum to w końcu.
-Ale gdybym nie postawiła Ci ultimatum nadal byłbyś tamtym człowiekiem, prawda?
-Tamto to już przeszłość.
-Byłbyś czy nie?
-Przestań, już Ci mówiłem, że zrobiłem to z miłości do Ciebie - chłopak zebrał się do wyjścia zostawiając Waszą rozmowę i problemy za sobą.
-Gdzie Ty idziesz? Przecież rozmawiamy..
-Sorry, ale… spieszę się trochę a nasze każde rozmowy zamieniają się w kłótnie co zaczyna być irytujące. Muszę pomyśleć..
-Pomyśleć.. nad czym? – w tamtym momencie wstałaś ze schodka i powoli podążałaś za chłopakiem, którego słowa bardzo Cię zaniepokoiły i zmartwiły.
-Nad wieloma rzeczami, nad nami. Nie czekaj na mnie z kolacją, nie wiem o której będę. Trzymaj się – patrzyłaś na to jak chłopak wychodzi mówiąc Ci zwykłe i wymuszone z siebie ‘’trzymaj się’’. Usiadłaś na szafce odgarniając swoje włosy i rozmyślałaś nad dziwnymi słowami Zico bo nie do końca wiedziałaś co miał na myśli mówiąc tekst typu ‘’muszę pomyśleć’’.  Chwyciłaś Wasze wspólne zdjęcie, które leżało na szafce na której siedziałaś. Patrzyłaś na zdjęcie, na którym oboje byliście szczęśliwi a do oczu podeszły Ci łzy, które skapywały na zdjęcie. Czułaś, że puszczają Ci nerwy a swoją złość wyładowałaś rzucając Waszym wspólnym zdjęciem o ścianę a szkło rozprysło się na małe kawałeczki. W pewnym momencie zaczęłaś żałować, że nie ma już dawnego Zico jakim był kiedyś, ale nie miał w głowie tylko pracy, lecz Ciebie i fakt, że palił i czasami wypił, ale szczerze Cię kochał…
Resztę poranka spędziłaś chodząc ciągle w kółko po domu a za moment po prostu bezwładnie siadałaś na kanapie i marzyłaś o tym, aby móc wkraść się do umysły chłopaka i zobaczyć jego myśli, które według Ciebie nie wróżyły niczego dobrego. Chciałaś jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z chłopakiem. Siedziałaś z telefonem przed sobą próbując napisać do niego wiadomość, którą co chwilę kasowałaś i pisałaś od nowa wahając się czy wysłać ją czy nie. W głowie miałaś jeden wielki kołowrotek i miałaś ochotę na to, aby chwycić butelkę z alkoholem i zapomnieć o całej rozmowie, która zaszła między Tobą a chłopakiem wcześnie rano.
Nie chciałaś się z nim kłócić czy być skłócona, dlatego zamiast wiadomości chciałaś do niego pojechać. Nie miałaś zamiaru go przepraszać bo niczemu nie zawiniłaś, ale miałaś nadzieję, że kolejna rozmowa, spokojna i szczera rozmowa między Wami coś zmieni… ale tylko tak myślałaś, aż do czasu..
Budynek, w którym pracował Twój ukochany był ogromny, a Zico rzadko, naprawdę bardzo rzadko i raz na kiedy poprosił Cię, abyś czasami mu towarzyszyła, ale to było dla Ciebie mało istotne chociaż czasami i dziwne.
Mijałaś te wszystkie biura czując się trochę dziwnie w takim towarzystwie. Ludzie biegali od pokoi do pokoi z różnymi teczkami, papierami, rozmawiali przez telefon i omawiali swoje plany. Otarłaś delikatnie policzka, które były trochę mokre od łez, które spływały powolutku. Próbowałaś udawać, że wszystko jest w miarę ok, ale Twój świat przewrócił się do góry nogami wtedy kiedy widziałaś swojego chłopaka w objęciach wysokiej blondyny. Patrzyłaś przez szybę, która znajdowała się przy wejściu do każdego biura w tym budynku i czułaś jak pęka Ci serce na widok dziewczyny, która dotyka chłopaka, masując każdą część jego ciała, zdejmując swoją i jego marynarkę i próbuje się do niego przytulać a on nic sobie z tego nie robił i pozwalał jej na wszystko. Nie miałaś ochoty na to dłużej patrzeć. Zrobiłaś trzy kroki w tył wycofując się i po prostu chciałaś uciec stamtąd i zapomnieć to co widziałaś. Byłaś pewna, że chłopak żałuje dzisiejszej kłótni tak jak Ty i przychodząc tutaj miałam nadzieję, że wychodząc dojdziecie do porozumienia zapominając o kłótni. Wybiegłaś z budynku opierając się o szklane drzwi a łzy leciały po Twoim policzku niczym wodospad a  w tamtym momencie miałaś ochotę jedynie zapaść się pod ziemię i zapomnieć o całym świecie.
