Druga część napisana dla mojej Kyomini!
Mam nadzieję, że nie ma żadnych błędów (jeśli są to melduje, aby mnie poprawić!) i miłego czytania!
Od momentu, w którym pierwszy raz w swoim wspólnym życiu
przeżyliście prawdziwą i chyba najdłuższą ‘’małą’’ wojnę i odkąd przeżyliście
chyba jedną z najpiękniejszych nocy czułaś i byłaś 100% pewna tego, że chłopak,
którego kochasz jest tym jedynym i na całe życie. Fakt faktem, że kolorowo nie
było, czasami czułaś się opuszczona przez chłopaka a Wasze kłótnie, które były
na porządku dziennym czasami oddalały Was od siebie, ale nawet w kryzysowych
sytuacjach nadal go kochałaś tak mocno jak dzisiaj a Wasze uczucie wzmocniło
się po ostatniej kłótni. Zbliżyliście się do siebie jeszcze bardziej a Wasze
uczucie od tamtej pory jest silne i mocne jak pętla, której nie da się
rozwiązać.
Zico był dla Ciebie jak dzień i noc, był kolorem Twojej
krwi, jest jedyną osobą, której dotyk koi każdy nawet największy ból, jest jak
najcudowniejsze lekarstwo na świecie i nigdy nie sądziłaś, że może to znaczyć
dla Ciebie tak wiele. Czasami był obawą, ale nie dbałaś o to bo nigdy nie
czułaś się tak jak właśnie przy nim i nawet największa głupota jaką potrafił
popełnić nie zrażała Cię do niego bo mimo tego czułaś prawdziwą miłość i
szczere uczucie, a on odwzajemniał wszystko, każde słowo ‘’Kocham Cię’’
wypowiedziane z Twoich ust.
Wasze wszystkie sprzeczki staraliście się pozostawić w przeszłości
i nigdy więcej do tego nie wracać. Od tego momentu liczyłaś się tylko Ty i on,
wy dwoje stworzyliście związek, który co prawda przechodził kryzysowe chwile,
ale oboje stworzyliście coś pięknego, silnego, coś co będzie łączyć Was na
zawsze.
Zico zmienił swoją osobą o niemal 360 stopni bo kochał Cię
tak mocno jak tylko potrafił i wiedziałaś, że nikt nie będzie w stanie dać Ci
tego co on, nikt nie będzie darzył Cię takim uczuciem jak on. Chcieliście
podążać za sobą nawet w ciemnościach, zabrać się nawzajem do przeszłości
niebieskich ciał. Byliście jak Romeo i Julia, którzy kochali się niezależnie od
tego co by się stało, byliście jednością.
Zmiany zaszły nie tylko w Waszym wspólnym i prywatnym życiu,
ale również zawodowym. Miałaś chłopaka, który od pewnego czasu otrzymał miano
‘’zastępca kierownika’’. Z dumą obserwowałaś jego starania i zaangażowanie we
wszystko co robił i to, że został tym kim jest to dla Ciebie największy dowód
na to, ze chłopak naprawdę przeszedł metamorfozę, choć czasami nie do końca
umiałaś cieszyć się tym wszystkim, Twoje obawy i podświadomość pisały zupełnie
inne scenariusze niż te, które starałaś sobie wyobrazić. Duży dom, drogi
samochód i pieniądze – w zasadzie nie potrzebowałaś tego w swoim życiu bo i bez
tego byłaś szczęśliwa z chłopakiem przy Twoim boku i to on był całym Twoim
światem, tylko on i nic ani nikt nie był w stanie tego zmienić… nawet
pieniądze.
…
Duża sypialnia ozdobiona w czerwone i czarne akcenty, która
oświetlona była jedynie przez lampy uliczne i małą lampeczkę w sypialni a… a w
niej Ty i on. Oboje siedzieliście na jednym fotelu z aksamitnej tkaniny, który
znajdował się niedaleko łóżka. On tulił Cię na swoich kolanach, trzymając
lampkę zimnego czerwonego wina i jak zwykle rozmyślał nad przyszłością zawodową
a Ty wtulona w niego wygodnie ułożyłaś się na jego kolanach nie słuchając jak
chłopak próbuje rozkręcić temat o swojej pracy i rozkoszowałaś się smakiem jego
ciała i dotykiem jego skóry, którą całowałaś kawałek po kawałku rozpinając co
chwilę kolejny guzik po guziczku. Na jego klatce piersiowej i nie tylko
ukazywały się małe czerwone ślady, które z dumą mu robiłaś. Byłaś ubrana w jego
ulubiony szlafrok ze śliskiego materiału i miałaś na sobie jedynie czerwoną,
można powiedzieć, że nawet bordową bieliznę, którą chłopak za wszelką cenę
próbował odsłonić ze szlafroka, który miałaś na sobie. Uwielbiałaś to jak
opuszkami palców smyrał Cię po udach, biodrach, okolicach piersi i szyi i
kochałaś to w jakże niezwykle szarmancki sposób próbował Cię uwieźć.
Ty postanowiłaś, że nie możesz pozwolić mu na to, aby nawet
teraz w tej małej chwili uniesienia przejął inicjatywę. Ułożyłaś dłoń na jego
policzku i powoli przeszłaś z pocałunkami na jego usta. Chłopak mimo, iż myślał
tylko o pracy nie umiał powstrzymać się od tego, aby móc odwzajemnić Twój
pocałunek choć… po chwili nieco spoważniał, spojrzał na Ciebie dziwnym wyrazem
twarzy gdzie ujrzałaś również jego lekko podniecający uśmiech, którego nie
mogło u niego zabraknąć. Zerknęłaś na niego przy czym oblizałaś swoje wargi dotykając
je delikatnie opuszkami palców i wprost zapytałaś :
-Co? – nie otrzymują odpowiedzi spojrzałaś na niego z
bardziej poważniejszym wyrazem twarzy odzywając się ponownie – no co? – i chcąc
być jednak spokojną i opanowaną posłałaś w jego stronę mały i delikatny
uśmieszek, na który zareagował odpowiadając :
-Masz… sine usta od całowania mnie skarbie, wiesz? – Zico
jednak z podziwem oglądał Twoje lekko sine usta na co Ty, aby pokazać mu, że
nie tylko on potrafi rządzić odpowiedziałaś z małym rewanżem do chłopaka :
-A co? To Cię nie podnieca?
