Strony

czwartek, 12 kwietnia 2018

Kang Daniel - I Found You [część 3/?]


Oto trzecia część scenariusza! Myślę nad tym ile jeszcze pojawi się ich i myślę, że maksymalnie piąta będzie ostatnią, ewentualnie szósta, która byłaby najkrótszą częścią całości. Naprawdę bardzo dobrze czuję się pisząc to opowiadanie, a to uczucie nie towarzyszy mi zbyt często, dlatego scenariusze pojawiają się się nieco rzadziej. Jednak jak już zabiorę się za jakiś to jest to coś co wiem, że czuję całą sobą i jestem zadowolona z tego co tworzę.
Chciałam również podziękować za ten powyższy kolaż z Danielem jednej z ważnych dla mnie osób, Lulu. Zrobiła niesamowity kolaż dla tego scenariusza i bardzo jej za to dziękuję. Pamiętaj Lulu, że uwielbiam Twoje wszystkie takie dzieła, są wspaniałe ❤️
Mam nadzieję, że będzie się Wam miło czytało trzecią część i... hope you like it!



Od ostatnich wydarzeń, o których do tej pory nie miałaś pojęcia minęły dwa tygodnie. Daniel mimo swojego zachowania podczas którego poczułaś się skrzywdzona nie winiłaś go za nic, ponieważ sam z siebie nie zmienił się tak nagle i wybaczyłaś mu tego samego dnia. Chłopak nie był gotów, aby odbyć z Tobą pewną rozmowę, na którą zbierał się od pewnego czasu. Jednak nie miał do końca stuprocentowej odwagi, aby wyjawić Ci pewne rzeczy, które do łatwych nie należą. Byłaś zaniepokojona tym wszystkim kiedy widziałaś jak Daniel dusił w sobie wszystko, a ciężar był tak wielki, że nawet nie zdawałaś sobie z tego sprawy. Nie naciskałaś jednak na wyjaśnienia, bo chociaż nie byłaś w jego sytuacji nie mając pojęcia co się kiedyś wydarzyło domyślałaś się, że sprawa do lekkich nie należy i nie jest mu łatwo dźwigać ten głaz będący jak pech życiowy. Pragnęłaś jedynie mu pomóc, ale Daniel już był Ci wdzięczny, że nie opuściłaś jego strony chcąc go wspierać nieważne jak sprawa wydaje się być głęboka i taka, która zostawiła sporo trudno gojących się ran.

~*~*~*~*~*~*~

Daniel, który nie był tak pilnym uczniem jak Ty często omijał niektóre zajęcia mimo Twojej próby zachęcania go do uczestnictwa na lekcjach. Chłopak przed swoimi oczami miał głównie i przede wszystkim Ciebie jak i taniec, który był całym jego życiem. Bywały chwile, że nawet na korytarzu chodząc przypominał sobie wszystkie ruchy, które wspólnie stworzyliście co przeniosło się i na Ciebie będąc nieodłączną częścią Twojej osoby.

Kolejnego dnia w szkole również nie mogło odbyć się bez tańca wśród uczniów robiąc to w taki sposób, aby nikt nie uznał Was za wariatów choć było Wam to zupełnie obojętne. Podczas czwartej przerwy, która była najdłuższą przerwą byliście kilka kroków od siebie. Daniel stał oparty o jedną ze ścian, na której wisiała tablica z ogłoszeniami. Ty zajęłaś miejsce obok sali informatycznej gdzie miałaś mieć następną lekcję. Nie myśląc o nadchodzących zajęciach patrzyłaś na Daniela jak i on na Ciebie próbując po kryjomu powtarzać niektóre ruchy. Nie mogliście w tym momencie powstrzymywać swoich uśmiechów, bo było to silniejsze od Was.
Czując jednocześnie, że następne lekcje, które będą trwać jeszcze trzy godziny będą się dłużyć chcąc jak najszybciej zniknąć ze szkolnych korytarzy, aby móc znaleźć się w Waszej ukochanej tajemniczej sali w myślach pojawiła się Wam pewna strategia.