W domu jedynie co robiłaś po powrocie to chciałaś zatopić smutek w butelce wina, które wypijałaś lampka po lampce. Miałaś ochotę spalić wszystkie Wasze wspólne zdjęcia i powiedzieć chłopakowi to co myślisz a byłaś pewną siebie osobą, która nie wahała się, aby powiedzieć co myśli.
Siedziałaś na blacie kuchennym próbując opanować swój płacz. Na przeciwko Ciebie leżały dwie butelki wina a obok nich lampka wina, której nie wypiłaś do końca. Czekałaś na Zico, który nie był świadomy niczego. Po tych kilku minutach czekania na chłopaka usłyszałaś dźwięk kluczy oraz zamykania drzwi. Ty siedziałaś na blacie kuchennym mając głowę spuszczoną w dół zupełnie nie wiedząc co masz zrobić, byłaś totalnie skołowana… i zdradzona.
-Kochanie, tutaj jesteś, szukałem Cię i… - kiedy chłopak próbował zbliżyć się do Ciebie chcąc Cię pocałować Ty odwróciłaś głowę w drugą stronę nie chcąc na niego patrzeć. – ej, jesteś jakaś dziwna…stało się coś? i… Ty piłaś?
-Jeszcze pytasz? – zeszłaś z blatu kuchennego biorąc do rąk lampkę z winem i dokończając ją otarłaś swoje łzy.
-Nie rozumiem… o co chodzi?
-O nic, teraz to już bez znaczenia. Wracaj lepiej do tej swojej dziuni.
-Przestań pić bo zaczynasz gadać brednie i słuchaj jak do Ciebie mówię.
-Zostaw mnie! Jesteś pieprzonym kłamcą, dla którego marnowałam całe swoje życie, idź stąd.
-Co Ci odbiło? Przyjechałem tutaj wcześniej i specjalnie, aby móc z Tobą porozmawiać i przeprosić za to co powiedziałem a Ty… mówisz do mnie coś czego nie rozumiem i do tego jesteś prawie pijana. Powiem mi o co chodzi to porozmawiamy.
-Mam Ci powiedzieć o co chodzi? Z nami koniec.
-Słucham? Zostaw to cholerne wino i zacznij ze mną normalnie rozmawiać.
-Ale przecież ze mną nie da się normalnie rozmawiać, powiedziałeś mi to rano i w ogóle zostaw mnie, nie chcę Cię widzieć wiecej.
-Ale czy ty siebie słyszysz? Porozmawiaj ze mną i wytłumacz mi o co Ci chodzi.
-Idź się kochać ze swoją nową dziewczyną. Skoro lubisz zabawy w pracy to teraz możesz balować do woli, ile Cię podoba bo jesteś wolny – wzięłaś głęboki oddech opierając się o blat i dodałaś – widziałam wszystko. Ciebie, ją w tym biurze, jak rozbierałeś ją wzrokiem a ona obmacywała Cię całego, potem się do Ciebie przytulała i nie chcę wiedzieć co było dalej. Pakuj się i wynoś z mojego życia.
-Ale ja Cię kocham!
-Więc po co bzyknąłeś tą laskę w swoim biurze? Po co to zrobiłeś, dlaczego?
-Wytłumaczę Ci…
-Nie, zostaw mnie, nie mogę na Ciebie patrzeć, nie mogę znieść Twojego widoku, nie potrafię pojąć tego, że jakaś inna dziewczyna Cię dotykała a co gorsze…
-Do niczego nie doszło! Nic się nie wydarzyło.
-Wyjdź stąd, nie podchodź do mnie i wracaj do swojego ‘’luksusowego’’ świata – wybiegłaś z kuchni biegnąć prosto do sypialni. Zico nie chciał dać za wygraną i tak jak czułaś pobiegł za Tobą, ale nie wpuściłaś do środka, nie mogłaś, nie umiałaś…
-Kochanie wpuść mnie, proszę. Wytłumaczę Ci.
-Zostaw mnie – mówiłaś do niego po cichu przed drzwi. Powoli odwróciłaś się plecami i zsunęłaś na ziemię wybuchając płaczem. Jedyne czego chciałaś to to, aby chłopak po prostu zniknął.
-Kochanie… proszę, przecież ja Cię kocham – Zico przyłożył czoło do drzwi błagając Cię o szansę. Widząc, że nie reagujesz na jego prośby w jego oczach po raz pierwszy w życiu pojawiły się łzy.
-Idź, zostaw mnie, proszę… idź sobie… i nie wracaj więcej– zraniona siedziałaś na podłodze przy drzwiach błagając po cichu chłopaka, aby sobie poszedł. To jedyne czego chciałaś w tamtym momencie. Zico ociera łzy swoją białą koszulą i powoli wycofywał się od Waszej sypialni. Chwycił jedno z Waszych zdjęć schodząc na dół gdzie chwycił po drodze swoją marynarkę i wybiegł z domu, tak jak prosiłaś.
Ty ciągle płakałaś na podłodze w sypialni i przez moment żałowałaś, że go wyrzuciłaś, ale wiedziałaś jedno – nie zapomnisz o tym tak szybko jak tego chciałaś a wiedziałaś, że przekonasz się o tym dopiero w następnych dniach.