-Jak jasna kurwa jego mać tak – odłożył lampkę wina na mały
stoliczek obok i przestając myśleć o pracy i jutrzejszym dniu skupił się tylko
i wyłącznie na Tobie obejmując Cię dłonią i przyciągając do siebie pokazał ponownie
jak zamienia się w drapieżcę całując namiętnie jak jeszcze chyba nigdy dotąd.
Oboje podążaliście za dotykiem swoich języków, które
nawzajem pieściliście w swoich ustach. Podczas kiedy Ty prawie zdzierałaś z
niego koszulę a on pociągał za Twoje skąpe, bordowe majtki, świetnie
zapowiadającą się chwilę uniesienia przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu na co
Zico zareagował od razu.
-Nie proszę, zostaw to, niech dzwoni dalej – chciałaś z
powrotem poczuć usta Zico na swoich i nie chciałaś, aby cokolwiek i ktokolwiek
odrywał Was od siebie, ale z chwilą widziałaś, że chłopak wybiera inaczej.
-Muszę, to telefon z pracy i nie mogę tego ignorować.
-No to zadzwoni kiedy indziej, wyłącz telefon i dokończmy to
co zaczęliśmy przed chwilą… - po kilku sekundach chłopak zerwał się z siedzenia
zostawiając Cię samą i podążał do wyjścia z sypialni na co Ty nieźle się
rozzłościłaś.
-No ale… gdzie Ty idziesz? Przecież mieliśmy spędzać ten
wieczór razem, zapomniałeś już?
-Przepraszam.
-Jasne, jak zawsze tylko to potrafisz z siebie wydusić, nie
masz żadnych skrupułów.
-Kochanie nie kłóć się teraz, przecież to tylko telefon a ja
zaraz wrócę z powrotem.
-Wrócisz… nad ranem, aby się przebrać, zjeść śniadanie i iść
z powrotem na resztę dnia do pracy zostawiając mnie samą w domu, okej, jak
chcesz – ruszyłaś się z fotela chcąc podążać w stronę balkonu na co chłopak
zareagował dość gwałtownie mówiąc :
-Nie wygłupiaj się, zaraz wrócę.
-Dobra weź… idź już… pogadaj sobie przez ten telefon, nie
pierwszy raz mnie wystawiasz. No idź, na co czekasz? Przecież.. nie możesz tego
ignorować prawda? – chłopak bez zastanowienia się opuścił sypialnię a Ty
uchyliłaś drzwi balkonu wychodząc na niego i zerkałaś przed siebie patrząc na cudownie
oświetlone ulice miasta mówiąc do samej siebie – wiedziałam, że tak będzie – po
czym zaczęłaś splatać swoje palce zaczynając zastanawiać się nad pewnymi
rzeczami.
Zerknęłaś w górę patrząc w niebo, które cudownie wyglądało w
świetle wszystkich małych gwiazd i księżyca, na który uwielbiałaś patrzeć.
Stojąc na balkonie i rozmyślając czułaś dłoń wokół swojego biodra. Nawet nie
próbowałaś się do niego odwrócić bo czułaś się lekko skrzywdzona i zignorowana
przez chłopaka.
-Zostaw mnie.. – odsuwałaś się centymetr po centymetrze od
Zico, który jednak się nie poddawał i podążał za Tobą.
-Kochanie.. przecież wiesz, że Cię kocham – widząc, że nie
dajesz za wygraną zaczął przymilać się do Ciebie układając czoło na Twojej
skroni i dłońmi oplatał Twoje ciało niczym wąż. Westchnęłaś jedynie cichutko
mówiąc do niego :
-No właśnie nie wiem, nie wiem czy kochasz bardziej mnie czy
swoją pracę, czy pół na pół, więc jeśli się zastanowisz to daj mi znać –
stanowczo dałaś do zrozumienia chłopakowi, że nie masz ochoty na jego gierki i
wolałaś, aby jednak porządnie zastanowił się czego tak naprawdę pragnął i
chciał. Jednakże Twoje każde ostrzeżenie było ignorowane przez Zico, który
stanął tuż obok Ciebie i powoli zsuwał z Ciebie Twój szlafrok odkrywając Twoje
ramię. Z ogromną pasją zostawiał na nim pocałunki i nie wahał się przed zostawianiem
malutkich malinek.
-Przestań, nic tym nie wskórasz – jednak im więcej
odpychałaś chłopaka tym bardziej on napalał się na Ciebie. Dotknął Twój
podbródek i delikatnie odwrócił Twoją głowę w jego stronę po czym z przerwami
całował Twoje usta mówiąc ochrypniętym głosem :
-Wiesz, że Cię kocham… proszę, pozwól, że Ci udowodnię,
tylko daj mi na to szansę – całkowicie pochłonięta szczerą miłością i słowami,
które w jego ustach brzmiały jak ukojenie, pozwoliłaś oddać się tej pokusie i
żądzy, która w narastająco szybkim tempie otoczyła Wasze ciała.
Zico wprowadził Was z powrotem do sypialni unosząc Twój
szlafrok do góry i bardzo zwinnie zrzucił go z Ciebie po czym bezwładnie
padliście na łóżko a chłopak zdjął z siebie wcześniej rozpiętą przez Ciebie
koszulę.
-Co Ty robisz…uh – zapytałaś jakby zupełnie nieświadoma
niczego patrząc przy tym prosto w oczy swojego ukochanego.