Zupełnie jakby nigdy nic i w naturalny sposób udałaś się do łazienki zamykając się w jednej z kabin. Daniel, który widział  że zniknęłaś podchodził bliżej do drzwi od piwnicy. Kiedy po dzwonku zaczęło robić się małe zamieszanie chłopak zupełnie jakby nigdy nic zniknął na moment za drzwiami czekając już tylko na Ciebie.
Słysząc, że na korytarzu nie ma ani jednej żywej duszy wyszłaś z łazienki spoglądając na korytarz, który był pusty. Daniel otworzył drzwi od piwnicy czekając na Ciebie, lecz długo czekać nie musiał. Po chwili ujrzał idącą powoli Ciebie, zupełnie niewinną i spokojną. Chłopak stał oparty o drzwi mając dłonie w kieszeniach od spodni. Wzrok skierowany na Ciebie bez robienia sobie przerwy. Kiedy podeszłaś bliżej stałaś przez moment na przeciwko niego po czym bez wahania podbiegłaś chwytając go za dłoń ciągnąc do salki, z której nie planowaliście wyjść tak szybko.

Podczas spędzanego tam czasu udało Wam się kolejny raz stworzyć zgrany duet nie popełniając żadnego błędu. Tak naprawdę oboje uczyliście się wzajemnie od siebie dodając sobie wiele otuchy i wsparcia, z czym oboje mieliście ciężko w przeszłości, a nie rozpieszczała Was ani trochę.
Umieliście zgrać się ze sobą i chociaż wcześniej nie dzieliliście się pomysłami podczas tańca wielokrotnie dodaliście ten sam ruch będąc pod wrażeniem tego w jaki sposób ze sobą pracujecie. Nie sądziłaś, że istnieje coś takiego dopóki nie doznałaś tego na własnej skórze przy boku Daniela. Widziałaś w nim kogoś więcej nic partnera do wspólnej pasji i nie chodziło Ci tylko o przyjaźń, która zaczęła Was łączyć. Patrzyłaś na to w nieco innym kierunku, ale wstyd i nieśmiałość były o wiele silniejsze niż powiedzenie tego co czujesz.

Po długim czasie wspólnego ćwiczenia czuliście, że brakuje Wam sił na kolejnych kilka długich minut dzielenia swojej pasji. Z ledwością udało Wam się dotrzeć do materacu, na który padliście oddychając ciężko i głęboko przez co wyraźnie było widać jak unoszą się Wasze klatki piersiowe. Oboje spojrzeliście w tym samym momencie na siebie śmiejąc się z siebie wzajemnie chociaż nie było ku temu powodu.

-Co my w ogóle robimy? - zapytałaś nie mając nawet siły, aby pozbyć się kropelek potu z Twojej twarzy. Daniel ponownie spojrzał w Twoje oczy, Ty robiąc to samo, a śmiech jeszcze głośniej rozległ się po sali tworząc echo wesołej atmosfery.

Chłopak nie mogąc się powstrzymać od jednej rzeczy uniósł się z materacu i zawisł nad Twoją twarzą, będąc bardzo blisko Ciebie. Zastygłaś w miejscu przestając się śmiać, a nawet na chwilę oddychać. Daniel opierał się dłońmi z jednej i drugiej strony Twojego ciała nie mogąc przestać spoglądać w Twoje oczy, które nigdy dotąd nie były tak duże jak w tej chwili. Nerwowo ułożyłaś swoje dłonie na klatce piersiowej bawiąc się swoimi palcami. Z ledwością przełknęłaś ślinę i chociaż chciałaś ułożyć swoją dłoń na jego twarzy nie zrobiłaś tego wstydząc się. Chłopak miał taki wyraz twarzy jakiego jeszcze u niego nie widziałaś. Poważny, ale jednocześnie z nutką delikatności, a spojrzenie iście romantyczne, którym do tej pory Cię nie obdarzył.
Daniel nie miał pojęcia dlaczego to zrobił. Nie umiał wyjaśnić tego w sensowny sposób, ale kierowało nim pewne uczucie, które podejmowało decyzję za niego, zupełnie jakby nie miał na to wpływu.