Minął tydzień odkąd nie widziałaś chłopaka. Wszelkimi sposobami chciałaś o nim zapomnieć, ale jak miałaś to zrobić skoro dzień w dzień męczył Cię swoimi wiadomościami, telefonami i przychodzeniem do domu błagając Cię o szansę i o rozmowę. Widziałaś chłopaka na każdym kroku. Czułaś jego zapach w całym domu a niektóre rzeczy przypominały Ci o nim dzień w dzień. Wspólne zdjęcia, które leżały na półkach i które chciałaś zniszczyć, ale z drugiej strony… przecież dalej go kochałaś i wymazując go ze swojej pamięci sprawiałaś sobie jeszcze większy ból. Czułaś się w jak w jakiejś nieszczęśliwej komedii, która nie ma końca. Nie miałam pojęcia gdzie Zico się znajdował i u kogo, nie obchodziło Cię to, ale jednak myślałam o tym i ciągle, w każdej sekundzie płacząc przy tym i modliłaś się, aby zapomnieć o nim.
-Biorę tylko parę swoich rzeczy, po resztę…. Po resztę przyjdę kiedy indziej, chociaż to już bez znaczenia – tego dnia Zico ubłagał, aby mógł przyjść po kilka swoich rzeczy. Nie chciałaś się na to zgodzić, ale jakby nie patrzeć mieszkał z Tobą w tym domu i były tutaj wszystkie jego rzeczy, tylko dlatego się zgodziłaś.
-Bierz co chcesz, mnie to nie interesuje już – stałaś oparta o ścianę obok drzwi wejściowych, chłopak rzucił torbę na podłogę przyglądając się Tobie przez cały czas. Nie patrzyłaś na niego, ale próbowałaś wyobrazić sobie jego twarz kiedy na Ciebie patrzył.
-Proszę Cię – Zico chcąc dotknąć Cię w policzek, aby poczuć ponownie Twój delikatny dotyk Ty uniosłaś dłoń i nieco odepchnęłaś go od siebie odsuwając się od ściany. – nie rób tego, przecież ja Cię kocham, Ciebie nie ją, proszę Cię…
-Już Ci nie wierzę.
-Co mam jeszcze zrobić? Paść na kolana i błagać Cię o jeszcze jedną szansę? Przecież ja Cię kocham, dlaczego to robisz?
-Zabieraj swoje rzeczy i idź już. Nie łódź się więcej, to koniec. – w oczach Zico pojawiły się łzy, które ukrywał przed Tobą. Wyszedł tak jak tego chciałaś oglądając się jeszcze za Tobą. Widział zrozpaczoną Ciebie i nie chciał ranić Cię swoją obecnością i po prostu odjechał płacząc za kierownicą.
Chłopak zatrzymał się u swojego kumpla a pierwsze co zrobił po powrocie to chwycił butelkę alkoholu siadając na podłodze i wypijał po trochu zatapiając swoje łzy. Rozpiął koszulę a łzy spływały nie tylko po jego policzkach, ale również klatce piersiowej.
-Przecież ja Cię kocham… - szeptał sam do siebie robiąc kolejny łyk alkoholu.
-Stary, ogarnij się wreszcie i zrób coś ze sobą.
-Co mam ze sobą zrobić? Chcę ją odzyskać z powrotem, słyszysz? Ja ją kocham.. – Zico krzyczał zapłakany do swojego kumpla, który usiadł na swoim łóżku pochylając się nad zapłakanym chłopakiem.
-Stary, jesteś facetem, tak? Pokaż, że masz jaja do cholery i po pierwsze, nie odzyskasz jej jeśli będziesz tutaj tak siedział a dwa – przestań pić, nie pamiętasz dla kogo się zmieniłeś? Myślisz, że ona byłaby zadowolona gdyby zobaczyła Cię w takim stanie?
-No.. no nie…
-Więc posłuchaj mnie, ogarnij się, rusz.. dupę i rób to co masz zrobić. Kochasz ją tak?
-No tak, ale ona nie chce ze mną rozmawiać.
-Przestań ryczeć i odstaw tą butelkę. Teraz, wstajesz , robisz ze sobą porządek i masz zrobić wszystko, aby ją odzyskać, przecież tego chcesz, prawda?
-Niczego innego nie pragnę.
-Ruszaj tyłek i zrób to co masz zrobić. Nie wiem jak to zrobisz, w tym już Ci nie pomogę, ale zdobądź z powrotem jej serce, tylko musisz się postarać. Jasne? – Zico mimo tego, że płakał wiedział, że nie może siedzieć bezczynnie i nic nie zrobić – zrozumiałeś mnie czy nie?
-Tak… tak.
-Więc zrób to jak mężczyzna i odzyskaj ją…