-Kocham Cię… - Zico niczym najdziksze zwierzę bez wahania
utopił swoje wargi w Twoich czasami przygryzając je z całej siły. Nie mógł
powstrzymać się również od tego, aby móc zobaczyć Cię nagą i tylko całą jego. Z
całej siły zerwał ramiączka od Twojego bordowego stanika nie odrywając przy tym
swoich ust od Twoich. Zsunął go z Twoich piersi a Ty mocno zacisnęłaś paznokcie
na jego plecach robiąc dość głębokie ślady i rany na jego skórze co w ogóle nie
przeszkadzało Twojego chłopakowi.
-Musisz się postarać, abym przestała się na Ciebie złościć…
samymi pocałunkami nie sprawisz, że przestanę się na Ciebie wściekać –
powiedziałaś do niego z małymi odstępami głośno przy tym oddychając. Zaczęłaś
sięgać do jego spodni i rozluźniać jego pasek. On po chwili językiem zjechał od
szyi aż do dołu brzucha i nie zastanawiając się chwycił za górną część Twojej
dolnej bielizny i zsunął z Ciebie Twoje bordowe majtki. Chłopak chwilę Ci się
przyglądał po czym powoli zdjął z siebie spodnie wraz z bokserkami. Dotykałaś
jego skóry od klatki piersiowej a swoją dłoń zatrzymałaś bardzo niebezpiecznie
blisko jego penisa co bardzo pobudzało chłopaka.
-Na co czekasz? – tym pytaniem zmotywowałaś Zico, który
zatopił swoją męskość w Tobie i zrobił to z bardzo cwanym i uwodzicielskim
uśmieszkiem. Ty wzięłaś bardzo głęboki wdech chwilę go zatrzymując i wypuściłaś
powietrze wraz z małymi jękami, które wydobywałaś z siebie. Zico wsłuchiwał się
w bicie Twojego serca, ciężkie oddychanie i małe jęki, które były dla niego jak
jego ulubiona piosenka.
-Mm o.. fuck – głowa nie zwisała z Twojego łóżka a mimo to
odchylałaś ją do tyłu tak jak tylko się dało przymykając delikatnie swoje oczy
i chwytałaś chłopaka za pośladki zaciskając je w swoich dłoniach.
-Kochanie… całe łóżko skrzypi – Zico rzadko cokolwiek mówi
podczas stosunku a to, że się odezwał rozzłościło Cię, ale raczej w dobrym
znaczeniu tego słowa.
-Zabiję Cię jeśli teraz przest..ahh…niesz – przez moment
Twoje zdanie zabrzmiało jak forma kryminalna Waszego stosunku, aczkolwiek
chłopak był tak zmotywowany jak nigdy dotąd i chcąc sprawić Ci jeszcze większą
przyjemność nieco przyspieszył ruchy, którymi oboje prawie doznaliście
zaspokojenia. Chłopak nachylił się nad Tobą i spojrzał z poważną miną zerkając
w Twoje oczy po czym powoli musnął Twoje spragnione usta i pocałunkiem rozpalił
Wasze ciała.
Po kolejnym cudownym razie oboje doszliście w tym samym
momencie a Ty jęknęłaś w jego usta i objęłaś go wokół szyi. Zico chwycił Cię za
dłonie i pociągnął do siebie układają Cię delikatnie w swoich ramionach po czym
oboje zetknęliście Wasze czoła ze sobą przy czym muskaliście swoje wargi co
Zico robił bardziej namiętniej.
-Hej… chyba wystarczy już na dzisiaj, nie sądzisz?
-Sądzę… sądzę, że mam ochotę na więcej… - po czym ucałował
Twoje usta i dodał ponownie – więcej i… więcej…
-Przestań – zaśmiałaś się cichutko do siebie i kontynuowałaś
to co chciałaś powiedzieć – przecież dopiero skończyliśmy głupku – ale czy Zico
w ogóle się tym przejął? Niee, ani trochę.
Chłopak odwrócił wzrok od Twoich oczu po czym przeniósł je
na piersi i czule oraz jakże delikatnie smyrał Cię po nich opuszkami palców i
wiedziałaś, że robi to specjalnie.
-Zico… - przymknęłaś oczy i zagryzłaś swoją wargę mówiąc
dalej – wystarczy już, dopiero co skończyliśmy – mimo, iż mówiłaś ‘’nie’’ tak
naprawdę miałam ochotę powiedzieć ‘’nie baw się ze mną tylko pokaż mi co
jeszcze potrafisz’’, ale nie mogłaś mu ulec choć to co robił było silniejsze niż
Twoje mówienie, że już nie chcesz. Wtuliłaś się do niego a on smyrał Twoje
plecy i całował Twoją szyję. Spojrzałaś na niego, on na Ciebie i wyjechałaś
prosto z mostu :
-Nie..
-Mm tak.
-Nie, już nie.
-Ależ tak skarbie – przyssał się do Twoich warg po czym
ponownie układał Was na łóżku i dodałaś jedynie :
-Jesteś wariatem!
-Jestem mega napalonym szczęściarzem, który ma Ciebie tylko
dla siebie i pragnie kochać się z Tobą przez całą noc nie robiąc żadnej przerwy
– zamruczał jak duży i dorosły kociak i po chwili leżał na Tobie bardzo pewny
siebie i zdeterminowany.
-Jesteś.. bardzo bardzo walnięty, ale.. ale bądź mój przez
całą noc, proszę..?
-Jak sobie życzysz – nakrył Was od stóp do głów kołdrą pod
którą to Ty przejęłaś stery pokazując Zico na co się stać.
…
Po całej namiętnej, szalonej i jednej z Waszych
najdłuższych, ale cudownych nocy przebudziłaś się okryta nie kołdrą a
prześcieradłem. Odwróciłaś się w drugą stronę łóżka gdzie leżał Twój ogier.