Chłopak widząc, że nie czujesz się komfortowo ocknął się siadając obok Ciebie, spoglądając gdzieś przed siebie.

-Wybacz, nie powinienem - odparł czując się nieco winnym, że kolejny raz czułaś się niekomfortowo w jego obecności. Uniosłaś swoje ciało spoglądając na Daniela, który siedział plecami do Ciebie. Nie chciałaś, aby odczuwał poczucie winy, bo nie zrobił nic złego za co mogłabyś Cię zdenerwować. Położyłaś dłoń na jego ramieniu w łagodny sposób nadal się wstydząc, ale mimo tego nie wykonał nietaktownego ruchu w Twoich kierunku.

-Nic nie szkodzi. To... t-to było... miłe. Po prostu... nie jestem przyzwyczajona do tego typu zachowań. Sam wiesz o czym mówię. Jedynie czego doświadczałam to ciągłych przykrości ze strony tych wszystkich ludzi. Chociaż zasługują na miano bestii. Takie zachowania to dla mnie nowość. Mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle.

-Oczywiście, że nie. Chciałem tylko, abyś wiedziała, że z mojej strony nie czeka Cię żadna przykrość - "chciałem Ci pokazać, że jesteś dla mnie kimś więcej niż partnerką do tańca i bliską przyjaciółką" słowa te dopowiedział w swoich myślach, ponieważ nie mogły przejść mu przez gardło. Uznał,  że to wszystko mogłoby dziać się zbyt szybko zwłaszcza po tym co mu powiedziałaś. Nie chciał Cię przestraszyć, dlatego to zdanie zachował w myślach i sercu - chciałem też... - kontynuował z małą nutką nieśmiałości. Odwrócił głowę w Twoją stronę patrząc w Twoje oczy i jednocześnie od czas do czasu w dół kiedy czuł się zbyt nieśmiały - chciałem też w ten sposób zapytać czy zgodzisz się jutro towarzyszyć mi nie tutaj na sali, ale poza nią? Chcę przez to powiedzieć czy mogę liczyć na wspólny wypad? - wreszcie po długich zastanowieniach był w stanie wypowiedzieć to czego nie mógł wcześniej. Swój wzrok skierowałaś na swoje dłonie i nawet nie musząc długo się zastanawiać wzięłaś jeden głębszy oddech po czym kiwnęłaś głową na "tak" dodając :

-Z wielką chęcią - chłopak nie spodziewając się takiej odpowiedzi poczuł ulgę kiedy zdał sobie sprawę, że udało mu się zaprosić Cię na wspólne spotkanie nie tylko takie, które odbywa się tutaj w salce, ale poza nią. Chłopak skrywał to jak bardzo podekscytowany jest faktem, że będzie mógł przeżyć z Tobą kilka miłych chwil, być może i nawet romantycznych. Daniel zmierził swoje włosy po czym ruszył się z miejsca jak poparzony chwytając Cię za dłonie, delikatnie przerzucając Cię przez swoje ramię idąc z Tobą na środek salki - Yah! Kang Daniel, postaw mnie na ziemię!

-Czy ja słyszałem, że Ci się podoba? To te słowa padły z Twoich ust?