Po spotkaniu z Zico byłaś totalnie rozbita i zrozpaczona. Mimo, iż na zewnątrz padał deszcz Ty nie mogłaś usiedzieć w domu, w którym było mnóstwo wspomnień związanych z Tobą i chłopakiem. Wyszłaś na orzeźwiające powietrze nie wiedząc tak naprawdę gdzie i dokąd idziesz. Wsadziłaś dłonie do kieszeni od Twojej bluzy i szłaś przez ulice, których nawet nie znałaś. Nawet po drodze nie mogłaś powstrzymać się od tego, aby nie płakać. Chodziłaś w deszczu i wycierałaś swoje łzy myśląc o chłopaku, którego wciąż kochasz i… nadal Ci na nim zależało, ale czułaś się zraniona i zdradzona i nie widziałaś szansy na to, aby cokolwiek naprawić pomiędzy Tobą a nim.
Nie byłaś skupiona na tym gdzie idziesz, nie patrzyłaś przed siebie a jedynie widziałaś przed swoimi oczami tylko chłopaka. Przechodząc przez ulicę miałaś głowę spuszczoną w dole i splatałaś swoje dłonie. Nie widziałaś nawet tego, że przechodząc przez ulicę zatrzymał się zaraz przed Tobą samochód. Otarłaś swoje policzka spoglądając w stronę auta, z którego po chwili wysiadł chłopak o którym ciągle myślałaś. Widząc go chciałaś jak najszybciej zniknąć, abyś nie musiała go oglądać, jednak chłopak był zmotywowany rozmową z kumplem i nie chciał się tak łatwo poddać.
-Zaczekaj… - stanął przed Tobą torując Ci drogę na wszystkie sposoby.
-Odwal się ode mnie, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. Wracaj do swojej blondi a mnie zostaw w spokoju.
-Nie, nigdzie nie pójdziesz dopóki mnie nie wysłuchasz.
-Nie będę z Tobą gadać.
-Będziesz… proszę Cię, pozwól mi, daj mi minutę, jeśli nie będziesz chciała mnie widzieć, po prostu zniknę, więcej mnie nie zobaczysz, ale przed tym zanim podejmiesz decyzję, daj mi coś powiedzieć, błagam Cię… - wahałaś się czy wysłuchać Zico czy jednak nie. Zgodziłaś się tylko dlatego, bo naprawdę go kochasz.
-Minuta i ani sekundy dłużej.
-Wiem, że już to mówiłem, ale ja naprawdę nic nie czuję do tamtej dziewczyny. Słyszysz? Do niczego między nami nie doszło, wtedy.. to było jakieś chore nieporozumienie a ona wykorzystała sytuację, e byłem przybity. Wiem, że w przeszłości nie byłem perfekcyjny, ale nigdy bym Cię nie zranił. Tamta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy, nie kocham jej, kocham Ciebie i tylko Ciebie, proszę uwierz mi, proszę.
-Ja już nie wiem w co mam wierzyć. Widziałam Cię wtedy z nią, jak się tuliliście, obściskiwaliście i nie wiem co się stało kiedy wyszłam.
-Nic się nie stało… nic nie zaszło…
Ty usiadłaś na masce samochodu nadal płacząc a on stał oparty o bok swojego samochodu.
-Modliłam się, aby zapomnieć o Tobie. Kochałam Cię i kocham nadal, ale myślenie o Tobie sprawiało mi ból a ja nie chciałam cierpieć, chciałam tylko świętego spokoju…
-Proszę Cię, wybacz mi. Dla Ciebie nawet będę w stanie rzucić tą cholerną pracę, tylko mi wybacz. Nie poradzę sobie bez Ciebie, nie widzę życia bez Ciebie.  Błagam Cię… nie przekreślajmy tego co przeżyliśmy razem przez tyle czasu… proszę…  - wstałaś z maski samochodu odwracając się do chłopaka. Spojrzałaś w górę myśląc przez moment co powinnaś zrobić. Zico wolnym krokiem podszedł do Ciebie patrzą Ci prosto w oczy i czekał na Twoją odpowiedź. – powiedz coś… ja Cię naprawdę kocham, chcę być z Tobą do końca życia, tylko daj mi szansę…
-Ja też Cię kocham – Zico stał nieco rozpromieniony po czym nie wahając się ponownie mógł chwycić Cię za policzka i złączyć Wasze usta w pocałunek. Nie przeszkadzał Wam deszcz, ani to, że inne samochody zaczęły trąbić na Was, wtuliłaś się w chłopaka odwzajemniając pocałunek, który trwał dłuższą chwilę. Brakowało Ci tego, chciałaś z powrotem poczuć jego dotyk, który był lekarstwem na wszystko i tak naprawdę wiedziałaś, że i Ty nie wyobrażasz sobie swojego życia bez niego. Po paru sekundach zaprzestałaś całować i spojrzałaś na niego mówiąc tylko :
-Ostatni raz… kolejnej szansy nie będzie – schowałaś głowę w zagłębieniu szyi swojego chłopaka tuląc się do niego i fakt, że na zewnątrz było zimno, tak przy chłopaku czułaś ciepło.
-Nigdy Cię nie skrzywdzę… nigdy, przysięgam.