Układając dłoń na jego miejscu poczułaś, że nie ma tam nikogo. Otworzyłaś swoje
zaspane oczy po czym spojrzałaś na miejsce obok gdzie Twojego ukochanego nie
było. Zarzuciłaś na siebie jedynie jego białą koszulę i rozglądałaś się po
pomieszczeniach przecierając delikatnie swoje oczy. Zico jak zwykle i każdego
ranka szykował się do wyjścia a po nocy, którą dzisiaj przeżyłaś całkowicie
zapomniałaś o obowiązkach swojego faceta.
-Myślałam, że dzisiaj zrobisz sobie wolne – stałaś oparta o
ścianę patrząc na Zico, który stał jedynie w samych spodniach i kompletnym
nieładzie co Ciebie pociągało bez dwóch zdań.
-Wiem, ale wiesz jak to jest, nie mogę ignor..
-Tak tak wiem… nie możesz ignorować pracy, już to słyszałam
– jak zwykle potrafił widzieć tylko pracę i pracę co Ciebie w niektórych
momentach troszkę irytowało.
-No ale co Ty, przecież wczoraj o tym rozmawialiśmy – stojąc
opartą o ścianę spuściłaś niego swój wzrok na dół kiedy chłopak podszedł do
Ciebie próbując wywołać uśmiech na Twojej twarzy. – Kochanie, spójrz na mnie,
proszę – uniosłaś niechętnie głowę patrząc z obrażonym wyrazem twarzy
przewracając delikatnie oczami na lewo i prawo. Zico chwycił Cię za podbródek podchodząc
bardzo blisko do Ciebie a drugą dłonią splótł Wasze palce i kontynuował zdanie,
które chciał najwyraźniej dokończyć, lecz Ty zrobiłaś to pierwsza mówiąc :
-Co tu jeszcze robisz? Przecież spóźnisz się do pracy, a
tego nie chcesz przecież – Zico nie odwracając wzroku od Ciebie powoli
przybliżył swoje usta do Twoich całując Cię czule tak jak robił to każdego
ranka.
-Nigdy, ale to nigdy i przenigdy nie pomyślałbym, że praca
jest ważniejsza niż Ty. Przecież wiesz, że Cię kocham, z Tobą chciałbym iść na
koniec świata i przenosić z Tobą góry, chcę stąpać po ziemi po której stąpasz
Ty i nic nie zmieni tego uczucia pomiędzy nami, nic ani nikt, przysięgam – z
jednej strony było trudno Ci nie złościć się na chłopaka bo czasami wydawało Ci
się, że praca to jego druga dziewczyna, aczkolwiek z drugiej strony wiedziałaś,
że jest tak jak powiedział i powtarza to za każdym razem kiedy chce, abyś była
szczęśliwa i najszczęśliwsza na świecie. – No chodź tu.. – Zico przyciągnął Cię
do siebie tuląc Cię najmocniej jak tylko potrafił. Ułożyłaś głowę na jego
ramieniu przymykając oczy, aby móc nacieszyć się tą chwilą.
-Czy… Ty masz moją koszulę?
-A co? chciałeś ją włożyć do pracy? – objęłaś Zico w pasie i
popatrzyłaś na niego z triumfalnym uśmiechem.
-Chciałem, ale… na razie masz ją na sobie i musisz mi ją
oddać.
-No to mi ją zdejmij – zaczęłaś podążać ku sypialni i małymi
kroczkami oddalałaś się od chłopaka drocząc się z nim na początek najlżej jak
potrafiłaś.
-Kochanie, musisz mi ją oddać.
-No to chodź… nie mam nic pod spodem – posłałaś do chłopaka
oczko i zaczęłaś rozpinać górne guziczki od koszuli i nie żartowałaś mówiąc, że
nie masz na sobie nic oprócz tej koszuli.
-Nie masz… nic pod spodem?
-Jestem zupełnie naga pod spodem, możesz to sprawdzić, tylko
musisz mi zdjąć tą koszulę jeśli tak bardzo ją chcesz – i bingo! Chłopak nie
mógł powstrzymać się od tego, aby nie zrobić swojego znanego dobrze Ci cwanego
uśmiechu i wyrazu twarzy jak wtedy kiedy leżałaś na łóżku z winogronami a on
wszedł w skórzanej kurtce klękając nad Tobą z takim samym wyrazem twarzy jaki
robi teraz.
-Chyba wiem co próbujesz zrobić.
-Naprawdę? Oświeć mnie – rozpięłaś koszulę do końca i powoli
ukazałaś swoją nagą sylwetkę na co chłopak zagryzł swoją wargę sycząc przy tym.
-Chyba mnie przekonałaś – Zico przestał martwić się o
koszulę i zdejmując ją z Ciebie nieco ją rozdarł, ale to było mało istotne dla
niego w tamtym momencie bo chciał tylko Ciebie. Oboje upadliście na schody,
które prowadziły do sypialni i postanowiliście osłodzić sobie poranek ciesząc
się z sobą w jakże namiętny i podniecający sposób.
Nie wiedziałaś jednak tego, że noc jaki i poranek spędzony z
Twoim ukochanym był tak naprawdę ostatnim, którym mogłaś się nacieszyć. Byłaś
najszczęśliwszą osobą na ziemi do czasu kiedy jedna z osób, którą najbardziej w
świecie kochałaś zrobiła Ci największe świństwo jakie tylko było możliwe…
…
-Nie wierzę, Ty nie czujesz się choć odrobinę winny całej
tej sytuacji.
-Mam być winny temu, że chce dla nas, dla Ciebie jak
najlepiej? Mam czuć się winny, że się zmieniłem? Mam czuć się winny, że jestem
zupełnie inny niż kiedyś? O to Ci chodzi?
-Zachowujesz się jakbyś rozmawiał ze mną na ten temat po raz
pierwszy. Cieszę się, że się zmieniłeś, ale.. czasami jednak wolałabym, aby
wrócił dawny Zico – usiadłaś bezwładnie na schodku wzdychając cichutko.
-Dawny ja… - chłopak jedynie w chamski sposób pokazał swój
głupi uśmieszek kręcąc przy tym głową – dawny ja to przeszłość, poza tym to Ty
chciałaś, abym się zmienił więc zastanów się czego Ty w ogóle chcesz.