-Daniel przekraczasz granice. Natychmiast mnie puść! - mówiłaś nieco uniesionym tonem głosu, ale Daniel wiedział, że nie mówiłaś tego w poważny sposób, ponieważ słyszał Twój śmiech. Nie kryłaś faktu, że było to całkiem zabawne, a Daniel w żaden sposób nie chciał Cię tym rozgniewać. Chciał jedynie dać Ci powód, że nie musisz się przy nim niczego obawiać i wszystko co robi robi ze szczerego serca dla Ciebie. Byłaś mu wdzięczna za wiele rzeczy, a w szczególności za to, że tolerował Twoje zachowania. Sam doskonale pamięta wszystko co spotkało Cię w tej szkole. Te wszystkie spędzone z nim chwile miały być rekompensatą za tych kilkanaście miesięcy upokorzeń. Nie chciał, abyś cierpiała ani chwili dłużej przez kumpli, którzy tak naprawdę nigdy nie byli jego prawdziwymi kumplami co wreszcie zobaczył tego dnia kiedy mógł uratować Ci życie. Nie mógł pozwolić, aby kolejna niewinna osoba straciła życie czego był świadkiem w przeszłości.

Salę wraz z Danielem opuściliście trzy godziny po ukończonych zajęciach. W tym czasie w szkole trwały jedynie różne kółka, na które chodzili słabsi uczniowie jak i również Ci, którym zależało na dobrych wynikach. Daniel nie chciał, abyś wracała samej do domu. Kolejny raz odprowadził Cię do domu, a im dłużej mogliście spędzać ze sobą czas tym bardziej przywiązywaliście się do siebie i było Wam trudno rozstać się ze sobą na tych kilkanaście godzin chcąc, aby kolejny dzień przyszedł jak najszybciej.

Kiedy Daniela nie było już obok Ciebie, a na zewnątrz było już ciemno siedziałaś na schodach przed swoim domem mając w myślach słowa o zaproszeniu Cię na jutrzejszy wypad. W środku byłaś niesamowicie podekscytwana chociaż nie było tego widać aż tak. Cieszyłaś się na swój sposób myśląc o tym co wydarzy się w jutrzejszym dniu, a cicho liczyłaś na coś więcej niż tylko miło spędzony czas.
Będąc w swoim własnym świecie zupełnie nie wiedząc co dzieje się wokół Ciebie usłyszałaś pewien znajomy głos bardzo  blisko siebie.

-Y/N ocknij się! - mrugnęłaś kilka razy po czym potrząsnęłaś głową i powoli odwróciłaś wzrok w kierunku swojej przyjaciółki. Patrzyłaś na nią nadal marzycielskim spojrzeniem co zauważyła z resztą sama Somin - o co chodzi? - zapytała robiąc głupie uśmieszki w Twoim kierunku co było typowe dla niej.

-Ale co?

-No nie udawaj. Przecież wyraźnie widzę, że coś jest na rzeczy. Nigdy nie miałaś takiego marzycielskiego spojrzenia, a jeśli już masz to chodzi tylko o jedną rzecz i... o jedną konkretną osobę.

-Daj spokój. Wcale tak nie jest jak mówisz.

-A mnie się wydaje, że mam rację, ale nie chcesz powiedzieć o niczym swojej przyjaciółce, która kocha Cię jak siostrę i chce się cieszyć Twoim szczęściem razem z Tobą - odparła Somin obrażając się dla żartu. Oparła swoje dłonie o kolana robiąc krzywy wyraz twarzy połączony z naburmuszoną mimiką jak u małego  dziecka. Widząc, że przyjaciółka próbuje grać z Tobą w ten sposób przekręciłaś oczami nie chcąc trzymać jej dłużej w niepewności.

-Daniel zaprosił mnie na jutro na spotkanie.

-Czyli randka?

-Co? Nie. Chyba. Nie wiem. Nie, żadna randka. Po prostu zwyczajne spotkanie dwóch bliskich osób.

-Dwóch bliskich zakochanych osób.

-Kto powiedział, że zakochanych?

-Ty. Znaczy nie dosłownie, bo nigdy się do tego nie przyznałaś, ale widzę to w Twoich oczach, tak jak teraz.

-Somin nie fantazjujesz za bardzo?