-Pocałuj mnie – Zico z uśmiechem na twarzy przybliżył się do Ciebie całując Twoje chłodne usta, które z każdą sekundą robiły się coraz bardziej gorące dzięki temu jedynemu chłopakowi. Dałaś mu szansę, która była jego ostatnią szansą i uwierzyłaś mu, że kocha tylko Ciebie.

________

Niedługo powinnam wstawić również sc. z naszym ciasteczkiem czyli Jungkookiem! ^.~ 

5 komentarzy:

  1. Piękne <3 Naprawdę masz talent do pisania!! ^^
    "był kolorem twojej krwi" skojarzyło mi się z piosenką Ellie do 50 shades XD
    Cudo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tyś genialna jest dziewczyno. Twój styl pisania jest taki inny, nie wiem jak to określić, ale jest zupełnie inny, przyciąga człowieka od razu do Twoich scenariuszy.
    Ty to tak realnie opisujesz, że ja przenoszę się do zupełnie innego świata jak to czytam bo to tak wciąga. I pewnie nie było łatwo napisać takiego typu scenariusz, ja sama staram się coś pisać powoli i wychodzi mi mało profesjonalnie i nie umiem dobrze napisać sceny pocałunku a co dopiero coś takiego. Osoba dla, której napisałaś ten scenariusz pewnie była tak zadowolona jak ja teraz!
    Czekam na więcej! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam tylko jedno do powiedzenia - zacznij pisać książki. Ty stajesz się dojrzalsza z każdym nowym scenariuszem a ten z pewnością nie jest łatwy do napisania i jest zajebiście długi co jest plusem ogromnym. Twoje poprzednie scenariusze były takie delikatnie a teraz pokazujesz więcej i gdzie Ty to skrywałaś przez cały czas to ja nie wiem. Zastanów się nad pisaniem jakiś książek czy cokolwiek, w takiej wersji podobasz mi się bardzo. Trzymaj tak dalej!

    Silver

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No..... można tak powiedzieć, że ''dojrzalsza'' heh...
      Co do książki to nie wiem, nie myślałam o tym nigdy i pewnie nie byłabym gotowa na coś takiego. Ale zobaczymy jak to będzie w przyszłości z moim pisaniem, chociaż pisarstwo mnie bardzo interesuje ^ ^

      Usuń
  4. Bujaa trochę mnie nie było a ty rozgrzewasz atmosferę. No więc ja jestem zakochana w scenariuszu tym jak i poprzedniej części tego scenariusza. GENJJJJUSZKA xD Weny! :*
    HyeRin.

    OdpowiedzUsuń