-Aha, czyli to moja wina?
-Tego nie powiedziałem.
-Ale zasugerowałeś i przestań chodzić w kółko po domu tylko
rozmawiaj ze mną normalnie.
-Ale problem tkwi w tym, że ja wiem o co Ci chodzi i niebyt
wiem jak z Tobą rozmawiać.
Im dłuższej słuchałaś chłopaka, tym bardziej stawałaś się
coraz bardziej bezsilna.
-Powiedziałeś, że zrobiłeś to bo mnie kochasz…
-Bo kocham i zrobiłem to dla Ciebie, zrozum to w końcu.
-Ale gdybym nie postawiła Ci ultimatum nadal byłbyś tamtym
człowiekiem, prawda?
-Tamto to już przeszłość.
-Byłbyś czy nie?
-Przestań, już Ci mówiłem, że zrobiłem to z miłości do
Ciebie - chłopak zebrał się do wyjścia zostawiając Waszą rozmowę i problemy za
sobą.
-Gdzie Ty idziesz? Przecież rozmawiamy..
-Sorry, ale… spieszę się trochę a nasze każde rozmowy
zamieniają się w kłótnie co zaczyna być irytujące. Muszę pomyśleć..
-Pomyśleć.. nad czym? – w tamtym momencie wstałaś ze schodka
i powoli podążałaś za chłopakiem, którego słowa bardzo Cię zaniepokoiły i
zmartwiły.
-Nad wieloma rzeczami, nad nami. Nie czekaj na mnie z
kolacją, nie wiem o której będę. Trzymaj się – patrzyłaś na to jak chłopak
wychodzi mówiąc Ci zwykłe i wymuszone z siebie ‘’trzymaj się’’. Usiadłaś na
szafce odgarniając swoje włosy i rozmyślałaś nad dziwnymi słowami Zico bo nie
do końca wiedziałaś co miał na myśli mówiąc tekst typu ‘’muszę pomyśleć’’. Chwyciłaś Wasze wspólne zdjęcie, które leżało
na szafce na której siedziałaś. Patrzyłaś na zdjęcie, na którym oboje byliście
szczęśliwi a do oczu podeszły Ci łzy, które skapywały na zdjęcie. Czułaś, że
puszczają Ci nerwy a swoją złość wyładowałaś rzucając Waszym wspólnym zdjęciem
o ścianę a szkło rozprysło się na małe kawałeczki. W pewnym momencie zaczęłaś
żałować, że nie ma już dawnego Zico jakim był kiedyś, ale nie miał w głowie
tylko pracy, lecz Ciebie i fakt, że palił i czasami wypił, ale szczerze Cię
kochał…
Resztę poranka spędziłaś chodząc ciągle w kółko po domu a za
moment po prostu bezwładnie siadałaś na kanapie i marzyłaś o tym, aby móc
wkraść się do umysły chłopaka i zobaczyć jego myśli, które według Ciebie nie
wróżyły niczego dobrego. Chciałaś jeszcze raz na spokojnie porozmawiać z
chłopakiem. Siedziałaś z telefonem przed sobą próbując napisać do niego
wiadomość, którą co chwilę kasowałaś i pisałaś od nowa wahając się czy wysłać
ją czy nie. W głowie miałaś jeden wielki kołowrotek i miałaś ochotę na to, aby
chwycić butelkę z alkoholem i zapomnieć o całej rozmowie, która zaszła między
Tobą a chłopakiem wcześnie rano.
Nie chciałaś się z nim kłócić czy być skłócona, dlatego
zamiast wiadomości chciałaś do niego pojechać. Nie miałaś zamiaru go
przepraszać bo niczemu nie zawiniłaś, ale miałaś nadzieję, że kolejna rozmowa,
spokojna i szczera rozmowa między Wami coś zmieni… ale tylko tak myślałaś, aż
do czasu..
Budynek, w którym pracował Twój ukochany był ogromny, a Zico
rzadko, naprawdę bardzo rzadko i raz na kiedy poprosił Cię, abyś czasami mu
towarzyszyła, ale to było dla Ciebie mało istotne chociaż czasami i dziwne.
Mijałaś te wszystkie biura czując się trochę dziwnie w takim
towarzystwie. Ludzie biegali od pokoi do pokoi z różnymi teczkami, papierami,
rozmawiali przez telefon i omawiali swoje plany. Otarłaś delikatnie policzka,
które były trochę mokre od łez, które spływały powolutku. Próbowałaś udawać, że
wszystko jest w miarę ok, ale Twój świat przewrócił się do góry nogami wtedy
kiedy widziałaś swojego chłopaka w objęciach wysokiej blondyny. Patrzyłaś przez
szybę, która znajdowała się przy wejściu do każdego biura w tym budynku i
czułaś jak pęka Ci serce na widok dziewczyny, która dotyka chłopaka, masując
każdą część jego ciała, zdejmując swoją i jego marynarkę i próbuje się do niego
przytulać a on nic sobie z tego nie robił i pozwalał jej na wszystko. Nie
miałaś ochoty na to dłużej patrzeć. Zrobiłaś trzy kroki w tył wycofując się i
po prostu chciałaś uciec stamtąd i zapomnieć to co widziałaś. Byłaś pewna, że
chłopak żałuje dzisiejszej kłótni tak jak Ty i przychodząc tutaj miałam
nadzieję, że wychodząc dojdziecie do porozumienia zapominając o kłótni.
Wybiegłaś z budynku opierając się o szklane drzwi a łzy leciały po Twoim
policzku niczym wodospad a w tamtym
momencie miałaś ochotę jedynie zapaść się pod ziemię i zapomnieć o całym
świecie.
…
W domu jedynie co robiłaś po powrocie to chciałaś zatopić
smutek w butelce wina, które wypijałaś lampka po lampce. Miałaś ochotę spalić
wszystkie Wasze wspólne zdjęcia i powiedzieć chłopakowi to co myślisz a byłaś
pewną siebie osobą, która nie wahała się, aby powiedzieć co myśli.