-Ja? To raczej Ty byłaś zanurzona w głąb zdarzeń z przyszłości mając iście marzycielskie spojrzenie. Znam Cię bardzo dobrze i nie ukryjesz tego. Daniel Ci się podoba i nie zaprzeczaj nawet.

-Lubię go, jest kimś kogo wcześniej nie spotkałam, ale nie chodzi o sam jego wygląd. Jest bardzo dobrym człowiekiem z wieloma pozytywnymi cechami. Potrafi być ciepły, troskliwy, czuły. Wie kiedy nie robić czegoś co mogłabym odebrać źle, bardzo często przeprasza nawet jeśli nic nie zrobi. No a jak jesteśmy osobno to odchodzę od zmysłów kiedy nie spędzamy ze sobą czasu... - wyznałaś mówiąc wszystko to co chciałaś powiedzieć Somin od dawna tak samo jak i Danielowi, ale brakowało Ci tej odwagi, której nadal w sobie nie obudziłaś. Wiedziałaś, że Twoja przyjaciółka ma stuprocentową rację co do Daniela. Lubiłaś go do tego stopnia, że to nie była tylko byle jaka znajomość, ale coś o wiele więcej co kwitnęło z dnia na dzień. To było coś nad czym się zastanawiałaś, ale jednocześnie czułaś, że jest silniejsze od Ciebie i nie mogłaś walczyć z czymś co było nowe, ale było czymś pozytywnym.

-Znów znajdujesz się w tym magicznym świecie cudownych myśli. Ty go serio lubisz, a to tylko daje mi do zrozumienia, że to jest randka.

-To nie jest randka. Wcale nie powiedział, że zaprasza mnie na randkę.

-To co powiedział to jedno, ale to co myśli to drugie - i kolejny raz Somin trafiła w idealny punkt. Chociaż nigdy wcześniej nie miała nikogo na oku doskonale znała się na wielu rzeczach i miała rację w wielu kwestiach. Daniel nie dodał, że chce, aby była to randka, ale nie wiesz co mógł myśleć kiedy Cię zapraszał na spotkanie. Z pewnych względów nie byłaś temu przeciwna i gdyby było to czymś o czym wspomniała Somin czułabyś się jeszcze szczęśliwsza - a dokąd Cię zabiera?

-Nie powiedział dokładnie. Tylko podał mi namiary gdzie mamy się spotkać. Podał miejsce niedaleko tego parku, który jest świetnie oświetlony wieczorem i jest tam cudowne jeziorko, nad którym byłyśmy kiedy raz zwiałyśmy z zajęć.

-To zdecydowanie będzie randka, inaczej nie zabierałby Cię w takie miejsce. Przecież tam kręcą się same zakochańce. Mówię Ci, że to miejsce nie jest przypadkowe!

-Jesteś niemożliwa. A, to nie jest randka.

-Mów co chcesz. Ja wiem swoje i zdania nie zmienię - odpowiedziała Somin, która była świetną przyjaciółką, ale upartą jak prawdziwy osioł. Nie przeszkadzało Ci, że widzi Wasze spotkanie w ten sposób, ale Ty próbowałaś uciekać od czegoś co mogło być dla Ciebie szansą na życie z kimś wspaniałym kim był Daniel.

Chociaż czułaś podenerwowanie jednocześnie mieszało się z tym uczucie ekscytacji na jutrzejszy sobotni dzień. Słowa Somin odbijały się echem w Twoich myślach i im dłużej je słyszałaś tym bardziej myślałaś nad tym czy to spotkanie to tylko spotkanie czy jednak coś poważnego. Przekonać tego mogłaś się dopiero w jutrzejszym dniu, który być może będzie jednym z najpiękniejszych dni w całym Twoim życiu.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam Daniela, a ten scenariusz jest cudowny! Dopiero teraz go znalazłam i przeczytałam te trzy części od razu z zapartym tchem. Z niecierpliwością czekam na kolejną! ♡

    OdpowiedzUsuń