Siedziałaś na blacie kuchennym próbując opanować swój płacz.
Na przeciwko Ciebie leżały dwie butelki wina a obok nich lampka wina, której
nie wypiłaś do końca. Czekałaś na Zico, który nie był świadomy niczego. Po tych
kilku minutach czekania na chłopaka usłyszałaś dźwięk kluczy oraz zamykania
drzwi. Ty siedziałaś na blacie kuchennym mając głowę spuszczoną w dół zupełnie
nie wiedząc co masz zrobić, byłaś totalnie skołowana… i zdradzona.
-Kochanie, tutaj jesteś, szukałem Cię i… - kiedy chłopak
próbował zbliżyć się do Ciebie chcąc Cię pocałować Ty odwróciłaś głowę w drugą
stronę nie chcąc na niego patrzeć. – ej, jesteś jakaś dziwna…stało się coś? i…
Ty piłaś?
-Jeszcze pytasz? – zeszłaś z blatu kuchennego biorąc do rąk
lampkę z winem i dokończając ją otarłaś swoje łzy.
-Nie rozumiem… o co chodzi?
-O nic, teraz to już bez znaczenia. Wracaj lepiej do tej
swojej dziuni.
-Przestań pić bo zaczynasz gadać brednie i słuchaj jak do
Ciebie mówię.
-Zostaw mnie! Jesteś pieprzonym kłamcą, dla którego
marnowałam całe swoje życie, idź stąd.
-Co Ci odbiło? Przyjechałem tutaj wcześniej i specjalnie,
aby móc z Tobą porozmawiać i przeprosić za to co powiedziałem a Ty… mówisz do
mnie coś czego nie rozumiem i do tego jesteś prawie pijana. Powiem mi o co
chodzi to porozmawiamy.
-Mam Ci powiedzieć o co chodzi? Z nami koniec.
-Słucham? Zostaw to cholerne wino i zacznij ze mną normalnie
rozmawiać.
-Ale przecież ze mną nie da się normalnie rozmawiać, powiedziałeś
mi to rano i w ogóle zostaw mnie, nie chcę Cię widzieć wiecej.
-Ale czy ty siebie słyszysz? Porozmawiaj ze mną i wytłumacz
mi o co Ci chodzi.
-Idź się kochać ze swoją nową dziewczyną. Skoro lubisz
zabawy w pracy to teraz możesz balować do woli, ile Cię podoba bo jesteś wolny
– wzięłaś głęboki oddech opierając się o blat i dodałaś – widziałam wszystko.
Ciebie, ją w tym biurze, jak rozbierałeś ją wzrokiem a ona obmacywała Cię całego,
potem się do Ciebie przytulała i nie chcę wiedzieć co było dalej. Pakuj się i
wynoś z mojego życia.
-Ale ja Cię kocham!
-Więc po co bzyknąłeś tą laskę w swoim biurze? Po co to
zrobiłeś, dlaczego?
-Wytłumaczę Ci…
-Nie, zostaw mnie, nie mogę na Ciebie patrzeć, nie mogę
znieść Twojego widoku, nie potrafię pojąć tego, że jakaś inna dziewczyna Cię
dotykała a co gorsze…
-Do niczego nie doszło! Nic się nie wydarzyło.
-Wyjdź stąd, nie podchodź do mnie i wracaj do swojego
‘’luksusowego’’ świata – wybiegłaś z kuchni biegnąć prosto do sypialni. Zico
nie chciał dać za wygraną i tak jak czułaś pobiegł za Tobą, ale nie wpuściłaś
do środka, nie mogłaś, nie umiałaś…
-Kochanie wpuść mnie, proszę. Wytłumaczę Ci.
-Zostaw mnie – mówiłaś do niego po cichu przed drzwi. Powoli
odwróciłaś się plecami i zsunęłaś na ziemię wybuchając płaczem. Jedyne czego
chciałaś to to, aby chłopak po prostu zniknął.
-Kochanie… proszę, przecież ja Cię kocham – Zico przyłożył
czoło do drzwi błagając Cię o szansę. Widząc, że nie reagujesz na jego prośby w
jego oczach po raz pierwszy w życiu pojawiły się łzy.
-Idź, zostaw mnie, proszę… idź sobie… i nie wracaj więcej–
zraniona siedziałaś na podłodze przy drzwiach błagając po cichu chłopaka, aby
sobie poszedł. To jedyne czego chciałaś w tamtym momencie. Zico ociera łzy
swoją białą koszulą i powoli wycofywał się od Waszej sypialni. Chwycił jedno z
Waszych zdjęć schodząc na dół gdzie chwycił po drodze swoją marynarkę i wybiegł
z domu, tak jak prosiłaś.
Ty ciągle płakałaś na podłodze w sypialni i przez moment
żałowałaś, że go wyrzuciłaś, ale wiedziałaś jedno – nie zapomnisz o tym tak
szybko jak tego chciałaś a wiedziałaś, że przekonasz się o tym dopiero w
następnych dniach.
…
Minął tydzień odkąd nie widziałaś chłopaka. Wszelkimi
sposobami chciałaś o nim zapomnieć, ale jak miałaś to zrobić skoro dzień w
dzień męczył Cię swoimi wiadomościami, telefonami i przychodzeniem do domu
błagając Cię o szansę i o rozmowę. Widziałaś chłopaka na każdym kroku. Czułaś
jego zapach w całym domu a niektóre rzeczy przypominały Ci o nim dzień w dzień.
Wspólne zdjęcia, które leżały na półkach i które chciałaś zniszczyć, ale z
drugiej strony… przecież dalej go kochałaś i wymazując go ze swojej pamięci
sprawiałaś sobie jeszcze większy ból. Czułaś się w jak w jakiejś nieszczęśliwej
komedii, która nie ma końca. Nie miałam pojęcia gdzie Zico się znajdował i u
kogo, nie obchodziło Cię to, ale jednak myślałam o tym i ciągle, w każdej
sekundzie płacząc przy tym i modliłaś się, aby zapomnieć o nim.
…
-Biorę tylko parę swoich rzeczy, po resztę…. Po resztę
przyjdę kiedy indziej, chociaż to już bez znaczenia – tego dnia Zico ubłagał,
aby mógł przyjść po kilka swoich rzeczy. Nie chciałaś się na to zgodzić, ale
jakby nie patrzeć mieszkał z Tobą w tym domu i były tutaj wszystkie jego
rzeczy, tylko dlatego się zgodziłaś.
-Bierz co chcesz, mnie to nie interesuje już – stałaś oparta
o ścianę obok drzwi wejściowych, chłopak rzucił torbę na podłogę przyglądając
się Tobie przez cały czas. Nie patrzyłaś na niego, ale próbowałaś wyobrazić
sobie jego twarz kiedy na Ciebie patrzył.
-Proszę Cię – Zico chcąc dotknąć Cię w policzek, aby poczuć
ponownie Twój delikatny dotyk Ty uniosłaś dłoń i nieco odepchnęłaś go od siebie
odsuwając się od ściany. – nie rób tego, przecież ja Cię kocham, Ciebie nie ją,
proszę Cię…
-Już Ci nie wierzę.
-Co mam jeszcze zrobić? Paść na kolana i błagać Cię o
jeszcze jedną szansę? Przecież ja Cię kocham, dlaczego to robisz?
-Zabieraj swoje rzeczy i idź już. Nie łódź się więcej, to
koniec. – w oczach Zico pojawiły się łzy, które ukrywał przed Tobą. Wyszedł tak
jak tego chciałaś oglądając się jeszcze za Tobą. Widział zrozpaczoną Ciebie i nie
chciał ranić Cię swoją obecnością i po prostu odjechał płacząc za kierownicą.
Chłopak zatrzymał się u swojego kumpla a pierwsze co zrobił
po powrocie to chwycił butelkę alkoholu siadając na podłodze i wypijał po
trochu zatapiając swoje łzy. Rozpiął koszulę a łzy spływały nie tylko po jego
policzkach, ale również klatce piersiowej.
-Przecież ja Cię kocham… - szeptał sam do siebie robiąc
kolejny łyk alkoholu.
-Stary, ogarnij się wreszcie i zrób coś ze sobą.
-Co mam ze sobą zrobić? Chcę ją odzyskać z powrotem,
słyszysz? Ja ją kocham.. – Zico krzyczał zapłakany do swojego kumpla, który usiadł
na swoim łóżku pochylając się nad zapłakanym chłopakiem.
-Stary, jesteś facetem, tak? Pokaż, że masz jaja do cholery
i po pierwsze, nie odzyskasz jej jeśli będziesz tutaj tak siedział a dwa –
przestań pić, nie pamiętasz dla kogo się zmieniłeś? Myślisz, że ona byłaby
zadowolona gdyby zobaczyła Cię w takim stanie?
-No.. no nie…
-Więc posłuchaj mnie, ogarnij się, rusz.. dupę i rób to co
masz zrobić. Kochasz ją tak?
-No tak, ale ona nie chce ze mną rozmawiać.
-Przestań ryczeć i odstaw tą butelkę. Teraz, wstajesz ,
robisz ze sobą porządek i masz zrobić wszystko, aby ją odzyskać, przecież tego
chcesz, prawda?
-Niczego innego nie pragnę.
-Ruszaj tyłek i zrób to co masz zrobić. Nie wiem jak to
zrobisz, w tym już Ci nie pomogę, ale zdobądź z powrotem jej serce, tylko
musisz się postarać. Jasne? – Zico mimo tego, że płakał wiedział, że nie może
siedzieć bezczynnie i nic nie zrobić – zrozumiałeś mnie czy nie?
-Tak… tak.
-Więc zrób to jak mężczyzna i odzyskaj ją…
…
Po spotkaniu z Zico byłaś totalnie rozbita i zrozpaczona.
Mimo, iż na zewnątrz padał deszcz Ty nie mogłaś usiedzieć w domu, w którym było
mnóstwo wspomnień związanych z Tobą i chłopakiem. Wyszłaś na orzeźwiające
powietrze nie wiedząc tak naprawdę gdzie i dokąd idziesz. Wsadziłaś dłonie do
kieszeni od Twojej bluzy i szłaś przez ulice, których nawet nie znałaś. Nawet
po drodze nie mogłaś powstrzymać się od tego, aby nie płakać. Chodziłaś w
deszczu i wycierałaś swoje łzy myśląc o chłopaku, którego wciąż kochasz i…
nadal Ci na nim zależało, ale czułaś się zraniona i zdradzona i nie widziałaś
szansy na to, aby cokolwiek naprawić pomiędzy Tobą a nim.
Nie byłaś skupiona na tym gdzie idziesz, nie patrzyłaś przed
siebie a jedynie widziałaś przed swoimi oczami tylko chłopaka. Przechodząc
przez ulicę miałaś głowę spuszczoną w dole i splatałaś swoje dłonie. Nie
widziałaś nawet tego, że przechodząc przez ulicę zatrzymał się zaraz przed Tobą
samochód. Otarłaś swoje policzka spoglądając w stronę auta, z którego po chwili
wysiadł chłopak o którym ciągle myślałaś. Widząc go chciałaś jak najszybciej
zniknąć, abyś nie musiała go oglądać, jednak chłopak był zmotywowany rozmową z
kumplem i nie chciał się tak łatwo poddać.
-Zaczekaj… - stanął przed Tobą torując Ci drogę na wszystkie
sposoby.
-Odwal się ode mnie, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
Wracaj do swojej blondi a mnie zostaw w spokoju.
-Nie, nigdzie nie pójdziesz dopóki mnie nie wysłuchasz.
-Nie będę z Tobą gadać.
-Będziesz… proszę Cię, pozwól mi, daj mi minutę, jeśli nie
będziesz chciała mnie widzieć, po prostu zniknę, więcej mnie nie zobaczysz, ale
przed tym zanim podejmiesz decyzję, daj mi coś powiedzieć, błagam Cię… -
wahałaś się czy wysłuchać Zico czy jednak nie. Zgodziłaś się tylko dlatego, bo
naprawdę go kochasz.
-Minuta i ani sekundy dłużej.
-Wiem, że już to mówiłem, ale ja naprawdę nic nie czuję do
tamtej dziewczyny. Słyszysz? Do niczego między nami nie doszło, wtedy.. to było
jakieś chore nieporozumienie a ona wykorzystała sytuację, e byłem przybity.
Wiem, że w przeszłości nie byłem perfekcyjny, ale nigdy bym Cię nie zranił.
Tamta dziewczyna nic dla mnie nie znaczy, nie kocham jej, kocham Ciebie i tylko
Ciebie, proszę uwierz mi, proszę.
-Ja już nie wiem w co mam wierzyć. Widziałam Cię wtedy z
nią, jak się tuliliście, obściskiwaliście i nie wiem co się stało kiedy
wyszłam.
-Nic się nie stało… nic nie zaszło…
Ty usiadłaś na masce samochodu nadal płacząc a on stał
oparty o bok swojego samochodu.
-Modliłam się, aby zapomnieć o Tobie. Kochałam Cię i kocham
nadal, ale myślenie o Tobie sprawiało mi ból a ja nie chciałam cierpieć,
chciałam tylko świętego spokoju…
-Proszę Cię, wybacz mi. Dla Ciebie nawet będę w stanie
rzucić tą cholerną pracę, tylko mi wybacz. Nie poradzę sobie bez Ciebie, nie
widzę życia bez Ciebie. Błagam Cię… nie
przekreślajmy tego co przeżyliśmy razem przez tyle czasu… proszę… - wstałaś z maski samochodu odwracając się do
chłopaka. Spojrzałaś w górę myśląc przez moment co powinnaś zrobić. Zico wolnym
krokiem podszedł do Ciebie patrzą Ci prosto w oczy i czekał na Twoją odpowiedź.
– powiedz coś… ja Cię naprawdę kocham, chcę być z Tobą do końca życia, tylko
daj mi szansę…
-Ja też Cię kocham – Zico stał nieco rozpromieniony po czym
nie wahając się ponownie mógł chwycić Cię za policzka i złączyć Wasze usta w
pocałunek. Nie przeszkadzał Wam deszcz, ani to, że inne samochody zaczęły
trąbić na Was, wtuliłaś się w chłopaka odwzajemniając pocałunek, który trwał
dłuższą chwilę. Brakowało Ci tego, chciałaś z powrotem poczuć jego dotyk, który
był lekarstwem na wszystko i tak naprawdę wiedziałaś, że i Ty nie wyobrażasz
sobie swojego życia bez niego. Po paru sekundach zaprzestałaś całować i
spojrzałaś na niego mówiąc tylko :
-Ostatni raz… kolejnej szansy nie będzie – schowałaś głowę w
zagłębieniu szyi swojego chłopaka tuląc się do niego i fakt, że na zewnątrz
było zimno, tak przy chłopaku czułaś ciepło.
-Nigdy Cię nie skrzywdzę… nigdy, przysięgam.
-Pocałuj mnie – Zico z uśmiechem na twarzy przybliżył się do
Ciebie całując Twoje chłodne usta, które z każdą sekundą robiły się coraz bardziej
gorące dzięki temu jedynemu chłopakowi. Dałaś mu szansę, która była jego
ostatnią szansą i uwierzyłaś mu, że kocha tylko Ciebie.
________
Niedługo powinnam wstawić również sc. z naszym ciasteczkiem czyli Jungkookiem! ^.~
Piękne <3 Naprawdę masz talent do pisania!! ^^
OdpowiedzUsuń"był kolorem twojej krwi" skojarzyło mi się z piosenką Ellie do 50 shades XD
Cudo <3
Tyś genialna jest dziewczyno. Twój styl pisania jest taki inny, nie wiem jak to określić, ale jest zupełnie inny, przyciąga człowieka od razu do Twoich scenariuszy.
OdpowiedzUsuńTy to tak realnie opisujesz, że ja przenoszę się do zupełnie innego świata jak to czytam bo to tak wciąga. I pewnie nie było łatwo napisać takiego typu scenariusz, ja sama staram się coś pisać powoli i wychodzi mi mało profesjonalnie i nie umiem dobrze napisać sceny pocałunku a co dopiero coś takiego. Osoba dla, której napisałaś ten scenariusz pewnie była tak zadowolona jak ja teraz!
Czekam na więcej! <3
Ja mam tylko jedno do powiedzenia - zacznij pisać książki. Ty stajesz się dojrzalsza z każdym nowym scenariuszem a ten z pewnością nie jest łatwy do napisania i jest zajebiście długi co jest plusem ogromnym. Twoje poprzednie scenariusze były takie delikatnie a teraz pokazujesz więcej i gdzie Ty to skrywałaś przez cały czas to ja nie wiem. Zastanów się nad pisaniem jakiś książek czy cokolwiek, w takiej wersji podobasz mi się bardzo. Trzymaj tak dalej!
OdpowiedzUsuńSilver
No..... można tak powiedzieć, że ''dojrzalsza'' heh...
UsuńCo do książki to nie wiem, nie myślałam o tym nigdy i pewnie nie byłabym gotowa na coś takiego. Ale zobaczymy jak to będzie w przyszłości z moim pisaniem, chociaż pisarstwo mnie bardzo interesuje ^ ^
Bujaa trochę mnie nie było a ty rozgrzewasz atmosferę. No więc ja jestem zakochana w scenariuszu tym jak i poprzedniej części tego scenariusza. GENJJJJUSZKA xD Weny! :*
OdpowiedzUsuńHyeRin.